piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 5



OD AUTORKI : Rozdział dedykuje dziewczyną które napisały te wspaniałe komentarze pod moim postem i oczywiście pewnej czytelniczce która tak pięknie komentuje moje rozdziały  Poza tym proszę o komentowanie i jeśli macie do mnie jakiś pytania ( o życie prywatne lub o fabułę ) to walcie śmiało  . Przepraszam że rozdział jest taki dziadowski  

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Isla spojrzała na swój kufel z piwem kremowym. Znała Potterów od dziecka. Właściwie mogła powiedzieć, że wychowali się razem. A właściwie póki nie poszli do Hogwartu, James, Grace, Marlena i ona byli nierozłączni. Minęło już prawie 10 lat, a pamiętała jeszcze ich pierwsze spotkanie.


Był słoneczny poranek. Wszyscy mieszkańcy  ulicy Księżnej Wiktorii byli zajęci swoimi sprawami. Nikt nawet nie zauważył, że do domu na samiutkim końcu ulicy, tym który był całkowitym przeciwieństwem ogromnych i wspaniałych posiadłości tej wykwintnej dzielnicy, wprowadzają się nowi sąsiedzi. Jednak do pani Potter szybko dotarły plotki na ten temat i kazała swojej skrzatce Annie upiec placek wiśniowy. Następnego dnia, wczesnym popołudniem razem ze swoimi dwoma córkami, Grace i Marleną oraz bratańcem Jamesem, wybrała się do swoich ‘’mniej zamożnych ‘’ sąsiadów. Trzymając swoją najmłodsza córkę Grace na rękach zapukała delikatnie w drzwi.
-Już idę, już – krzyczał ktoś na co pani Potter przewróciła oczy, a na jej twarzy widać było zażenowanie. – O, dzień dobry – powiedziała wysoka kobieta o mysich włosach. Pani Potter uśmiechnęła się do niej delikatnie.
-Mereditch Potter, witamy w sąsiedztwie – powiedziała delikatnie podając jej placek. –A to moje córeczki, Marlena – wskazała na około sześcioletnią dziewczynkę o delikatnie blond włosach, związanych ogromną czerwoną kokardą, i niesamowicie delikatnych rysach twarzy – Grace – wzrok sąsiadki skierował się teraz na małą dziewczynę zupełnie innej urody niż siostra. Były ubrane identycznie, jednak jej włosy były czarne niczym smoła, a rysy bardzo wyraziste, wręcz zamożne jak na dziewczynkę. – I mój brataniec James – Pani Potter rozejrzała się dookoła siebie jednak chłopca nie było. – Marlena – dziewczyna uniosła głowę – gdzie jest James ?
-Bu – krzyknął James za swoją ciotką, która podskoczyła ze strachu na ten incydent. – Przestraszyłem cię ciociu ? – zapytał ze słodkim uśmiechem.
-Tak kochanie, chodź tu i przedstaw się pani.. – spojrzała na sąsiadkę pytającym wzrokiem.
-Montez – powiedziała szybko.
-James Artur Merlin Potter II – powiedział bardzo dokładnie, ale bez zbędnego wymuszenia – miło mi panią poznać pani Montez – kobieta stała przez chwilę jak wryta w podłogę, patrząc na tego, jak na swój wiek, niezwykle szarmanckiego chłopca.
-Zapraszam na herbatę – powiedziała po dłuższej chwili zapraszając gości do środka. Pani Potter podała jej swój cienki płaszcz i weszła do domu dokładnie przyglądając się każdemu najmniejszemu szczegółowi. – Tak więc zapraszam do salonu, a ja przedstawię dzieci mojej małej – powiedziała Pani Montez. Mereditch kiwnęła głową dalej oceniając z niesmakiem każdy szczegół domu Monterów. – Ile macie lat? – zapytała kiedy wchodzili na drugie piętro.
-Ja mam 6, a Jamei 5 – powiedział blondyneczka, miała tak niesamowicie uroczy głosik, że niepohamowany uśmiech wkradł się na usta pani Montez – a Grace ma 3.
-Acha, moja córeczka ma, tak jak ty James, 5 lat – zwróciła się do chłopca, jednak ten był bardziej zainteresowany samochodzikiem, który Isla zostawiła na korytarzu.
-Jamie pani coś do ciebie mówiła – powiedziała z oburzeniem Marlena podchodząc do chłopca i zabierając mu samochodzik.
-Jesteś głupia – powiedział chłopczyk popychając ją. Dziewczynka jednak bez interwencji pani Montez wstała.
-Powiem potem twojej mamie, a teraz się zachowuj – powiedziała ze spokojem. Pani Montez patrzyła z wielkim zaskoczeniem na tą dwójkę. Gdyby jej dzieci się pokłóciły był by płacz przez następne dwie godziny, a te dzieciaki jakby zaczarowane same sobie radziły, a wręcz były zbyt dobrze wychowane.
-Dobrze, tu jest pokój Isly – powiedziała z lekkim westchnięciem i wprowadziła ich do pokoju dziewczynki. Był on cały różowy, a raczej prosiaczkowy, było tylko jedno okno przysłonięte szarą firanką obok którego stało łóżko z narzutą, która podobnie jak zabawki zajmujące resztę pomieszczenia, nie wyglądały na najnowsze. – A oto najśliczniejsza dziewczynka na całym świecie. – Pani Montez podniosła swoją córeczkę z podłogi i postawiała tuż przed dziećmi. Isla, tego samego wzrostu co oni, była o wiele chudsza od nich i miała na sobie znoszone ubrania.
-Masz domek dla lalek – pisnęła nagle Marlena podchodząc do domku. Jednak Isla dalej stała bez ruchu patrząc tylko na Jamesa, który z niesamowitą uwagą oglądał kolejny samochodzik leżący na podłodze. – Jamei – krzyknęła nagle, a gdy chłopczyk spojrzał na nią dodała – popatrz, jak prawdziwe – pokazała Jamesowi lalkę z czarnymi włosami.
-Jakie fajne – chłopczyk rzucił samochodzik na dywan i podbiegł do Marleny. Isla patrzyła na nich ze łzami w oczach. Nie mogła  zrozumieć czemu te dzieci bawią się jej zabawkami, czemu oni w ogóle tu są. Wolała być sama. – Czemu płaczesz ? – zapytał chłopczyk widząc jej łzy.
-Bo to moje zabawki – odpowiedziała mu siadając obrażona na podłodze.  James podszedł do niej ze smutną mina i podał jej samochodzik.
-Chodź i pobaw się z nami – powiedziała Marena biorąc ją za rękę i zaciągając do domku dla lalek. Po chwili namysłu James usiadł obok dziewczynek i przyłączył się do zabawy.

-Hej kochana – z zamyślenia wyrwała ją Marlena, która pocałowała ją w policzek. Isla poprawiała się na krześle i spojrzała na swoją przyjaciółkę. Prawie się nie zmieniła od dnia ich pierwszego spotkania, dalej była tą samą miłą, inteligentną i bardzo zachowawczą osobą. Isla odkąd poznała Potterów zawsze mówiła, że atrakcyjność była u nich dziedziczna. Idealnym przykładem było właśnie najmłodsze pokolenie. Marlena, która była najstarsza z całej trójki i też najbardziej się wyróżniała. Oprócz ślicznych blond włosów i niesamowicie delikatnych rys twarzy, posiadała również nieco jaśniejszą skórę od rodzeństwa w odcieniu oliwkowym. Grace, jej młodsza siostra i całkowite przeciwieństwo - niczym mały dobry duszek rozpowszechniający swoją magię, była tak nieporadna, że czasami miało się wręcz wrażenie, że żyje w innym świecie. W świecie, w którym wszyscy ludzie są dobrzy.  Wyglądem przypominała Jamesa - te same rysy i włosy, tak jak reszta Potterów była wysoka i szczupła. A James, cóż.. Isla zawsze uważała go za ideał. Był bardzo przystojny, zabawny, inteligentny, towarzyski, a do tego obrzydliwie bogaty. Chociaż to ostatnie miało dla niej małe znaczenie. Znalazła w nim brata i najlepszego przyjaciela. On z kolei zyskał kolejną siostrę. Marlena zawsze się śmiała, że właśnie w tym jest problem. I miała rację.. każdy kto spędził trochę czasu z Jamesem i Islą wiedział, że ona jest w nim zakochana, jednak Potter nie przyjmował tego do wiadomości, wręcz się z tego śmiał, a Isla razem z nim.
-Gdzie James i Grace? – powiedziała Isla kiedy Marlena wróciła z trzema kuflami piwa.
-Grace czeka na Jamesa – zaczęła, upiła łyk piwa i delikatnie wytarła usta chusteczką. –Przecież go znasz.. on ma tysiąc spraw do załatwienia – Isla pokiwała głową i poprawiała swoją kamizelkę.
-Nie układa mu się Anna – Marlena uśmiechnęła się widząc jak twarz jej przyjaciółki mimowolnie promienieje. – James ma dosyć jej zazdrości o chłopaków. W ogóle nie pasują do siebie. Jamesowi potrzebna jest dziewczyna która będzie czuła się pewnie i będzie umiała nim potrząsnąć.
-Inaczej rzecz mówiąc potrzebuję ciebie – powiedział James całując siostrę w policzek. – Hej Isla – przybił przyjaciółce żółwika i usiadł obok niej. Isla kiwnęła głową ze smutną miną, a Marlena przewróciła oczami.
-Jak zawsze spóźniony – powiedziała Marlena kręcąc głową – co tym razem było takiego ważnego ? – James pokręcił głową i upił łyk piwa.
-Dalej pracujemy nad sama wiesz czym – powiedział puszczając do niej oko.
-I jak wam idzie? – zapytała Marlena delikatnie poprawiając sweter Grace. Czarnowłosa kręciła się pod dłońmi siostry co chwila jęcząc. Isla zaśmiała się cicho na ten widok i spojrzała na Jamesa, który czegoś szukał w torbie. Miał jak zawsze potargane włosy i ogromne okulary ‘’kujonki’’ w czarnych oprawkach. Do tego dzisiaj wybrał granatową koszulę w kratkę, którą tak uwielbiała, i jeszcze ten zapach mocnych perfum…zakręciło się jej w głowie.
-O, mam – powiedział z radością. Podał blondynce pergamin. – Już drugi tydzień kombinuje żeby jakoś połączyć te zaklęcia. Jak już Ci mówiłem narysowanie dokładne każdego zakątka zamku to pikuś, ale zrobienie by postacie tez tam były to już.. – westchnął mierzwiąc włosy.
-Właśnie wiem, a co robią.. – zaczęła Marlena.
-Remus jest na spotkaniu prefektów, a Syriusz z Peterem szukają jakichś wskazówek w bibliotece – odpowiedział jej szybko biorąc łyk piwa.
-Wysłałeś ich do biblioteki. Ich..? – zaśmiała się Grace.
-Tak – odpowiedział jej James – sam nie wiem co sobie wyobrażałem, ale tak, wysłałem Syriusza i Petera do biblioteki.
-Inteligentnie – stwierdziła Marlena dalej kombinując jak można połączyć te dwa zaklęcia by działały. Jeżeli James da początek z zaklęcia ruchu, a końcówkę zaklęcia widoku, to mimo, że powinno zadziałać, da odwrotny efekt od oczekiwanego. Za to jeśli zrobi na odwrót zaklęcie w ogóle nie podziała.  
-W ogóle co wy takiego knujecie, że potrzebna wam pomoc Marleny? –zapytała Isla, a Marlena od razu spojrzała na Jamesa, który potargał swoje włosy, myśląc o wymówce.
-O, James – Potter odetchnął z ulgą i odwrócił się do kolegi. – Kope lat – powiedział Barney McKinnon ściskając go przyjacielsko.
-Ta kope lat, widzieliśmy się tydzień temu – powiedział James ze śmiechem.
-Czepiasz się. O, Marlena – powiedział rozmarzony siadając obok blondynki. Ta jednak dalej była pogrążona w  swoich myślach.
-Hej – odpowiedziała mu szybko dalej kombinując z zaklęciami.
-Ta hej – powiedział cicho Barney. Szybko oderwał wzrok od Marleny i spojrzał na Jamesa, który ledwo powstrzymywał się do  śmiechu. – Przyjdziecie dzisiaj na imprezę do nas ? – zapytał. Brunet zaśmiał się cicho widząc jak jego kolega powstrzymuje się by nie patrzeć na Marlenę.  
-Ja nie mogę – powiedziała Grace wycierając wąsy z piwa.
-I tak nie mam co robić więc wpadnę – odpowiedział James.
-Możesz wziąć też chłopaków – powiedział McKinnon, a James tylko kiwnął głową w odpowiedzi. – A ty Marlena? – dziewczyna podniosła wzrok i podała bratu pergamin na którym napisała parę przykładowych połączeń zaklęć.
-Tak, raczej na pewno przyjdę skoro należymy do jednego domu – odpowiedziała mu z uśmiechem. Barney, którego serce zaczęło bić jak szalone, odwzajemnił uśmiech.

~*~

Syriusz zaśmiał się głośno widząc jak Peter próbuje poderwać dziewczyny w bibliotece. Biedaczek z całych sił próbował je rozśmieszyć, jednak nikogo jakoś nie śmieszył żart o czarodzieju i jego magicznej ‘’różdżce’’. Jedna nawet poczuła się tak urażona że uderzyła go w twarz.
-Brawo – powiedział Syriusz ledwo utrzymując się na krześle ze śmiechu. Peter tylko się odwrócił i ze smutną miną podszedł do przyjaciela. –Nie martw się – powiedział ze śmiechem Syriusz – jest wiele innych sposobów na zdobycie dziewczyny, ale pamiętaj zawsze trzeba …
-Być sobą – powiedział załamany Peter.
-Tak, ale w twoim przypadku jakoś się to nie sprawdza – odpowiedział mu Black, śmiejąc się tak głośno, że aż bibliotekarka wstała z nad lady. Syriusz kiwnął do niej głową i usiadł na krześle próbując się uspokoić.
-W twoim też – odpowiedział mu cicho Peter czym zarobił w tył głowy i ostrzegawcze spojrzenie od Syriusza. Był już do tego przyzwyczajony.. Odwrócił głowę i zaczął patrzeć po dziewczynach które były w bibliotece. Wszystkie trzymały się w razem. Nie było ani jednaj, która była by sama. Wszystkie wyglądały też niemal identycznie, włosy związane w kok, podkreślone grubą kreską oczy i bardzo obcisłe spodnie, które James nazywał rajstopami.  
-Byś się skupił na robocie co ?- warknął na niego Black. Peter tylko podniósł głowę i spojrzał na niego. – Też prawda, kogo ja proszę o pomoc. Gap się dalej na dziewczyny, które i tak nigdy nie będą twoje.
-Czemu ty jesteś taki dla mnie wredny ? – powiedział z rozżaleniem Peter.
-Czemu jesteś dla mnie taki wredny ? A czemu nie ?– powiedział z uśmiechem Black – przestaniesz być taką sierotą to będę milszy.
-Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem sierotą – szepnął Peter do siebie, tak by nikt inny tego nie usłyszał.
-Nie chce mi się – powiedział po dłuższej chwili Black rzucając książkę na blat. Rozsiadł się wygodnie zarzucając nogi na stół.
-Dopiero co przyszliśmy, James nas zabije – zaczął Peter widząc jak Black wyjmuje z kieszeni paczkę papierosów.
-Przestań być takim mazgajem – odpowiedział Black spoglądając w stronę stołu dziewczyn, które chichotały i co chwila na niego spoglądały. Uśmiechnął się do nich i puścił jednej oko. Dziewczyny od razu zaczęły miedzy sobą chichotać. – Która godzina ? – zapytał Petera nie odrywając wzroku od dziewczyn. – Peter – wreszcie się do niego odwrócił. – Co ty na zasrane gacie Merlina robisz? – powiedział ciut głośniej widząc jak Peter podszedł do stolika rok młodszych gryfonek i pokazuje im swoje muskuły. Chyba nawet się nie zorientował, że dziewczyny i reszta biblioteki ma z niego ubaw. Syriusz schował książkę do torby i niczym od niechcenia podszedł do Petera. – Przepraszam piękne panie ale musimy z kolegą już iść – powiedział szarmancko chwytając Petera za ramię i mocno je ugniatając. – Peter pożegnaj się – zanim chłopak zdążył coś powiedzieć Black z całej swojej siły zaciągnął go za drzwi biblioteki. – Z tobą się gdziekolwiek pokazać – powiedział z pretensjami i bez dalszej dyskusji zaczął iść w stronę Pokoju Życzeń. Peter tylko przewrócił oczami i pobiegł za nim. Miał już dosyć bycia ich popychadłem. Zwłaszcza Syriusza. Traktował go gorzej niż skrzata. Ciągle go popychał, żartował z niego, poniżał przy wszystkich i uważał że to normalne bo jak to kiedyś ujął ,,Musi się jakoś nauczyć życia ‘’. James też nie był aniołem, tyle że on ani go nie poniżał ani nie bił.. Peter sam to robił. Kiedyś tak nim zakręcił że sam poprosił kapitana Krukonów by dał mu w pysk. Tak.. James umiał manipulować, Black na szczęście nie posiadał tej umiejętności, bo biedny Peter nie przeżyłby dnia. Remus, właśnie Remus, teoretycznie to z nim powinien być najbliżej jednak było zupełnie inaczej. Remus miał w głębokim poważaniu czy dzieje mu się krzywda, czy James i Syriusz znowu robią z niego idiotę.. on tylko kręcił głową. Może właśnie dlatego czuł się tak źle przy nich. Oni trzej zawsze się razem trzymali, zawsze byli razem, jeden za drugiego mógłby oddać życie. Peter jeszcze nie widział by odzywali się do siebie bez szacunku, czy się popychali lub poniżali, były czasami takie sytuacje, kiedy się przekomarzali, bili i obrażali, ale robili to dla żartów. Kiedy była poważna sytuacja lub kiedy się kłócili, zawsze jakoś potrafili się dogadać, a kiedy chodziło o Petera zawsze traktowali go jak głupka bez zdania. A on.. on się na to zgadzał. Nasuwa się pytanie czemu ? Właśnie, czemu ? Temu że oprócz nich nikt nie chciał się z nim przyjaźnić. Syriusz był chamski i agresywny, ale wszyscy bez wyjątku go lubili, Jamesa się nie dało nie lubić.. był zabawny, a Remus.. cóż wszyscy go lubili i mieli o nim dobre zdanie. Cała trójka oprócz siebie miała innych znajomych i przyjaciół, a Peter nie. Miał tylko ich. Kiedy James szedł na spotkanie z Marleną, Grace, Isla lub chłopakami z drużyny, bądź swoimi znajomymi od krukonów, a Syriusz z dziewczyną, bądź Aleksandrem McKinnonem, Remus cóż..to był przyjaciel wszystkich, on miał tylko ich, mimo wszystko byli jego jedynymi przyjaciółmi i póki co nie chciał ich tracić.
-Czekamy na Jamesa ? – zapytał patrząc jak Syriusz zapala papierosa.
-Nie, na świętej pamięci Merlina – odpowiedział mu zaciągając się.
-O wilku mowa – powiedział Peter patrząc jak James idzie przy boku z Anna. Dziewczyna trzymała go mocna za ramie i bez przerwy o czymś mówiła. Syriusz zaśmiał się pod nosem widząc minę Pottera.
-I tak nieładnie. Jak możesz mi nie mówić ze spotykasz się z siostrą? W ogóle mogłeś mi powiedzieć, że to twoja siostra. W ogóle czemu jesteś zły? Przecież nawet nie jesteście do siebie podobni.. –lamentowała Anna na co Syriusz ledwo powstrzymywał śmiech.
-Tak, ale to nie oznacza, że jak dotknąłem jej ramienia musiałaś ją oblać piwem – powiedział z zażenowaniem James. – Ja musze iść.. pogadamy później.
-Ale koteczku, nie możesz spędzić ze mną trochę czasu?! – krzyknęła za nim Anna.
-Nie, jakoś nie mam ochoty – odkrzyknął jej James. Anna z obrażoną miną zniknęła za filarem. – Nawet nie zaczynaj.
-A co ja niby mam powiedzieć? – zapytał Black trzymając papierosa w zębach i uśmiechając się do przyjaciela szeroko.
-Mało wam szlabanów by jeszcze palić na korytarzach? – jęknął Lupin na widok przyjaciół.
-Najwyraźniej. Kiedy ty z nią zerwiesz, co ? – zapytał Syriusz, a Remus uśmiechnął się z nadzieją w oczach.
-Kiedy ją wreszcie przelecę – powiedział z łobuzerskim uśmiechem James.
-Jeszcze tego nie zrobiłeś ? Zaczynam wątpić w twoje umiejętności – zaśmiał się Black wchodząc do Pokoju Życzeń.
-Widzisz.. – powiedział James patrząc jak Pokój zmienia się. W mgnieniu oka przed ich oczami pojawiła się ogromna sala treningowa z lustrem naprzeciw nich i łóżkiem szpitalnym oraz potrzebnymi eliksirami.
-To zaczynamy, bo musimy wyrobić się w dwóch godzinach – powiedział Remus klaszcząc w dłonie. James rzucił torbę na bok, a zaraz za nim zrobił to samo Syriusz.
-Ej Black, znaleźliście coś w tych książkach ? – zapytał James, ale jak zobaczył wzrok Syriusza tylko pokręcił głową z uśmiechem. – Dobra, bierzemy się do roboty bo księżnej zaraz pikawa ze złości wysiądzie. Remus przewrócił oczami i wyszedł na środek.
-Który pierwszy ? – zapytał Lupin klaszcząc w dłonie. Peter podniósł rękę.
-Daruj sobie i tak ci się nie uda – powiedział Black rozkładając się na fotelu. Peter usiadł obok niego ze smutną miną.
-Dobra, to ja – powiedział James wychodząc na środek.
-Tylko spokojnie, dobrze ? – zaczął Remus, James uśmiechnął się do niego i kiwnął głową.
-No to zaczynam – powiedział James z westchnięciem. Wyjął swoją różdżkę i podniósł ją na wysokość klatki piersiowej delikatnie uginając łokieć. Po jego czole spłynęła kropla potu.
-Spokojnie, jakby co to jestem tutaj – powiedział cichutko Remus, James kiwnął głową. Nie mógł się skupić, to co się wydarzyło przed rokiem prześladowało go nawet w sanach.
-Dobra, poskupiam się – powiedział spokojnie Potter, przez około pięć minut próbował oczyścić swoje myśli. Zamknął oczy i wyobraził sobie jelenia, takiego jelenia jak jego patronus. – Expetro Animagus – powiedział cicho. Remus patrzył zszokowany jak jego przyjaciel zmienia się w jelenia, by po chwili znów stać się sobą.
-Ja pierdole James udało się! – powiedział Black wskakując na plecy przyjaciela.
-Udało się – powiedział po cichu Remus – ale czekaj czemu tak szybko się znowu przemieniłeś ?
-To chyba kwestia skupienia – powiedział rozradowany James.
-Też tak myślę, jak czytałem o animagach to najtrudniejsza jest przemiana bez problemów i jej utrzymanie, za to zmiana w człowieka jest prosta – powiedział uradowany Remus i po chwili sam wskoczył na Jamesa.
-Ty nasz cholerna zdolniacho! – krzyknął Black – chodź, ucałuje cię – powiedział wyciągając do James ręce.
-Obejdzie się – powiedział okularnik odsuwając się do niego.
-Chodź tu – chwycił jego głowę i zaczął zacałowywać mu policzki, a potem go do siebie przytulił. – Zapomnijmy o tym – powiedział po chwili odsuwając się do przyjaciela.
-Dla mnie spoko – powiedział James, próbując nie patrzeć na Syriusza.
-Bo ty wiesz że.. – zaczął Black.
-Nie pogrążaj  się – zachichotał Remus. – Dobra nie traćmy czasu. James gratuluje a teraz siadaj. Syriusz ? – James usiadł, a Syriusz rzucił papierosa na ziemię i przygniótł butem. Remus zniesmaczył się, a potem podniósł wzrok na Blacka, ten kiwnął głową. Syriusz podniósł różdżkę i wypuścił powietrze  z płuc.
- Expetro Animagus – krzyknął Syriusz, jednak nic się niestało. Otworzył powoli oczy, po czym znowu krzyknął to samo zaklęcie.
-Syriusz skup się – powiedział Remus.
-Ja jestem skupiony – odparł Syriusz dalej próbując przemienić się.
-Chyba wystarczy – powiedział po godzinie prób Remus, Syriusz usiadł na podłodze chowając twarz w dłoniach.
-Chodzimy się nachlać – powiedział James podnosząc go z podłogi. Black objął go ramieniem i schował różdżkę za pasek.  Peter uśmiechnął się pod nosem widząc jak wielki Syriusz Black jednak nie jest taki wspaniały.
-Ej która godzina ? – zapytał Lupin podnosząc swoją torbę.
-19.10 a co ? – odpowiedział mu Peter.
-Lily mnie zabije – krzyknął Lupin wybiegając z Pokoju, James przewrócił tylko oczami.
-Jeszcze ci nie przeszło ? – zaczął Black.
-Najwyraźniej nie – odpowiedział mu James kiedy wychodzili. Peter spojrzał pytająco na Blacka.
-To bardzo długa historia – powiedział James, uprzedzając pytanie Petera.


~*~
 

Remus układał już w głowie wymówkę i oczami wyobraźni widział jak Lily próbuje skręcić mu kark. Znał już ten scenariusz na pamięć. Na samym początku będzie udawała, że ma to w głębokim poważaniu, potem zacznie robić niemiłe uwagi, po czym gdy jej włosy staną się roztrzepane, a twarz czerwona ze złości, zacznie krzyczeć i da mu wykład, a potem będzie udawała obrażoną.
-Lily wiem że jesteś zła, ale naprawdę miałem ważna sprawę – zaczął kiedy był już przed rogiem miejsca w którym się zawsze umawiali.
-Hej – powiedziała, Remus stanął w bezruchu w miejscu. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego delikatnie i podała mu rękę. – Rachel McZakston – Remus kiwnął głową – jestem prefektem Ravenclaw.
-Tak wiem – odpowiedział jej szybko dalej trzymając jej dłoń. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego delikatnie. – A, Remus Lupin – powiedział ocierając ślinkę. Rachel zaśmiała się widząc to.
-Miło mi, ale możesz już puścić moją rękę – powiedziała  roześmiana.
-Tak oczywiście – Remus spuścił wzrok, po czym znowu spojrzał na nią. Rechel patrzyła na niego z delikatnym uśmiechem. – Czemu eee.. – zaczął. Dziewczyna się zaśmiała.
-Aleks i Barney zaprosili  Lily na imprezę, a mi jakoś nie chce się dzisiaj bawić, wiec się zamieniłyśmy. Mam nadzieje że to nie problem ? – Remus pokręcił tylko głową dalej patrząc na nią z uwielbieniem. Rechel dalej się do niego uśmiechała.
-Jesteś taka piękna – wyszeptał Remus. Rechel znowu się zaśmiała. – Powiedziałem to na głos ? – zapytał.
-Tak – odpowiedziała mu cała roześmiana. – Dziękuje, ty też jesteś niczego sobie – Remus uśmiechnął się do niej. – A, bym zapomniała. Lily prosiła by ci to dać – podała mu kawałek pergaminu. – Pozwoliłam sobie przeczytać – powiedziała  z uśmiechem i odwróciła się, usiadła na parapecie zakładając nogę na nogę dalej uśmiechając się do Remusa.
-‘’Drogi Remusie ! Poprosiłam Rechel by się ze mną zamieniła. Mam nadzieje, że to nie jest dla ciebie problem ;) Zwłaszcza, że widzę jak się na nią patrzysz. Kocham i nie musisz mi dziękować, Lily ‘’ – przeczytał w myślach. Nie wiedział czy ma się śmiać czy płakać. To już czwarta dziewczyna z którą Lily chce go swatać, chociaż teraz trafiła w dziesiątkę. Może jednak nie do końca biorąc pod uwagę, że Rechel ma chłopaka.
-Jest straszna co ? – powiedziała po chwili Rechel. Remus kiwnął głową. Próbował nie patrzeć na nią, ale czy to było możliwe? Rechel była niczym anioł. Miła długie jasno brązowe włosy i piękne lekko zaspane błękitne oczy. – Lubię Lily, ale czasami jak coś sobie wymyśli to trudno jej to wybić z głowy. Ostatnio powiedziała mi, że ci się podobam. To jest zabawne, nie sądzisz? – Remus kiwnął głową.
-Tak – odpowiedział jej wzdychając przy tym głośno.


