sobota, 14 maja 2016

Syriusz Black cz 1.

Dementorzy to specyficzne stworzenia. Ich pojawienie charakteryzuje chłód, który mrozi ci krew w żyłach. Kiedy wreszcie stają przed tobą w całej swojej okazałości czujesz dziwną pustkę. Spuszczasz lub odwracasz wzrok jakby to miało ich zachęcić odejścia. Lecz to nie pomaga. Zbliżają się do ciebie, a potem składają swój słynny pocałunek, który wysyca z ciebie ostatnie chęci do życia. Podobno można się do tego przyzwyczaić, ale to bujda. Za każdym razem jest tak samo. Za każdym razem chcesz umrzeć. Błagasz o śmierć, aż wreszcie tracisz przytomność.
Mój kolega z poprzedniej celi, mówił że najgorszy jest sam pocałunek. Jednak muszę się z tym nie zgodzić. Najgorsza jest pobudka. Bo właśnie wtedy czujesz jak odebrano ci cząstkę siebie. Za wszelką cenne chcesz przypomnieć sobie dobre wspomnienia.
Pierwsze piwo karmelowe, to że prawię wyleciało mi nosem, kiedy Rogacz zaczął opowiadać wam jak doprowadził Lily do szału, kiedy po raz pierwszy zaprosił ją na randkę.
Pierwszy pocałunek, jak narkotyk znoszący ku górze.
Pierwszy seks, to ze czułem się jak sam Merlin, obejmując Dianę Simson w ciasnym łóżku.
Kiedy poznałem tą dziewczynę, tą która zmieniła moje życie na zawsze. Jej uśmiech, oczy, pocałunki i jak pierwszy raz się kochaliśmy.
Smak zapiekanki Lily. Często ją robiła kiedy miałem zostać na obiad. Jak uśmiechała się do mnie kiedy sam zjadałem połowę tego dania. Zawsze się o mnie troszczyła, nawet kiedy udawała że nas wszystkich nienawidzi.
Kiedy uciekłem z domu i poszedłem do Jamesa. Wypiliśmy wtedy połowę barku jego ojca, a potem lataliśmy na miotłach do upadłego. Dotąd nie wiem jak się na nich utrzymaliśmy. To wtedy powiedział mi że jesteśmy braćmi i na zawsze nimi będziemy. Potem rozcięliśmy sobie dłonie i zawarliśmy braterstwo krwi. Mam teraz na prawej dłoni głęboką bliznę, przypominająca o tym.
Jak założyliśmy Huncwotów.
Wszytki nasze kawały i szlabany. Na przykład jak na trzecim roku podpadliśmy brodę profesorowi Dumbledorowi. Myśleliśmy że nas wywalą, ale ku zaskoczeniu całej szkoły staruszek tylko się roześmiał. 
Jednak zdecydowanie najszczęśliwsze moje wspomnienie to Wigilia Zakonu. Kiedy James i Lily byli świeżo upieczonymi rodzicami. Harry co chwila się śmiał na mój widok. Nie podejrzewałem Remusa w zdradę, a Peter był naszym przyjacielem.
Teraz jednak te wszystkie wspomnienia wydają mi się skryte za gęstą mgłą. Twarz Lily już całkowicie mi się zamazała. Jedyne co pomiatam to jej długie rude włosy. Remus też powoli traci na wyrazie. Nie pamiętam czy był wysoki i chudy, czy gruby i niski. Nie mogę sobie przypomnieć ich głosów, postaw, tego jak ich poznałem. Teraz są tylko urywkami moich powoli zapominanych dobrych wspomnień.
James. Potter. Rogacz. Mój najlepszy przyjaciel. Żeby nie zapomnieć go zapisałem sobie na skrawku pergaminu jego wygląd.
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
Codziennie czytam tą formułkę ze sto razy, by go tak zapamiętać. Tak go sobie wyobrażać. Coraz częściej jednak widzę tylko czarnowłosego mężczyznę z otwartymi oczami leżącego na podłodze. Czuję tę ból wywołany tym widokiem.
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
Powtarzam tysiąc razy, by widzieć ten obraz, by pamiętać tak mojego najlepszego przyjaciela.
-Wiecznie uśmiechnięty, wiecznie uśmiechnięty – mówię do siebie, zwinięty w kłębek w najdalszym koncie celi. Jednak nadali widzę sztywną martwą twarz. – Wiecznie uśmiechnięty – krzyczę do siebie. Moje wrzaski nikną tylko w wyciach i wrzaskach innych więźniów.
-Oj Łapo wiem że mam nieziemski uśmiech. Ale jestem żonaty – słyszę za sobą rozbawiony głos. Głęboki, rozbawiony głos. Głos którego nie słyszałem od 14 lat. Głos Jamesa Pottera. 

3 komentarze:

  1. Super. Naprawdę niesamowite, zwłaszcza, że wpadłaś tu po tak długim czasie. Piszesz świetnie, więc błagam. Nie przerywaj znowu!
    Aketi Salvaro

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooo. Mega! Czekam na nowe posty i mam nadzieje, że więcej nam tak nie znikniesz! :)
    Buziaki, O.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się popłakałam :-(... Świetne! Doprowadza do łez serio...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy