Rozdział 11 Lily rozwiązała włosy i założyła swój ulubiony rozpinany sweter, po czym spojrzała w lustro. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i odgarnęła nieznośną grzywkę za ucho. -Lulu, ile mam czekać ? – krzyknęła Marlena McKinnon, pukając pięścią w drzwi. Evansówna przewróciła oczami i wyszła z łazienki. Marlena stała przed drzwiami z obrażoną miną. – Co ty tam robiłaś ? – warknęła, wchodząc do łazienki z impetem. Lily uśmiechnęła się pod nosem. Dziewczyna zawsze się śmiała z Mar, która była prawdziwą rozpieszczoną księżniczką. Ale cóż była jedyną córką państwa McKinnon, którzy oprócz niej mieli ośmiu synów, w tym nieznośnych bliźniaków Barney i Aleksa. -Hej – wyszeptał jej do ucha, a Lily poskoczyła lekko przerażona. -Hej – powiedziała zniesmaczona. Potter uśmiechnął się szelmowsko, widząc iskry w oczach dziewczyny. – Co się stało że doznałam zaszczytu rozmowy z wielkim Potterem ? – uśmiechnęła się słodko, a James zaśmiał się delikatnie. -Widzisz jaki jestem spania...
A więc czekam... Zapraszam na mojego bloga: www.lilypoter.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę,
Lunatyczka (lilypotter)
Tęskniłam :")
OdpowiedzUsuń