sobota, 6 sierpnia 2016

1/5 Zimna woda

Pyłki kurzu delikatnie unosiły się w powietrzu. Dzięki zapalonym na każdym stole świecą, można było je policzyć, bez większego trudu. Wznosiły się powoli ku górze, jakby chciały dotrzeć do samego słońca, uniknąć mroku.
-Marzyciele – pomyślał Syriusz. Lecz nie mógł się im dziwić kto w tych czasach nie chciał uciec przed mrokiem. W Hogwarcie, ta próba ucieczki, była o wiele łatwiejsza. Jednak tu, teraz w tak zwanym prawdziwym życiu, jest ona niemal niemożliwa. Codziennie listy osób zaginionych, bądź zamordowanych mugolów oraz czarodziejów wydłużają się o kolejne nazwiska. Na samym początku tego szaleństwa, które nazywane jest wojną niosło to oburzenie i niedowierzanie. Lecz po tych sześciu latach, nie robi to już na nikim wrażenia. Ludzie czytają artykuły o zbrodniach Czarnego Pana, o walkach by go pokonać, a ich twarz nawet nie zmienia wyrazu. Wojna, strach i nie sprawiedliwość stały się czymś naturalnym. Jeżeli niemożna tego zwalczyć od sześciu lat, to trzeba się z tym oswoić. Zając się swoim życiem, wrócić jak najszybciej do domu i zapomnieć co się czytało w głupiej gazecie.
Każdy broni się przed ciemnością jak może. 
-Ognista – warknął mężczyzna, za plecami Blacka.
Przez ciało Łapy, przeszedł zimny dreszcz. Dokładnie wiedział kto stoi po jego prawej stronie i co to oznacza. Powoli jakby od niechcenia upił resztkę westhy, po czym zerknął w prawą stronę. Tak jak się umówili, James stał przy szafie grającej i bajerował jakąś blondynkę. Dziewczyna co rusz chichotała, bądź obdarzała go szerokim uśmiechem, pochylając się przy tym by okularnik mógł podziwiać jej ogromne piersi. Była tak oczarowana wysportowanym brunetem że nawet nie zauważyła połyskującej na jego lewej dłoni złotej obrączki. Rogacz w typowy dla siebie sposób schylił się i szepnął jej coś do ucha. To był znak, na który czekał Syriusz. Spojrzał przed siebie i tak jak było ustalone zaczął liczyć kufle nad ladą.
Jeden. – obaj zostają na swoich miejscach.
Dwa. – Syriusz zerka na barman.
Trzy. – Barman chowa się na zapleczu.
Cztery. – James żegna się z Cycatą.
Piąć. – Potter przesuwa się delikatnie do przodu.
Sześć. – Black wstaje.
Siedem. – Rogacz sięga po różdżkę.
Osiem. – Łapa kiwa głową.  
- Rozpoczynamy zabawę – krzyczy James, w ułamku sekundy wyciąga różdżkę z kieszeni spodni. – PotroMagnum – wypowiada te słowa machając lekko różdżką. Z jej końca wydostaje się pudrowo różowy dym, który sprawia że znajdujący się w barze mugole zostają spowolnieni, a ich zmysł orientacji zaburzony.
W tym momencie ich plan się kończy. Pozostaje to co znają najlepiej i na czym się znają. Chaos.
-A ty dokąd – warczy Syriusz. Chwycił swojego byłego sąsiada za chabety i rzuca nim o bar. Mężczyzna lekko roztargniony, przez nagły atak, dopiero po chwili wyciąga różdżkę i celuje nim w Łapę.
-Z prawej – nim czarnowłosy zdołał zobaczyć przeciwnika, Potter rzucił mu się na ratunek. Okularnik razem z ochroniarzem, zaczęli się rzucać po podłodze. Mężczyzna był o głowę wyższy do Pottera i dodatkowo o wiele bardziej rozbudowany. Jednak James nie dał mu nad sobą zwyciężyć. Jak tylko zdołał być na górze zadawał mu parę ciosów w twarz, a miedzy czasie rozglądał się za różdżką, która wyleciała mu z ręki.
-Syriusz Orion Black – rzekł mężczyzna, powolnym tonem, dokładnie wypowiadając każdą sylabę. Dopiero teraz, bez kaptura i pod odpowiednim oświetleniem mógł mu się dokładnie przyjrzeć. Jego przeciwnik był dokładnie taki jakim go opisywał Szalono Oki. Niski, gburowaty mężczyzna z głowa ogoloną na łyso. Posiadał do tego azjatyckie rysy twarzy, a na lewym policzku miał czarny wyrazisty tatuaż, przedstawiający jakieś chińskie wzory. Jednak najbardziej charakterystycznym elementem jego postaci, były oczy. Skośne oczy, calutkie białe. – Syn Oriona, jesteś taki podobny do ojca – na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. – A tam – wskazał Jamesa który właśnie odskakiwał przed zaklęciem. – Syn Charlsa Pottera. James Potter, zdrajca krwi – jego twarzy wykrzywiła się w obrzydzeniu. Syriusz zacisnął mocniej pięści, powstrzymując się przed uderzeniem chińczyka w twarz.
-Yeo Hu – powiedział gniewnie. – Naczelny śmierciorzerca. Podnóżek Czarnego Pana – warknął Syriusz. Podszedł bliżej przeciwnika, przyłożył mu różdżkę do gardła. O dziwo Yeo, się nie bronił. Uśmiechał się tylko perfidnie.
-To bardzo brzydki zarzut w tych czasach. Ja po po prostu działam tam gdzie lepiej płacą – wyjaśnił. – Dlatego też wolę twojego brata. Jest bardziej subtelny.
-Tak. Moja matka tez go wolała – warknął Black i bił różdżkę jeszcze mocniej w szyję chińczyka. Ten zaśmiał się głośno.
-Tyle w tobie złości. Tyle goryczy. Tak bardzo pragniesz być inny niż reszta rodziny, a każde twoje działanie cię do nich upodabnia. Jedyna różnica to odebrana strona – powiedział spokojnie. Syriusz za to poczuł, jak przez jego ciało przechodzi fala ciepła. Zacisnął mocno zęby, aż poczuł na języku krew. – Chcesz mnie uderzyć, chcesz mnie zabić, prawda ? Pragniesz tego. Ale nim to zrobisz – wyszeptał, zbliżył usta do ucha Syriusza. – Chcesz mnie po torturować, tak jak twoja matka ciebie. Och, tak wiem o tym. Wiem gdyż widziałem to w swoich wizjach – Łapa chwycił go za szatę i rzucił nim o podłogę. Rzucił się za nim i zaczął go bić po twarzy, po szyi, gdziekolwiek tylko mógł trafić. Twarz azjaty pokrywała się krwią, a on sam jęczał z bólu. Jednak się nie bronił. To tylko podjudzało Syriusza do dalszego bicia. Jego oczy pokryły się mgłą, a nozdrza rozszerzyły. Nie panował nad sobą. Nie chciał panować. Jedyne czego pragnął to pozbyć się tej złości.
-Byłem tylko dzieckiem! Byłem tylko dzieckiem! Miałaś mnie kochać! Jakim byłem – krzyczał zadając kolejny cios. Do jego oczu naleciały łzy, po czym zaczęły spływać po jego policzkach. – NIE. ZASŁUGIWAŁEM. NA. TO. – z każdą sylabą, jego ciężka pięść uderzała w twarz chińczyka.
-ŁAPO – nagle ktoś złapał go pod pachy i odciągnął. Wyrywał się jak tylko mógł, jednak uścisk był na tyle silny że trzymał go twardo. Syriusz zaczął kopać w powietrzu. – Łapo! Do cholery! – nagle mgła, zaczęła opadać. Głos Jamesa, zawsze dział na niego trzeźwiąco.
-Weźmy go stąd – wyszeptał Black. Spojrzał na Yeo. Leżał bezwładnie na podłodze, jego twarz była pokryta krwią, zresztą jak podłoga i ubrania Syriusza. Odwrócił szybko wzrok i odszedł parę kroków. Nie chciał patrzeć na to co zrobił, na potwierdzenie opinii chińczyka.
-Mgła przestanie działać za chwilę, musimy stąd uciekać – powiedziała Potter. Podniósł azjatę z podłogi i poczekał aż Syriusz będzie gotowy.

