wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 2



Dla mojej ukochanej Karolci  :D
Wesołych Świąt :D




Krople deszczu cichutko pukały w okno jego pokoju. On jednak starał się ich nie słyszeć i dalej udawał że śpi. Po wczorajszym dniu chciał po prostu zasnąć i nigdy się nie obudzić. Był po porostu potworem, potworem którego trzeba zabić.
-Remusie- na dźwięk jej głosu, szybko zamknął oczy.- Śpisz- zapytała siadając ma skraju łóżka. Spojrzała opiekuńczym wzrokiem na syna. Pogłaskała jego miodowe włosy, dokładnie wiedziała że nie śpi i co czuje. Z jej oczu poleciały łzy.- Kocham Cie synku i to nie twoja wina- pocałowała go w policzek.
-A czyja?- zapytał, dalej patrząc w okno, deszcz na jego słowa jakby się rozpędził. Pani Lupin położyła się obok i przytuliła swojego jedynego syna.
-Niczyja- odpowiedziała dalej głaszcząc go po włosach.- Dobrym czarodzieją przytrafiają się złe rzeczy. By mogli być jeszcze silniejsi. To nieswoja wina że akurat Ciebie ugryzł, to niczyja wina.
-Ale ja jestem potworem- na jego słowa, po jej policzkach spływała słone łzy.
-Nie kochanie, nie jesteś. Jesteś tylko czarodziejem którego spotkało coś potwornego i to od Ciebie zależy którą drogę wybierzesz- obtarła pośpiesznie łzy i wstała poprawiając spódnicę.- Za raz przyjadą Ci Twoi wiecznie szczęśliwi przyjaciele.
-James z Syriuszem- poprawiał ją, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
-Twoja siostra nazywa ich ciacho i super ciacho- Remus tylko się roześmiał.-Tak więc proszę się ogarnąć Remusie Johan Lupinie- pocałowała go jeszcze raz w policzek i wyszła z pokoju.  Remus patrzył jaszcze chwilę na drzwi, poczym zacisnął pieść i wstał z łóżka. Kochał swoja matkę, ale po każdej pełni miał ochotę uciec z domu. Mimo tego co mówiła widział jak jej ciężko. Widział jej łzy i słyszał modlitwy oto żeby był zdrowy, słyszał jak Amanda ją pociesza, jak ojciec przeklina samego siebie, jak James z Syriuszem kombinują by mu pomóc. Z miesiąca na miesiąc czuł ze na to nie zasługuje na to wszystko co mu daje jego rodzina, na przyjaciół, którzy z niewyjaśnionych przyczyn są przy nim kiedy tego potrzebuje.

-Lunio Ty stara szmato- słysząc znajomy głos Jamesa od razu się roześmiał. Matka miała racje, ta dwójka jest wiecznie radosna, pamiętał jakby to było dzisiaj jak się zaprzyjaźnili.

5 lat temu.

Śnieg powoli pokrywał błonie oraz dziedziniec. Wszyscy uczniowie chodzili opatuleni swoimi pelerynami. Tylko chłopczyk o czarnych włosach biegał wokół głównego dziedzińca, a za nim niemal identyczny który rzucał w niego ogromnymi kulami śniegu. Większość uczniów stała i się z nich śmiała pokrzykując ,,Szybciej James szybciej’’, a mały okularnik tylko przyśpieszał, trzeba było przyznać że niesamowicie szybko biegał. Jedyną osobą która się z nich nieśmiała był mały gryfon o miodowych włosach który stał przy filarze czytając książkę od eliksirów.
-Uważaj- Syriusz jednak za wolno zareagował i śnieżna kula uderzyła w mała dziewczynkę. Remus gdyż stał niedaleko niej szybko podbiegł zbierając jej ksiązki z zaśnieżonego dziedzińca, kiedy już do niej podchodził winowajcy już przy niej byli przepraszając ją.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam- powtarzał w kółko okularnik, dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem i roześmiała się radośnie. 
-Naprawdę nic mi nie jest- blondyneczka odwróciła się do chłopaka który trzymał jej książki i je wzięła- dziękuje- uśmiechnęła  się słodko do chłopak- nic mi nie jest James, wiesz przecież że przez te 5 lat odkąd się znamy, jestem do tego przyzwyczajona.
-I tak przepraszam- dziewczyna tylko się do niego uśmiechnęła i poszła do grupki swoich koleżanek z Ravenclinu.
-Tak więc- zaczął kolega okularnika.
-Macie kłopoty chłopcy i to poważne- cała trójka z przerażaniem odwróciła się, przed nimi z założonymi rękami stała wysoka, szczupła kobieta która patrzyła srogo na nich przez okulary połówki- całą trójkę proszę za mną- Remus spoczął na chłopców z wściekłością i ruszył za nauczycielką. Ci jednak tylko wzruszyli ramionami i z dumą szli za opiekunką ich domu. Kiedy wreszcie dotarli do sali od transmutacji i pani McGonagall zasiadła za swoim biurkiem. Remus od razu zaczął tłumaczyć jej całą sytuację w takim tempie ze ledwo łapał oddech. James z Syriuszem za to usadzili się wygodnie w ławkach.
-Panie Lupin, proszę usiąść wreszcie- powiedział spokojnie kiedy wreszcie udało się jej mu przerwać, chłopak spojrzał na nią ze smutkiem u siadł w ławce, spojrzał z nienawiścią na tych dwóch idiotów.- Któryś z was ma coś do powiedzenia- obaj przerwali rozmowę i spojrzeli na profesorkę. Chłopak w okularach wstał i podszedł do biurka profesorki.
-Widzi Pani, wiemy dokładnie że złamaliśmy regulamin i przy okazji skrzywdziliśmy koleżankę z innego domu, ale na pewno w naszym wieku Pani również chciała zdobyć szacunek w domu i mieć w nim jak najwięcej znajomych. Zdajemy sobie sprawę z przewinień ale proszę nas zrozumieć, nasze zachowanie to tylko chęć zdobycia nowych znajomych w tej wspaniałej szkole- profesorka słuchała go ze zdziwienie, zresztą nie tylko ona.
-Jak się Pan nazywa?- zapytała kiedy z powrotem siadła w ławce.
-Potter, James Potter, a mój kolega Syriusz Black- uśmiechnął się jeszcze do niej uroczo.
-Tak wiec, Panowie… Żeby mi to było ostatni raz, a teraz wróćcie na zajęcia- powiedziała zaczynając przeglądać papiery.
-Dziękujemy bardzo Pani- powiedział Syriusz wychodząc za Jamesem, Remus siedział jeszcze chwilę zaszokowany, poczym wyszedł za nimi. – Syriusz- kiedy wyszedł chłopak o czarnych włosach podał mu rękę- a to James- potem podał mu okularnik.
-Remus Lupin- odpowiedział idąc dalej przed siebie.
-Byś może podziękował- Remus obejrzał się słysząc słowa Jamesa, który był tuż za nim.
-Za co niby że przez was prawie dostałem szlaban- powiedział ze wściekłością, okularnika najwyraźniej to bawiło bo się zaśmiał.
-Nie. Że dzięki mnie go nie dostałeś- Remus zaśmiał się mu w twarz.
-Dzięki.
-Proszę- powiedział James uderzając go w plecy- do zarobaczenia- Remus spojrzał na niego z wściekłością.

~*~

Remus szybko opłukał twarz wodą. Jakby ktoś tamtego dnia mu powiedział ze ten arogancki chłopak stanie się jego najlepszym przyjacielem wyśmiałby go.
-Wychodź księżniczko- krzyknął Black , poczym wszedł do łazienki.- Cześć piękna- uśmiechnął się do Remusa uwodzicielsko na co obaj po chwili wybuchli śmiechem.
-Zero prywatności zero- powiedział Lupin myjąc zęby. Balik usiadł na sedesie i zaczął bawić się wałkiem do włosów, pochwali dołączył do nich James.
-A co masz przed nami tajemnice- powiedział James wchodząc do łazienki. Spoczął na ręce Remusa i od razu podszedł do szafki wyciągając z niej pateczkę. – Siadaj- pociągnął Lupina za ramiona i posadził na skraju wanny. Biedny Remus z lekkiego przerażenia zadławił się pastą do zębów i wypluł przy tym szczoteczkę.
-Nie musisz- wybełkotał, ale jak zobaczył wzrok Jamesa od razu się uciszył. Black usiadł obok niego i podawał Potterowi bandaże.
-Opowiadaj lepiej jak tam ostatnia pełnia minęła- powiedział Black podając Jamsowi bandaż. Trzeba przyznać że jak na niego, młody Potter był niesamowicie dokładny i sparowany w tym co robił.
-Weź nie wspominaj- powiedział Remus, a od razu przed jego oczami stanęła przerażona siostra cała we krwi. Patrzyła na niego z taką, z taką odrazą i przerażeniem. – Amanda chciała mi pomóc, bo zaplątałem sobie wokół szyi łańcuch, a ja rzuciłem nią o ścianę- James wymownie spojrzał na Syriusza.
-A ja tydzień temu uciekłem z domu i od teraz śpię u James aż do świąt - Remus spojrzał na niego zaszokowany, ten tylko się uśmiechnął do płytek. – No. Jestem do teraz bratem James, adoptowanym oczywiście.
-Ale jak- zapytał, parząc raz na Pottera, raz na Balcka.
-Okazuje się że mojej rodzinie bardziej zależy na opinii ,którą państwo Potter mogą mi popsuć rozgłaśniając sprawę ,niż na pierworodnym synu. Bez żadnych problemów oddali mnie Potterą na te pare tygodni. I do teraz ten czub jest moim braciszkiem- w oczach Syriusza było trochę żalu zmniejszanego ze szczęściem. Jeszcze nigdy nie doznał tyle miłości ,ile w ciągu tego tygodnia od Potterów. Kiedy tylko James powiedział rodzicą, Charlls od razu postanowił że nigdzie nie wraca.
-To przykre- powiedział Lupin.
-Prawda, cały czas będę miał na głowie naszego Jamsika- na zdrobnienie swojego imienia Potter automatycznie uderzył Blacka który wpadł do wanny.
-Jamesika- powtórzył Remus powstrzymując śmiech, a na same te słowa James zabijał wzrokiem.-No co Jamii – Remus od razu się roześmiał widząc jego minę.
- Jeszcze raz, a was pozabijam- powiedział odkładając bandaże na miejsce.
-O co ci chodzi Jamsiku- powiedzieli razem i zaraz zaczęli się śmiać.
-Jak komuś o tym powiecie to – nie dokończył bo Black wyprowadził go z łazienki. Remus roześmiał się.- Weź się ubierz księżno bo zaraz musimy iść- powiedział James siadając obrażony na łóżku.
-Tak jest Jamesiiku –Potter automatycznie rzucił w Remusa poduszką. Remus ledwo się ruszał przez śmiech ale jakoś udało mu się zamknąć drzwi łazienki. Po paru sekundach się opanował i przemył jeszcze raz twarz, poczym spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Jego twarz była niesamowicie blada, a blizny na niej wyjątkowo dzisiaj wydawały się większe. Miodowe oczy patrzyła na niego z nienawiścią. Po jego włosach ściekały krople wody poczym uderzały w ściankę zlewu. Pamiętał jak jeszcze rok temu był w depresji i dokładnie pamiętał kto go z niej wyciągnął. Musiał być silny, nawet nie dla siebie ale dla nich. Dla matki, ojca, Amandy i chłopaków.
-Księżniczko weź się pospiesz, bo się spóźnimy-Remus spojrzał w stronę drzwi i w zaskakująco szybkim tępię ubrał się i wyszedł z łazienki. Chłopacy odkryli już jego schowek na słodyczkę, pokręcił tylko głową i chwycił torbę.- Dobra zastawimy Ci trochę, Black chodź- James poprawiał swoja torbę i wyszedł z  pokoju, za to Syriusz ze smutkiem odłożył czekoladowe żaby. Remus pokręciła głową i wyszedł za nimi, zamykając drzwi.


~*~


Podróż Błędnym Rycerzem na dworzec, upłynęła im głównie na wymiotach Petera, którego zabrali po drodze. James ledwo opanował z Blackiem śmiech kiedy biedny Peter zwymiotował na blond piękność z Ravenclinu. Biedny pączuszek widząc jej wściekłość i słysząc krzyki skulił się poczym znowu zwymiotował. A kiedy zrobił to ponownie reszta Huncwotów nie mogła opanować śmiechu. Peter przepraszał Krukonkę jak tylko mógł, wytarł jej nawet wymiociny z dekoltu, za co ona uderzyła go w twarz. Mimo wszystko prawie udało mu się uratować sytuacje, gdyby nie to że zaproponował jej dosyć nachalnie randkę.
-A może jednak- krzyknął Peter za dziewczyną kiedy wychodzili z autobusu. Krukonka tylko pokazała mu środkowy palec.
-No cóż podryw na rzygowiny jednak nie działa-podsumował Potter, wychodząc z autobusu.

15 komentarzy:

  1. Super rozdział :D
    Byle tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłaś błąd, pewnie nieumyślnie - Ravenclawu, nie Racenlinu :D
    Rozdział był wspaniały, uwielbiam Jamesa i Syriusza <3
    Czekam na nn :))
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje.
      O Merlinie, wiesz co chciałam dobrze odmienić, a wyszło jeszcze gorzej.
      Dziękuje za uwagę i za komentarz. :)

      Usuń
  3. Przyjaźń Huncwotów jest rozczulająca. Zawsze mogą na siebie liczyć, pomagają sobie i są dla siebie oparciem. Właśnie wszystko to zawarłaś w tym rozdziale, dlatego właśnie bardzo mi się podoba :-)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo. Twój komentarz jest dla nie ważny zwłaszcza ze weszłam na twojego bloga i muszę przyznać że bardzo dobrze piszesz :D
      Jeszcze raz bardzo dziękuje.

      Usuń
  4. rozdział fajny, ale dość krótki ;// podziwiam szablon!!! czy podzieliłabyś się ze mną w jaki sposób można zrobić tą fajną ramkę przy linku??

    ps: zapraszam na nowy rozdział: http://evanslily.blogspot.com/2014/01/rozdzia-4.html - dzisiaj dodałam nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon jest wykonania dziewczyn z Zaczarowanych Szablonów ( 4 miesiące prześladowań opłaciły się :D )
      Dziękuje za komentarz :D

      Usuń
  5. Oni są świetni!!! :) Szczerze to naprawdę Twój blog jest inny. Z takim się nie spotkałam. Oczywiście to komplement :) inny znaczy wyjątkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tych rzygach najlepsze, śmiałam się i nadal to robię :D Jezus, ale Remi ma kochanych przyjaciół... A to powitanie Jamesa "Lunio ty stara szmato" -no po prostu padłam xDD Genialny rozdział! <3
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej,
    Panna Zgredkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :D ściągam zachowania Huncwotów od mojego wujka (24 lata) który jak mnie widzi krzyczy ,,Klaudia ty stara małpo ,, taką miłość :D

      Usuń
  7. suuuuper :D Huncwoci są cudowni <3
    lecę czytać dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem ile masz lat, ale jak na taka ilosc odwiedzin i komentarzy, az mnie dziw bierze, że nikt nie zwrócił Ci uwagi na błedy, które robisz. Źle odmieniasz rzeczowniki w celowniku, piszesz np.; 'dobrym czarodziejĄ przytrafiają się'... a powinno być dobrym czarodziejOM przytrafiaja sie, podał piłke kolegOM' itp. itd.. Trzeci wpis i te same błędy. A ogólnie spoko, ciezko trafic na dobre amatorskie opowiadania w tych czasach ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety sie niepyta o wiek hahaha :-).
      Lat mam 18 i mam zamiar isc na studia humanistyczne.
      Jakbys przeczytala wszytskie rozdzialy a nie pierwsze eee 3 tokauwarzyla bys ze bylo takich duzo.
      Ale ok... mam dysleksje i to prawdziwa a nie taka z cyklu mam dysleksje bo tak prosciej i nic z tym nierobie tylko od lat ciezko nad tym pracuje. Ja poprostu niewidze bledow moge czytac 100 razy moj tekst i gowno to da bo ja poprostu tego niewidze i gowno. Dam ci pogadac z moja kolezanka i ona ci powie jak umiem dobrze mowic i czytac a pisze jak pisze :-)
      Jako osoba mysle ze starsza od ciebie wiem co to sarkazm i czesto go urzywam :-)
      W moim blogu skupiam sie glownie na fabule i kreacji bochaterow. I na to patrza tez moi 58 obserwatorow i ludzie ktozy koemntuja i bardzo to cenie.

      Dziekuje ci za komentarz i za kopa w dupe... czema na odpowiedz chetnie 'pogadam' o braku dobrych blogow, chetnie przeczytam twojego bloga i dam ci rownie 'dlugi i rozwiniety koemnatarz'
      Pa milej nocki

      Usuń

Obserwatorzy