Syriusz rozłożył się na łóżku. Do spotkania miał jeszcze dobre dwie godziny, ale nie mógł zupełnie znaleźć sobie miejsca. Jeszcze ta sytuacja podczas treningu. James miał rację, kiedy w grę wchodzą dziewczyny trzeba umieć się nie angażować za mocno, bo inaczej wejdzie ci na głowę. I właśnie taki problem ma Syriusz. Ta dziewczyna całkowicie  zawładnęła jego umysłem, na niczym nie mógł się skupić, chociaż przedtem też miał z tym problem, jednak tym razem myślał tylko o niej, odliczał minuty do ich spotkania. Pierwszy raz coś takiego czuł.
-Ty, zakochany – James rzucił w niego poduszką, Syriusz jednak dalej leżał tyle, że podniósł wzrok na przyjaciela. Ten stał nad nim w samym ręczniku. Black poczuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku, kiedy zobaczył tą ogromną bliznę na klatce piersiowej przyjaciela. – Możesz się nie gapić na moje cycki? – zaśmiał się James zakrywając swoje sutki.
             -Boli cię jeszcze ? –zapytał Syriusz dalej patrząc na bliznę.
-Tylko kiedy ktoś rzuca na mnie zaklęcie – odpowiedział mu James podchodząc do lustra. Blizna ciągnęła się od lewej pachy do prawego podpiersia. Mimo że minęło już pół roku od wypadku dalej po kąpieli była sina i czerwona. Potter uśmiechnął się delikatnie i założył czarną koszulę. – Zabrzmi to ckliwie ale moja blizna, brak u ciebie jednego zęba i blizny Remusa na twarzy, uważam za symbol naszej przyjaźni.
-To piękne, ale zabrzmiało to.. – powiedział Syriusz wstając z łóżka i biorąc do ust papierosa. – Chcesz ? – podstawiał Potterowi paczkę pod nos, ten wziął jednego papierosa i szybko go zapalił. – Pedalsko – powiedział uradowany Black. James spojrzał na niego pytająco – szukałem słowa – okularnik kiwnął głową.
-Widzę, że twoje słownictwo się rozwija – zaśmiał się Potter, a Syriusz uderzył go w ramię. – Dobra, ja idę – chwycił marynarkę i zgasił papierosa. – Na pewno nie chcesz iść ze mną ?
-Nie. Spotykam się dzisiaj z taka jedną  - odpowiedział mu, dalej patrząc przez okno. James uśmiechnął się łobuzersko.
-Syriusz Black się zakochał, myślałem, że nie dożyję tego dnia – Syriusz rzucił w niego poduszką. James zrobił szybki unik. – Wrócę późno kochanie, nie czekaj z kolacją – rzucił do Blacka i wyszedł. Poprawiał jeszcze marynarkę i luźnym krokiem zszedł na dół do Pokoju Wspólnego. Parę osób jeszcze go zaczepiło, a on jak to miał w zwyczaju pożartował sobie z nimi, a kiedy oni pękali ze śmiechu, dyskretnie się oddalał.
-Wreszcie – powiedziała na jego widok Marlena i wstała z miejsca. Spięła włosy w wysoki kucyk i nałożyła na twarz mocniejszy makijaż, do tego założyła obcisłe spodnie w kolorze fuksji i białą koszule którą włożyła w spodnie.  – A gdzie Syriusz ? –zapytała całując go w policzek i poprawiając jego marynarkę.
-Zakochał się – powiedział ze śmiechem James i wyrwał się spod jej rąk.
-On ? Zakochał się ? – powiedziała z niedowierzaniem. – Jeżeli on się zakochał to już każdy może – stwierdziła i wzięła brata pod ramię. – Właśnie James..
-Nie zerwę z nią – odpowiedział szybko uśmiechając się do siostry.
-Czemu ? – zapytała niczym obrażona dziewczynka.
-Bo jeszcze jej nie przeleciałem – podniósł brwi i uśmiechnął się łobuzersko.
-Co ci tak na tym zależy co ? Przelecenie Anna to żadne osiągnięcie. Poza tym możesz mieć prawie każdą – powiedziała z oburzeniem.
-Tak, ale chodzi mi o to, że to przyjaciółka mojej byłej.
-No i co z tego ? James ja wiem ze Sue złamała ci serce, ale po co masz się na niej mścić? W ogóle ty ją kochałeś? Nie sądzę.. – James pokręciła tylko głową.
-Nie kochałem jej, ale tu chodzi o zasady – odpowiedział jej. – Zdradziła mnie na oczach wszystkich moich przyjaciół, a tego jej tak łatwo nie odpuszczę.
-Wiec zamiast ruszyć do przodu masz zamiar mścić się na niej mimo, że nic dla ciebie nie znaczyła – podsumowała Marlena patrząc na twarz Jamesa.
-Mniej więcej – odpowiedział.
-To chore.. Wiesz co ? – spojrzał na nią – Syriusz jak Syriusz, ale jak ty się kiedyś zakochasz, to będzie święto. – James się zaśmiał.
-Jeśli kiedykolwiek się zakocham – powiedział z uśmiechem.
-Na pewno się zakochasz. Ale nie będzie to pierwsza lepsza.. Może to trochę potrwać, jednak myślę, że jak już pokochasz jakąś dziewczynę to będzie ogromne uczucie, a ona będzie najwspanialszą osobą na świecie – James uśmiechnął się delikatnie.
-Ty jesteś najwspanialszą osobą na świcie Mar i ciebie, i Grace kocham najbardziej na świecie, wątpię żebym mógł pokochać jakąś dziewczynę tak jak was – powiedział i pocałował ją w czoło.
-Naprawdę chcesz zrobić tą mapę co ? – zaśmiała się Marlena.
-Nawet nie wiesz jak – odpowiedział jej.
-Ja ciebie też kocham braciszku – powiedziała. – O, już jesteśmy ?
-Na to wygląda – James pogłaskał ja po ramieniu. Marlena odpowiedziała na zagadkę i weszli do środka.  Cały Pokój Wspólny krukonów był wypełniony po brzegi. Światła były zgaszone, a między uczniami latały małe niebieskie światełka. Posąg założycielki, który stał po środku pokoju był niczym ogromna niebieska latarnia, świetliki co chwilę na nim siadały i tam też zmieniały swój kolor na inny odcień niebieskiego. Wszystkie fotele i stoliki, na których znajdowało się jedzenie i alkohol, zostały poustawiane po bokach.
-James! Nareszcie – krzyknął Aleksander McKinnon, zaraz za nim szedł jego brat bliźniak Barney. – Marlena, jak zawsze pięknie wyglądasz – pocałował dziewczynę w dłoń, a ta się automatycznie zarumieniła. Barney kiedy to zobaczył, od razu zacisnął zęby. James schylił głowę i się uśmiechnął, ten miłosny trójkąt zawsze go bawił, ale ostatnio te napięcie doprowadzało go do ataków śmiechu.
-Mar idziemy się czegoś napić – powiedział Potter do siostry, ta oderwała wzrok od Aleksa i kiwnęła głową. – Może byś wreszcie wybrała co ? – zapytał jej James, ona tylko pukała palcem w czoło. – Widać że obaj na ciebie lecą. Ile to już trwa? – dziewczyna pokazała mu 3 place. – Trzy lata ? Łał nie wiedziałem, że z ciebie taka  femme fatale – zaśmiał się James, a siostra uderzyła go w brzuch.
-Tłumaczyłam ci przecież – powiedziała a James tylko kiwnął głową z uśmiechem. – Uwielbiam tą piosenkę, chodź zatańczyć – nim zdążył odpowiedzieć zaciągnęła go na parkiet. Marlena zaczęła tańczyć, a James tylko się śmiał. Po chwili chwycił ją za ręce i próbował trochę ją prowadzić, jednak Marlena tańczyła dalej do zupełnie innego rytmu. James zawsze się śmiał, że Marlenie niczego nie brakuje, jest przepiękna, inteligentna, a jedyną jej wadą jest zupełny bark poczucia rytmu.
– Daj się prowadzić – krzyknął do niej.
-Daje – odkrzyknęła mu. Nagle piosenka się zmieniła. Wszyscy na parkiecie zwolnili rytm i tańczyli przytuleni do siebie, mimo że piosenka wcale nie była tak wolna. James chwycił Mar w pasie i przysunął delikatnie do siebie.
-Odbijany – powiedział Aleks szybko zabierając Jamesowi siostrę. Chłopak się zaśmiał i spojrzał na dziewczynę, którą Aleks mu zostawił.
-Kogóż to moje piękne oczy widzą – zaśmiał się James, dziewczyna dopiero teraz spojrzała na niego, a kiedy to zrobiła mina od razu jej zrzedła.
-Potter – syknęła. Nagle ktoś popchnął ją na Jamesa i znalazła się w jego ramionach.
-Evans – powiedział niskim głosem rozbawiony tą sytuacją. – Chyba przez tą piosenkę jesteś na mnie skazana – Lily przewróciła oczami i położyła mu jedną rękę na ramieniu, a drugą ujął James delikatnie podnosząc.  – Co tu robisz ?
-Aleks z Barneyem mnie zaprosili, a ty ? – powiedziała patrząc przez jego ramię. Nagle James przechylił ją do tyłu, po czym obrócił, ku jego zdziwieniu Lily wiedziała o co mu chodzi i szybko obróciła się przez jego ramię delikatnie kołysząc biodrami kiedy była dość blisko niego.
-Mnie też – szepnął jej do ucha. Lily szybko się obróciła, ale James szybko ją złapał i znowu była blisko niego, niemal czuła jego perfumy. – Zaraz pomyślę ze mnie próbujesz uwieść – zaśmiał się James kiedy przyłożyła swoją nogę do jego i delikatnie się o niego ocierała.
-Chciałbyś, ja po prostu uważam ze trzeba zawsze tańczyć do rytmu, nawet z takim łajdakiem jak ty – odpowiedziała mu kiedy znowu ją przechylił do tyłu. – Ręka – warknęła, kiedy poczuła jego dłoń na swoim pośladku. James postawił ją do pionu, a jej dłoń dziwnym trafem była na jego policzku, a ich usta dzieliły milimetry. 
-Evans, już rozumiem tą wrogość z twojej strony. Ty po prostu na mnie lecisz – zaśmiał się, Lily przewróciła oczami i odsunęła się do niego, dalej jednak w rytm piosenki delikatnie dotykali się kolanami, a James opuszkami palców dotykał jej nagich pleców.
-Chciałbyś – powiedziała.
-To chyba ty byś chciała – odpowiedział  jej, zszedł dłonią nieco niżej, trzymając ją przed jej pośladkami. Musiał przyznać ze miała bardzo ładne kształty.
-Tak, oczywiście. Bo każda dziewczyna leci na ciebie i ten twój chłopięcy urok – powiedziała lekko zażenowana. James chwycił ją mocniej i odkręcili się powoli. Lily trzymała dalej delikatnie dłoń na jego ramieniu. Jeszcze chyba nigdy z nikim tak dobrze się jej nie tańczyło, jak właśnie z Potterem.
-A nie – powiedział z uśmiechem. Na ten widok Lily mimowolnie uniosła kąciki ust.
-Na szczęście ja mam inny gust – odpowiedziała, James zaśmiał się widząc jej uśmiech.
-Dzięki Merlinowi, gdybym musiał znosić jeszcze twoje bieganie za mną, to musiałbym się zabić – Lily zaśmiała się wdzięcznie.
-Jeżeli po tym byś się zabił, muszę zacząć – zażartowała. James uśmiechnął się do niej delikatnie.
-Kto by pomyślał Lily Evans ma poczucie humoru – Lily kiwnęła głową, a piosenka właśnie się skończyła. James obrócił ją delikatnie. – Dziękuje bardzo – powiedział jej do ucha, po czym pocałował ją w dłoń i odszedł. Lily uśmiechnęła się i poszła do swoich koleżanek.
-Ty i Lily Evans – powiedziała Marlena z uśmiechem. James spojrzał na nią pytająco i nalał sobie trochę Ognistej – wiesz co ? Bardzo ładnie razem wyglądacie, co więcej, pasujecie do siebie.
-Dobrze się czujesz? –zapytał z troską.
-Tak, ona ci się podoba – James zaśmiał się na słowa siostry.
-Tak bardzo – powiedział sarkastycznie. Marlena przewróciła oczami.
-Jest prześliczną dziewczyną – powiedziała.
-Śliczna czy nie, ale to dalej Lily Evans.
-Czemu ty tak jej nie lubisz ? – zapytała Marlena. Isla podeszła do nich i usiadła przy stoliku.
-Z przyzwyczajenia – odpowiedział jej James i spojrzał w stronę Lily. Nigdy się jej nie przyglądał, przecież to Lily Evans, ich nienawiść do siebie jest już czymś stałym, niezmiennym. Może dlatego nigdy się jej nie przyglądał. Lily była bardzo szczupła i zgrabna, była średniego wzrostu. Miała włosy do ramion i twarz niczym anioł. Piękne migdałowe oczy w odcieniu wiosennej trawy, do tego dość duże, pełne usta w kolorze jasnego różu. Dzisiaj James musiał przyznać, że wyglądała olśniewająco w krótkiej tunice ledwie zakrywającej jej pośladki i lekko błyszczących legginsach, do tego miała balerinki w lamparcie cętki. – Z przyzwyczajenia – powiedział i pokręcił głową, nawet nie zauważył, że kiedy odwrócił wzrok ona spojrzała na niego, po czym ze smutnym uśmiechem również odwróciła wzrok, jednak nie umknęło to uwadze Marleny i Isly, której łzy spłynęły do oczu.



~*~

Syriusz spojrzał na łóżko Petera, chłopak zasnął przytulony do poduszki. Blanc uśmiechnął się pod nosem i wstał z łóżka rzucając na nie pismo o motorach. Szybko podszedł do szafy i wyjął z niej pudełko. Otworzył je powoli i uśmiechnął się na widok zawartości. Delikatnie podniósł pelerynę i podszedł z nią do lustra. Spojrzał w swoje odbicie, uśmiechnął się do samego siebie i wyszedł szybko z pokoju. Kiedy był już u schyłku schodów założył pelerynę. W Pokoju Wspólnym były tylko uczennice z jego rocznika. Jednak nie przyglądał się im i wyszedł na korytarz. Tak jak się  umówili zszedł do lochów i ściągnął pelerynę niewidkę i usiadł na schodach. Sam nie wiedział co robi, już od ponad miesiąca miał straszne wyrzuty winy w stosunku do Jamesa, ale nie mógł, po prostu nie mógł przestać jej widywać.
-Przepraszam za spóźnienie – powiedziała kiedy wyszła do niego, Black uśmiechnął  się do niej i zgasił papierosa. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i podeszła do niego. – Tęskniłeś ? – Syriusz zaśmiał się i ją przytulił.
-Nawet nie wiesz jak – powiedział zatapiając się w jej usta, szybko odwzajemniła pocałunek mocno trzymając go za ramiona. – Rosanna ja ? – zaczął kiedy wreszcie się od niej oderwał.
-Ci, proszę – powiedział smutno patrząc w jego oczy – chce zapamiętać cie na resztę tygodnia – znowu pocałował ją, a wtedy wszystko znikło. Znikł James, poczucie winy, konwenanse, podziały, istniała tylko ona i jej usta.

25 komentarzy:

  1. musze cie troche zhejtować sumienie mi każe .. otóż powtarzasz się np. James to James tamto w pierwszym akapicie Po wspomnieniach bardzo dobrze to widać. Pomyśl może o synonimach. Przejrzyj to sobie czy coś
    To strasznie razi w oczy

    o i jeszcze gubisz literki ale to już jak każdy :D

    więcej uwag nie przedstawie, bo nie przeczytałam wszystkiego więc sama rozumiesz ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak szybko :)
      Tak wiem o literówkach, ale sam nie spradze bo porostu ich niewiedzę tyle ile umiałam to poprawiłam. Spróbuje wybłagać Karolinę by poprawiła mi rozdział :D
      A dzięki, dopiero teraz to zobaczyłam serio razi w oczy :(
      Dziękuje za komentarz bardzo mi pomogłaś/eś :D

      Usuń
  2. Ah, Evans i Potter! <3
    Robisz błędy ortograficzne, powtarzasz się, gubisz literki i np. zamiast 'Black' napisałaś 'Blanc'.
    Przed dodaniem posta przejrzyj go jeszcze raz, na pewno masz podkreślone błędy.
    Rozdział superow, ale coś czuję, że z Islą będą problemy. Kawałek o Lily i Jamesie był tak.wspaniały, że przeczytałm go sobie dwa razy ;)
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ortografia:
      Na prawdę wybłagam Karolę by mi pomogła z blogiem, bo sama sie siebie wstydzę za moje błędy, ale ja na prawdę ich niewiedzę :( co do Blacka to nie ja to komputer. A co do błędów właśnie ja poprawiam podkreślenia już podczas pisania i oprócz imion i nazwisk nic podkreślonego nie mam.

      Fabuła :
      Cóż Isla, to taka ... sierota ruska, ale masz racje przez przypadek namiesza między jedna parą ;) Ooooo wiedziałam ze wam sie spodoba kawałek o Lily i Jamesie :D cóż wpadłam na niego kilka tygodni temu (i jest trochę z mojego prywatnego życia) i po prostu godzinami siedziałam i myślałam jak go napisać i w jakim kontekście :D Zdradzę wam tajemnicę, to nie jest ich ostatni taniec ;)

      Dziękuje za komentarz ( za część z kopem w tyłek i tą z cukierkiem ) i życzę weny

      Usuń
  3. To może troszkę pomogę- mam jutro wolną chwilkę :)
    Możesz się ze mną skontaktować przez Bloggera -> e-mail, jeżeli jesteś zainteresowana. Wybacz, ale Twoje błędy strasznie rzucają się w oczy :( Dzisiaj zaczęłam czytać Zakochanych Huncwotów, jednak w każdym rozdziale przydałyby się lekkie korekty ^.^
    Odbiera to troszeczkę przyjemność z czytania a jest to jednak dobra, nieszablonowa i ciekawa historia ^.^
    Plus mała rada, tak na przyszłość, jeśli nie jesteś pewna poprawności tego co napisałaś- powinnaś pomyśleć o becie, wiem że to trochę wydłuża czas dodania rozdziału, ale miałabyś pewność, że wszystko jest na właściwym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spadłaś mi jak z nieba :) serio :D Zaraz Ci wyśle rozdział.
      Co do Betty mam bardzo nieprzyjemne wspomnienia. Moja ostania 3 miesiąc prawda pierwszy rozdział wiec....
      Dziękuje bardzo :D

      Usuń
    2. Hej :)
      Nie wiem czy zauważyłaś ale maila zwrotnego wysłałam Ci już jakiś tydzień temu ;)
      Tak tylko przypominam ^.^

      NotNormal

      Usuń
    3. O Matko serio o.O
      Bardzo Cie przepraszam ale miałam dużo na głowie.
      Z góry dziękuje :D