-Już – Łapa odwrócił się na pięcie i dalej nie patrząc na Yeo chwycił Jamesa za rękę.



OD AUTORKI:
Moi kochani wierni Czytelnicy. Jak widzicie rozdział jest wyjątkowo krótki, nawet jak na mnie. Nie jest to również kontynuacja ZH. Każdego z Was który oczekiwał że wrócę z rozdziałem 15 bardzo przepraszam. Starłam się, miałam chyba z 12 wersji, jednak nie umiałam ponownie się zangażować w tamtą wersję. To niebyli CI HUNCWOCI, a nie chciałam dawać Wam kolejnego szajsu o Huncwotach, którego pełno w internecie. 
Wracając do tego rozdziału, to jest początek nowej serii którą nazwałam "Zimna woda". Jak widzicie to historia Huncowtów po Hogwarcie. Ma jedyne 5 rozdziałów i obiecuję że będą one liczyły co najmniej 10 stron. Historia będzie opowiadała o poszukiwaniu zdrajcy w Zakonie i powolnym rozpadzie relacji Syriusz - Remus.
Dopiero teraz kiedy skończyłam szkołę i dostałam się na studia, zauważyłam jak bardzo tęsknie i ile mi dawał ten blog. 
Nie zależy mi na komentarzach, ani na obserwatorach jak było poprzednio. Ta chora rywalizacja w której brałam udział  2 lata temu zabiła we mnie pasję do ... pisania. Tym razem będzie inaczej. Jedyne na czym mi zależy to historia, a nie "sukces". Chce od nowa pokochać pisanie. 
Mam nadzieję że Wam się spodoba. 

Salvio Hextia - Klaudia 

2 komentarze:

  1. Świetne. Naprawdę świetne. Na początku nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale gdy przeczytałam... No nazwijmy to ,,wiadomością'' od Ciebie, zrozumiałam. Rozdział ciekawy, fajnie się go czytało, ale rzeczywiście jest krótki. Zapraszam do siebie: www.lilypoter.blogspot.com
    Pozdrawiam, i weny życzę,
    Lunatyczka (lilypotter)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja i tak skomentuję, bo to jest CUDOWNE! Czekam na kolejny rozdział i życzę duuuuuuuużo weny!
    Pozdrawiam!
    Ann Black

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy