Dementorzy to specyficzne stworzenia. Ich
pojawienie charakteryzuje chłód, który mrozi ci krew w żyłach. Kiedy wreszcie
stają przed tobą w całej swojej okazałości czujesz dziwną pustkę. Spuszczasz
lub odwracasz wzrok jakby to miało ich zachęcić odejścia. Lecz to nie pomaga.
Zbliżają się do ciebie, a potem składają swój słynny pocałunek, który wysyca z
ciebie ostatnie chęci do życia. Podobno można się do tego przyzwyczaić, ale to
bujda. Za każdym razem jest tak samo. Za każdym razem chcesz umrzeć. Błagasz o
śmierć, aż wreszcie tracisz przytomność.
Mój kolega z poprzedniej celi, mówił że
najgorszy jest sam pocałunek. Jednak muszę się z tym nie zgodzić. Najgorsza
jest pobudka. Bo właśnie wtedy czujesz jak odebrano ci cząstkę siebie. Za
wszelką cenne chcesz przypomnieć sobie dobre wspomnienia.
Pierwsze piwo karmelowe, to że prawię
wyleciało mi nosem, kiedy Rogacz zaczął opowiadać wam jak doprowadził Lily do
szału, kiedy po raz pierwszy zaprosił ją na randkę.
Pierwszy pocałunek, jak narkotyk znoszący
ku górze.
Pierwszy seks, to ze czułem się jak sam
Merlin, obejmując Dianę Simson w ciasnym łóżku.
Kiedy poznałem tą dziewczynę, tą która
zmieniła moje życie na zawsze. Jej uśmiech, oczy, pocałunki i jak pierwszy raz
się kochaliśmy.
Smak zapiekanki Lily. Często ją robiła
kiedy miałem zostać na obiad. Jak uśmiechała się do mnie kiedy sam zjadałem
połowę tego dania. Zawsze się o mnie troszczyła, nawet kiedy udawała że nas
wszystkich nienawidzi.
Kiedy uciekłem z domu i poszedłem do
Jamesa. Wypiliśmy wtedy połowę barku jego ojca, a potem lataliśmy na miotłach
do upadłego. Dotąd nie wiem jak się na nich utrzymaliśmy. To wtedy powiedział
mi że jesteśmy braćmi i na zawsze nimi będziemy. Potem rozcięliśmy sobie dłonie
i zawarliśmy braterstwo krwi. Mam teraz na prawej dłoni głęboką bliznę,
przypominająca o tym.
Jak założyliśmy Huncwotów.
Wszytki nasze kawały i szlabany. Na
przykład jak na trzecim roku podpadliśmy brodę profesorowi Dumbledorowi.
Myśleliśmy że nas wywalą, ale ku zaskoczeniu całej szkoły staruszek tylko się
roześmiał.
Jednak zdecydowanie najszczęśliwsze moje
wspomnienie to Wigilia Zakonu. Kiedy James i Lily byli świeżo upieczonymi
rodzicami. Harry co chwila się śmiał na mój widok. Nie podejrzewałem Remusa w
zdradę, a Peter był naszym przyjacielem.
Teraz jednak te wszystkie wspomnienia
wydają mi się skryte za gęstą mgłą. Twarz Lily już całkowicie mi się zamazała.
Jedyne co pomiatam to jej długie rude włosy. Remus też powoli traci na wyrazie.
Nie pamiętam czy był wysoki i chudy, czy gruby i niski. Nie mogę sobie
przypomnieć ich głosów, postaw, tego jak ich poznałem. Teraz są tylko urywkami
moich powoli zapominanych dobrych wspomnień.
James. Potter. Rogacz. Mój najlepszy
przyjaciel. Żeby nie zapomnieć go zapisałem sobie na skrawku pergaminu jego
wygląd.
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne
oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
Codziennie czytam tą formułkę ze sto razy,
by go tak zapamiętać. Tak go sobie wyobrażać. Coraz częściej jednak widzę tylko
czarnowłosego mężczyznę z otwartymi oczami leżącego na podłodze. Czuję tę ból
wywołany tym widokiem.
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne
oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne
oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
„Wysoki, około 195. Czarne włosy, ciemne
oczy, szeroki uśmiech. Głęboki głos. Wiecznie uśmiechnięty.”
Powtarzam tysiąc razy, by widzieć ten
obraz, by pamiętać tak mojego najlepszego przyjaciela.
-Wiecznie uśmiechnięty, wiecznie
uśmiechnięty – mówię do siebie, zwinięty w kłębek w najdalszym koncie celi.
Jednak nadali widzę sztywną martwą twarz. – Wiecznie uśmiechnięty – krzyczę do
siebie. Moje wrzaski nikną tylko w wyciach i wrzaskach innych więźniów.
-Oj Łapo wiem że mam nieziemski uśmiech.
Ale jestem żonaty – słyszę za sobą rozbawiony głos. Głęboki, rozbawiony głos.
Głos którego nie słyszałem od 14 lat. Głos Jamesa Pottera.
Super. Naprawdę niesamowite, zwłaszcza, że wpadłaś tu po tak długim czasie. Piszesz świetnie, więc błagam. Nie przerywaj znowu!
OdpowiedzUsuńAketi Salvaro
Woooo. Mega! Czekam na nowe posty i mam nadzieje, że więcej nam tak nie znikniesz! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki, O.
Aż się popłakałam :-(... Świetne! Doprowadza do łez serio...
OdpowiedzUsuń