      Usuń
  4. Dobry Boże, dziękuję ci za naszą kochaną Salvio i niewyobrażalny talent! Nawet nie wiesz jak jestem ci za to wdzięczna! ♥ Ten rozdział...to cudo...ten GENIALNY rozdział... Nie ma słów, którymi mogłabym określić doskonałość tego właśnie wpisu! Jestem pod wrażeniem... Wrażeniem?! Pff... Wypluwam te słowa, bo to bluźnierstwo! Wrażeniem to mało powiedziane, dziewczyno ja jestem zachwycona! ♥ ♥ Szkoda mi Petera... Na Twoim blogu wydaje się taki gnębiony, taki smutny, samotny, bezbronny. Biedaczek! Słowo daję, prawię się poryczałam jak o nim czytałam! Mam nadzieję, że chłopaki się ogarną i zaczną traktować go jak przyjaciela, a nie popychadło. Pozwolę sobie na małe darcie mordy na 3/4 Huncwotów, którzy mają zacząć być Huncwotami! James, kocham cię, ale jeśli w tej chwili nie przestaniesz manipulować Peterem to osobiście cię zlinczuję! Syriusz, kocham cię i w ogóle, ale jeśli nie przestaniesz pomiatać Peterem to rozgadam w Hogwarcie, że masz wszy i kiedyś nosiłeś różowe majteczki w misie! Remusie Johnie Lupin, jesteś uroczy, kochany i w ogóle, ale jeśli w tej chwili nie zaczniesz bronić Petera i być dla niego przyjacielem to Merlin mi świadkiem, że następnego dnia nie przeżyjesz! Przecież on jest z wami przez cały czas, pomaga wam, wspiera, a wy jak mu się odpłacie?! Wstyd mi za was! Ech, chłopaki mam nadzieję, że wam to pomoże, bo jak nie to to zrobię. Przysięgam! No troszkę ponarzekałam na Hunców, a teraz czas na Islę... Wydaje mi się, że to taka kula u nogi. Widać na pierwszy rzut oka, że to taka beksa lala xD Zauważyłam także, że ktoś tu zakochał się w Rogaczu... Oj, dziewczyno trochę wiary w siebie! Może uwielbiam Jilly, ale kto powiedział, że przed ich związkiem nie może być związku z Islą :) James jest jak na razie sukinkotem. "Jeszcze jej nie przeleciałem." -CO TO MA DO JASNEJ POPIEPRZONEJ CHOLERY BYĆ?! Potter, jak już pisałam kocham cię, ale jeśli Lilka cię nie zmieni to chyba nikt tego nie zrobi, no może z wyjątkiem naszej pisareczki ^^ Kurde, Rogaczu, wozisz się z dziewczynami jak z nowym telefonem, a potem chop do łóżka i po sprawie?! No ludzie, powiedzcie mi za co kocham tego Huncwota, no za co?! Ja cię chłopie, zapierdzielę! Grrr... Ale on mnie wkurza xD Marlena, hym... Ta dziewczyna jest spoko, ja wam to mówię! Inteligentna, poukładana, ale też zwariowana z mętlikiem w głowie. Nie wie którego faceta wybrać, ale ja chyba wiem który jej się podoba. No hej Aleks, wiesz tu chodzi o to...o to...że MARLENA cię kocha! :D TANIEC LILY I JAMESA ♥ ♥ ♥ ♥ Kocham to, kocham! Czytałam to chyba z dziesięć razy, nie mogąc uwierzyć, że to prawda! To było takie...takie inne. Zupełnie nowe i bardzo, ale to baaaardzo mi się spodobało! Toć to był prawie pocałunek... Szczerze? Nie zdziwiłabym się, gdyby zaczęli się rozbierać. I niby się nienawidzą... Taaaa, jasne! Mi to kity możecie wciskać, ale wyglądało to zupełnie inaczej kochani! Ja chcę więcej takich sytuacji, więcej Lily i Jamesa, więcej namiętności, więcej Jilly ♥ ♥ ♥ Syriusz i Oktawia, mówisz? To może być dobre... Ale niestety, jeśli James się dowie to chyba Syriusza zlinczuje! Rachel i Lunatyk, a to dopiero! Lilka jako swatka, ciekawe ciekawe... :) Hahahaha i to zdziwienie Remusa, kiedy zobaczył Rachel, a nie Evans. Hym... Jego mina była pewnie BEZCENNA :D Widzę, że praca nad Mapą Huncwotów idzie pełną parą! A i Syriusz... Jeszcze zobaczysz Glizdogona z ładną, naprawdę ładną dziewczyną! A ja wtedy chciałabym zobaczyć twoją minę, skarbie! ;3 Nie wiem czy już to mówiłam, ale to powiem KOCHAM CIĘ SALVIO ♥ Dzięki Tobie nie nudzę się w wolnym i niewolnym czasie, bo przez cały czas myślę co zdarzy się w kolejnym rozdziale i czytam poprzednie notatki na Twoim blogu! Mam też nadzieję, że z Tobą już chociaż troszeczkę lepiej... Wiedz, że jeśli Tobie jest smutno to i mi także. Uwielbiam, a wręcz kocham Twojego bloga! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bo ten jest prawdziwie i niezaprzeczalnie CUDOWNY ♥ ♥ ♥
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny,
    Panna Zgredkowa
    ---------------------------
    Zapraszam na nn :)
    http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak jesteś jedna z moich ulubionych obserwatorek :D bo jak piszesz komentarz zawsze mogę sie rozpisać i przede wszystkim jesteś aktywna na moim blogu wiec powiem tak I <3 You :D A jak czytam Twoje komentarze aż chce mi się pisać :D więc to ja dziękuje Bogu za Ciebie <3

      Peter - o wiedzę że dobrze go odbieracie, a dobrze mam na myśli tak jak chcę :D Cóż Huncwoci nie zmienią swojego zachowania, może na 7 roku trochę James się zmieni i dzięki temu Peterowi będzie lżej jednak obiecuje Wam Peter niedługo będzie miał dziewczynę i powiem tak będzie z czego się pośmiać :D
      Isla - osobiście mnie też wkurwia ale jest tu niezbędną postacią, a raczej niezbędnym dodatkiem do Jamesa i jego sióstr :D, a ona namiesza ale nie miedzy Lily i Jamesem ale między inną parą.
      James - jest moim ukochanym, w moich myślach jest tak cholernie seksowny że aż szok... mam nadziej że w Waszych też :D. Ale teraz wytłumaczę jego zachowanie... cóż każdy facet kiedy dziewczyna go zdradza mam tak zwany urażoną dumę. Tyle że James Potter ma tą dumę aż na to wielką więc się mści. A to że wpadł na debilny pomysł zniszczenia jej przyjaźni z Anną to inna sprawa.
      Marlena - moja jak na razie ulubiona postać żeńska na tym blogu :D
      Lily i James - cóż każdy zna tą historię. Ona go nienawidzi on jak idiota za nią lata a potem ona nagle jednak go kocha. Hahhahahhaha.... na moim blogu takiego czegoś niema, żadnego ganiania, żadnej miłości, ale jest za to straszne napięcie seksualne :D mogę wam zapewnić zanim zostaną parą i nawet jak nią będą biedzie wiele takich sytuacji :D
      Syriusz i Oktawia - nic nie piszę o nich bo chcę Was pomęczyć domysłami.
      Rachel i Remus - oj :D jak o nich myślę to rzygam tęczą :D
      A CHCIAŁAM COŚ ZAZNACZYĆ NA MOIM BLOGU KAŻDA PARA JEST INNYM RODZAJEM ZWIĄZKU.

      A teraz ja :
      cóż czuje sie coraz lepiej wracam do siebie powoli. Bardzo dziękuje za pamięć i wsparcie :D Uwielbiam Cie i życzę Ci dużo weny oraz sukcesów :D

      Usuń
    2. James, James w mojej głowie wygląda jak Apollo ociekający seksem, więc to Ci się choooolernie udało! ;3
      Gdy teraz tak myślę, to Lily będzie dla Jamesa zakazanym owocem, który on oczywiście skosztuje ^^
      Ech...ja Cię bardziej kocham niż Ty mnie <3
      Cieszę się, że jest już choć trochę lepiej! Moje samopoczucie diametralnie wzrosło :)
      Pozdrawiam i życzę weny, a rozdział ma być szybko bo jak nie to AVADA KEDAVRA ;3

      Usuń
    3. James och <3 James i Syriusz + Remus i mogę umrzeć <3 :*
      Cóż oni będą dla siebie czymś .... no ale będą mieli bardzo fajny związek :D
      Oj weź :D
      A pisze sie pisze, mam już 2 kartki, ale jak wiecie każdy rozdział ma ich 10 :D

      Usuń
    4. Taa... James, Syriusz i Lunatyk <3 To ja wtedy umrę obok Ciebie, razem z Tobą! :* Może kupimy już sobie takie same trumny, co? Mi by pasował brąz, a Ci? Tylko nie gadaj nikomu, bo to tajemnica jest! :D
      Oj, związek fajny, fajny, a nawet bardziej niż fajny ^^
      Jeeeej! Rozdział się pisze! To już coś ;3 Ty pisz lepiej szybciej, bo jak nie to wieeesz. Ha! Wiem gdzie mieszkasz! Noo znaczy nie wiem, ale się dowiem i wtedy ukradnę Ci cały rozdział, który piszesz, przeczytam i dopiero wtedy Ci oddam :) Ale jestem zła, normalnie sadystka jakaś :D

      Usuń
    5. Jeeeej rozdział już jest napisany (tylko czeka na recenzje i sprawdzenie, przez Karolę :D ), a scenariusz do rozdziały 7 również jest napisany :D
      Boże zaczynam się bać ;)

      Usuń
    6. ROZDZIAŁ *-*
      To się bój, bo masz czego ^^

      Usuń
    7. Nie ja tylko Karola :D
      Uciekaj Karolciu, uciekaj :D

      Usuń
    8. Nooo, uciekaj, uciekaj Karola! :D
      Hym, widzę, że nie tylko mi odbija kochana Salvio ^^

      Usuń
  5. Wow!!! Nie jest beznadziejny!!! Jest świetny :)
    Po prostu tyle się działo, że aż nie mogę teraz zbytnio się wysłowić.
    Może zacznę od Petera. Szczerze to bardzo mi go szkoda. Syriusz po prostu wrednie go traktuje inaczej tego nie można nazwać. James to James, ale Remus, żeby czegoś z tym nie zrobił? Przecież on zawsze jest taki uczynny.
    Jamesowi udało się zamienić w animaga :) Mądry i zdolny chłopak. Co jak co na niego można zawsze liczyć.
    I cała ta impreza ;) Świetna. Szczególnie przekomarzanie się Lily i Jamesa. Kiedyś jeszcze będą razem, czy tego chcą czy nie. No chyba, że postanowisz coś zmienić. Choć po dzisiejszym rozdziale to wątpię. Marlena dobrze tłumaczyła Jamesowi o jego przyszłym zakochaniu. Dla Jamesa wyłącznie ktoś wyjątkowy :)
    Świetny rozdział :D
    Pozdrawiam ♥

    http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
    http://szkolaastridlilo.blogspot.com/ ----> To mój nowy blog. Postanowiłam spróbować napisać coś własnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :D
      U mnie leci wszystko wedłóg kanonu z małymi zmianami ;)
      Dziękuje jeszcze raz i również pozdrawiam :* <3

      Usuń
  6. Masz niesamowity talent! Co do rozdziału: Syriusz mnie wkurza. James jest dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam! Isla... no cóż, wydaje mi się być strasznie słaba. Nie mogę się doczekać na nową notkę!
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo Matko ja mam talent ? ŁOŁ dzięki <3
      Syriusz - czemu Cie wkurza kochana/ny ?
      James - powiem tak James jest zajebisty jeśli tak go postrzegasz to dobrze :D żartuje :D cieszę się że trafiłam z kreacją postaci :D
      Isla - cóż po części masz racje.
      Rozdział 6 - mam już pierwszą stronę i plan rozdziału wiec myślę ze szybko pójdzie mi pisanie
      Dziękuje :D <3

      Usuń
  7. Dopiero dzisiaj zaczęłam czytać Twojego bloga... muszę przyznać, że dawno żaden tak mnie nie wciągnął i zainteresował! :) Super, że nie piszesz kolejnej mdłej, słodkiej do bólu historyjki. Podoba mi się jak opisujesz postacie, po prostu czuje się jakby na prawdę istniały. Choć czasem mnie strasznie wkurzają np. Isla (chyba jak większość). Powzdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matuniu :D dziękuję Ci bardzo :) ciesze sie że Ci sie podoba i że za uwarzyłaś/eś że staram się nie słodzić, niesamowicie dużo czasu poświęcam kreacji postaci :D i nawet nie wiesz jak się ciesze ze ktoś to za uwarzył :D
      Zapraszam do czytania i pozdrawiam :D

      Usuń
  8. Nie wiem, jak to się stało, że nie skomentowałam. Byłam pewna, że to zrobiłam. Wybacz, przeczytałam rozdział już dawno, praktycznie, gdy go udostępniłaś. Na prawdę nie wiem jak to się stało. Teraz, gdy dodałaś, tą wiadomość, że przepraszasz, że nie dodałaś jeszcze nowego rozdziału stwierdziłam, że upewnię się, czy przeczytałam stoją ostatnią notką i okazało się, że tak. Potem chciałam zobaczyć, czy odpisałaś mi na mój komentarz a tu nagle widzę, że to ja nic nie napisałam. Jeszcze raz wybacz....
    Więc zdecydowałam przeczytać jeszcze raz by przypomnieć sobie treść i powiem ci, że czytało mi się bardzo sprawnie i szybko. Błędów nie widziałam, ale co tu dużo mówić, tak na prawdę ich nie szukałam ;) Na prawdę zrobiło mi się szkoda Petera, mimo wszystko... Ale to i tak nie zmienia mojego nastawienia do Syriusza. Kocham go i już ... :) Zresztą tak samo jak Jamesa i Remusa, więc nie umiałaby się na nich zbyt długo gniewać :) Ale mimo wszystko powinni przestać traktować Petera jak popychadło, choć czuję, że tego nie zrobią i zakończy się to dobrze wiemy jak. Peter zostanie pozornie doceniony przez Voldemorta iiiii..... nawet nie chcę o tym myśleć. Myślę, że jeżeli właśnie tak planujesz to rozwiązać, to jest to dość przekonujące i idealnie wpasowuje się w kanon :)
    Teraz może Oktawia, ok? JAK TO SIĘ DO CHOLERY STAŁO???? ONA I SYRIUSZ? nie no ja tego nie rozumiem, na prawdę. przecież ona jest typową Ślizgonką, a Syriusz takich nie trawi. Ale cóż, jak widać, miłość nie wybiera...
    A na koniec najlepsze. Lily i James, James i Lily. James i Lily tańczą. To było na prawdę urocze. Świetnie ci to wyszło, na prawdę. Nikt mi teraz nie wmówi, że pomiędzy nimi nic nie ma. Nie Lily nie oszukasz nas. :)))
    W każdym razie rozdział przecudowny, zostaje mi teraz jedynie czekać na kolejny :)
    Pozdrawiam i obiecuję, że następny skomentuję już w normalnym terminie.
    Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG <3 Uwielbiam Cie dziewczyno, normalnie uwielbiam. Szczerz trochę czekałam na Twój komentarz ale naprawdę nie musisz komentować wszystkich rozdziałów (chociaż jakoś cieplutko mi się robi na sercu kiedy komentujecie )
      W tym nie powinno być błędów bo Karola go już poprawiła :D
      Syriusz i Oktawia - wszystko sie wyjaśni w trakcie :D
      Lily i James - szczerze na pomysł z tańcem wpadłam tuż przed opublikowaniem, bo w pierwszej wersji tylko sie kłócili.
      Dziękuje Ci bardzo za komentarz :D i serio nie musisz wszystkich komentować chociaż to niezwykle miłe :D
      Całuje i pozdrawiam.

      Usuń

Obserwatorzy