(PS.
Oleje w moim opowiadaniu cały dramat z Sev’em, nie wiem jak Wam, ale mi się znudził)
Raz,
dwa, trzy – tyle naliczyła kawałków ciasta na jego twarzy. Co chwila dawała mu subtelne
sygnały, żeby je otrzepał. Dotykała swojej twarzy, wskazywała chusteczką.
Musiała trzymać się za dłonie, aby nie zetrzeć ich samej.
Przez
te kawałeczki nie mogła w ogóle się skupić na jego monologu. Zresztą chłopak
był nudny jak flaki z olejem więc nie wiele traciła. Hestia mówiła jej, aby nie
szła, bo znajomi Franka to sami dziwacy i nudziarze, ale ona była już zdesperowana.
Za trzy dni miał obyć się bal, a ona dalej nie miała z kim iść. Na początku miała
partnera, ale Potter z Blackiem łatwo go zniechęcili.
-
I wtedy, wtedy – uderzył nagle w stolik, tak że kubki podskoczyły, Lilly ledwo
uratowała się przed gorącą herbatą. Chłopak jednak szybko to zignorował.
Właśnie jak miał na imię. To pytanie pojawiło się w jej głowie już pół godziny
temu. Zapomniała, jednak nie był on kandydatem na jej męża, ojca jej rudych
dzieci więc nie miała, aż takiego poczucia winy.
-
Ta, mnie też już ciśnie – nie skomentowała tego tylko szybko poszła do
łazienki. Omijała ludzi niczym zawodowy szukający. Kiedy wreszcie dotarła, odetchnęła
z ulgą i stanęła przed lustrem. Jej rude włosy były dalej ułożone w fale, a
błękitna bluzka ładnie podkreślała, jej brak piersi. Spojrzała w bok jakaś
brunetka poprawiała makijaż. Była bardzo mocno wymalowana, ale miała piękny
pełny biust, w przeciwieństwie do Lilly. Rudowłosa zapatrzyła się w klatkę
piersiową koleżanki z zazdrością. Dlaczego ona musiała tak wolno dojrzewać i
wyglądać jak pięcioletni chłopak. Nic dziwnego, że nikt się za nią nie ugania,
kiedy przypomina każdemu kolegę z boiska.
-
Masz jakiś problem ?! – zapytała wściekle brunetka patrząc na Lilly wyzywająco.
Ta aż podskoczyła i spojrzała w niebieskie oczy przeciwniczki, patrzące na nią
wyzywająco.
-
Nie, nie, tylko masz ładną bluzkę – powiedziała wreszcie, na jednym wydechu,
patrząc na brunetkę z nadzieją, że jej uwierzy.
-
Och, dzięki – odpowiedziała z rumieńcem i zaśmiała się zawstydzona. – Na razie –
dodała wychodząc, bardzo szczęśliwa z komplementu. Lilly jęknęła i ponownie
spojrzała w lustro. Poprawiła włosy i postanowiła, że spędzi z … kolegą Franka,
jeszcze godzinę i coś wymyśli, żeby jak najszybciej wyjść.
Wychodząc
z łazienki zastanawiała się, czy już wytarł twarzy, a jak nie to czy uda się jej
wytrzymać nie wycierając go.
-
Przepraszam, ale zagadałam się z koleżanką – powiedziała nie patrząc na niego
tylko na swój kawałem torciku.
-
Nie szkodzi – odpowiedział jej znajomy głos. Potter siedział wygodnie naprzeciwko
niej z sarkastycznym uśmiechem. Zatkało ją.
-
Gdzie jest – zaczęła, rozglądając się za … tamtym chłopakiem.
-
Wyszedł, wiesz kociołek na ogniu czy coś tam – rzucił od niechcenia, dalej
patrzył na jej reakcję. Czuła jak czerwienią się jej policzki od wściekłości,
ale tylko zacisnęła zęby.
-
Sprawia ci to przyjemność ? – zapytała wściekle, spojrzała w te czekoladowe
oczy, które dalej sprawiała, że czuła motyle w brzuchu. Potter poprawił się na
krześle i poprawił zawinięte rękawy swojej błękitnej koszuli.
-
Raczej bawi, kwiatuszku – odpowiedział z ogromnym uśmiechem.
-
Nie nazywaj mnie tak – warknęła. Od tygodnia robił wszystko, aby wyprowadzić ją
z równowagi z różnym rezultatem. Nawet uwziął się na Severusa, niestety ze
wzajemnością. Obaj działali na siebie jak płachta na byka. Nie wiedziała już
który jest gorszy. Potter który zawsze wymyślał nowe psikusy i zaczepki, czy
Snape który reagował wściekłością i za cel życie przyjął sobie zniszczenie
Jamesa i reszty Huncwotów, co jeszcze bardziej ich podjudzało. Najgorsze jednak
było, że Severus zaczął się na niej wyżywać.
-
Powinnaś być mi wdzięczna – powiedział sięgając po herbatę.
-
Czemu niby ?
- Każdy facet z którym się spotykasz to frajer.
Masz kiepski gust, życie ci ratuje, kwiatuszku – wzruszył ramionami, a Lilly,
aż szczęka upadła. Nie dość, że zamieniał jej życie w piekło to jeszcze śmiał
mówić jej, że ma kiepski gust do facetów. Dupek
– pomyślała.
-
Ach tak – zaczęła, pochyliła się nad stolikiem i spojrzała mu w oczy. – Ja mam
kiepski gust, bo podobają mi się mili…
-
Nudni – przerwał jej, również pochylając się nad stolikiem, tak że ich twarze
dzieliło około piętnaście centymetrów.
-
Inteligentni – mówiła dalej ignorując jego słowa.
-
Wątpię, raczej bez poczucia humoru – uśmiechnął się rozbawiony.
-
Nawet z nimi nie rozmawiałeś – zarzuciła mu wściekle.
-
Właśnie z nimi rozmawiałem, więcej niż ty. Błagam cię, mam uwierzyć, że takiej
heterze jak ty – wskazał na nią. – Podobają się faceci z jedzeniem na twarzy. Mogę
się założyć, że nawet nie pamiętasz jego imienia – rzucił wyzywająco.
-
Oczywiście, że pamiętam – odpowiedziała szybko, za szybko. James uśmiechnął się
zawadiacko.
-
Tak, a jak on miał na imię ? – zapytał.
-
P… - zaczęła. Potter dalej na nią patrzył z uśmiechem. – D…, czy to ważne.
Ważne, że ty – uderzyła go w pierś. – Ty się na mnie uwziąłeś z byle powodu i
zatruwasz mi życie.
-
Po pierwsze, wygrałem – zaśmiał się. – Po drugie, bo mi się podobasz – dodał. Spojrzała
na niego zszokowana. Miał poważną minę, tyle lekki uśmiech pałętał mu się po
twarzy. Lilly wybuchała niekontrolowanym śmiechem. Kilka osób się odwróciło w
ich strony, a ona tylko otarła łzy. James zaraz jej dorównał.
-
Nawet tak nie żartuj – powiedziała przez śmiech. – Tacy faceci jak ty, nie
umawiają się z takimi dziewczynami jak ja. – James przysunął się do niej, tak
że stykali się ramionami, nie protestowała.
-
To znaczy jacy ? – zapytał zaciekawiony, oparł twarz o dłoń i patrzył na jej
twarz. Czuła się przez chwilę, jakby byli tylko we dwoje na tym świecie. Cały
czas patrzyli sobie w oczy lub na swoje usta, a ona nie czuła się o dziwo z tym
niekomfortowo.
-
Tacy, którzy mają większe ego od kuli ziemskiej, tacy co tydzień mają nową
laskę, tacy którzy dla zabawy dokuczają każdemu i przede wszystkim tacy, którzy
są aroganckimi jedynakami, przyzwyczajonymi, że cały świat spełnia ich
pragnienia – powiedziała, wiedziała, że przesadziła. Chciała przeprosić, aby
się nie obraził i nie odszedł. Boże,
Lilly ogarnij się właśnie, że chcesz, żeby on poszedł, prawda? – pomyślała.
-
Dalej lubisz tworzyć sobie opinię na temat ludzi, których nie znasz –
powiedział z uśmiechem, który nie docierał do oczu.
-
Znam takich jak ty – odpowiedziała szybko.
-
Takich jak ja – powiedział za nią zaciszonym głosem. – Jesteś bardzo ładna –
rzucił nagle wybijając ją z tropu. – I zabawna, i inteligentna, ale wiesz czemu
nie masz faceta ? – zapytał, patrzyła na niego zirytowana i zaciekawiona. – Bo wszystko
wiesz lepiej i masz swój wymyślony plan, ideał, którego szukasz na siłę, a jak
ktoś się nie podporządkuje twojemu zamysłowi, lub nie robi tego co chcesz to go
odrzucasz. Prawda ? – nie czekał na odpowiedź. – Albo ktoś tańczy jak ty
chcesz, albo w ogóle nie tańczy.
-
A wiesz jaki ty masz problem ? – zapytała wściekle. – Masz tak duże możliwości,
że większość może o nich pomarzyć. O nic w życiu nie musiałeś walczyć,
zabiegać, wszystko miałeś podane na złotej tacy. Nie musisz się starć, prosić,
po prostu bierzesz. Nie dbasz o ludzi, oni są tylko twoimi podanymi, kolejnymi
pionkami. Nudzą ci się. Nie zależy ci na
ich uczuciach, myślach. Żal mi ciebie – wiedziała, że przesadziła. James
patrzył na nią lodowato z wzajemnością. Jak bardzo ona go nienawidziła.
-
Lilly ! – głos Seversusa wyrażał tyle żalu i złości, że aż zamknęła oczy ze
strachu przed tą dyskusją, co ją czeka.
~*~
Muzyka
grała głośno, tak że dwie dziewczyny przed nim mogły zupełnie się na niej
skupić. Chwycił gitarę Jamesa i stukał w struny patrząc znudzonym wzrokiem na blondynkę
i te drugą blondynkę, jak wiła się w rytm muzyki w samej bieliźnie. Jedna z
nich ta bardziej okrągła sięgnęła po skręta i mocno się zaciągnęła lubością wypuszczając
dym. Czuł jak się podnieca, patrząc na jej pełne usta.
-
Syriuszu nudno nam bez ciebie – odezwała się druga. Uśmiechnął się z satysfakcją
i nie odrywając od nich wzroku wypił do końca swoje wishy.
-
Dziewczynki, proszę was – ujął ich dłonie i pocałował na raz. – Usiądziecie i patrzcie
na zawodowca – obie usiadły na fotelu i z wyczekiwaniem patrzyły na występ. Syriusz
na początku od wrócił się do nich tyłem. Rozpoczęła się nowa piosenka. Powoli
zaczął ruszać biodrami w rytm muzyki. Dziewczyny zaczęły piszczeć na widok
chłopak odzianego jedynie w obcisłe bokserki. Odwrócił twarz ku nim i położył
palec na ustach. Zaśmiały się głośno. Odwrócił się nagle i uniósł głowę ku
górze. Zaczął dotykać powoli swojej szyi i schodzić dłońmi na swój kaloryfer. –
Można dotykać – powiedział z uśmiechem. Dziewczyny od razu wstały i dołączyły
do niego w tańcu.
-
Widzę, że typowy niedzielny poranek – zażartował James. Stał w drzwiach oparty
o nie ze swoim charakterystycznym zawadiackim uśmiechem. – To zaczyna być
nudne. Mógł byś panią zafundować ciekawsze show – rzucił, puszczając do
blondynek oko. Usiadł ciężko na kanapie i chwycił po butelkę, lecz była pusta.
-
Accio wishy – powiedział Black i podszedł o przyjaciela. – Dziewczynki pokażcie
Rogaczowi co wam mamusia dała w genach – obie od razu posłuchały zaczęły
tańczyć. Na twarzy Jamesa zagościł usatysfakcjonowany uśmiech. – Trochę alkoholu,
maryhy i robią co chcesz – wziął sporego łyka i podał przyjacielowi butelkę.
James chętnie wypił trzy potężne łyki i oddał trunek. Oparł głowę o dłoń i bez zainteresowania
patrzyła dwie zgrabne dziewczyny tańczące przed nim.
-
Ruda nie była zadowolona z twojego widoku ? – zapytał Syriusz. Bawiły go żarty
Jamesa na tej dziewczynie, jednak podejrzewał, że Potter zaczął lubić tę małą
diablicę.
-
A jakże, złamała moje serduszko – powiedział z udawanym smutkiem James, dotykając
teatralnie swojego serca dwiema dłońmi i ze smutną miną. Black od razu się zaśmiał
i go trącił.
-
A dla niej zostawiłeś Sarah – wskazał na jedną z blondynek. – Taką już
cieplutką – pokręcił tylko głową.
-
Dalej cieplutką, możemy nadrobić stracony czas – powiedziała dziewczyna pakując
się Jamesowi na kolana.
-
Nie mam ochoty, skarbie – odpowiedział Potter delikatnie przesuwając palcem po
jej brzuchu.
-
Mogę sprawić, że będziesz miał – rzuciła dziewczyna zaczynając całować jego
szyję.
-
Ta ruda odbiera ci ochotę na Sarah – powiedział Syriusz rozbawiony tym jak
biedna dziewczyna staje na wyżynach, a Jamesowi cóż nic nie staje.
-
Sam – odpowiedziała mimochodem dziewczyna, najwyraźniej zbyt zajęta uwodzeniem
bogatego Pottera, aby się obrazić.
-
Nie ważne – powiedział Syriusz i spojrzał na przyjaciela, który dalej krążył
gdzieś indziej myślami. – Uuuu ktoś się tu zakochał w lasce bez cycków, smutne
to i żałosne.
-
Nie zakochałem się w niej. To wredna suka – odpowiedział James, patrząc mu w
oczy. – Chce dać jej nauczkę, tyle – mówił poważnie, co tylko potwierdził myśli
Syriusza. Znał Jamesa lepiej od swojej kieszeni. Jeżeli jego przyjaciel nie
żartował, to oznaczało jedynie kłopoty.
-
Każdego kręcą suczki, na tym polega polowanie – rzucił Syriusz. Upił łyka
alkoholu i podał Jamesowi. Ten od razu zaczął pić. – Fajnie mieć kafla, ale taki złoty znicz
bardziej cieszy. Szkoda, że twój ma figurę chłopka i cie nie lubi – zaśmiał
się. James się tylko uśmiechnął.
-
Nie poluje na nią – odpowiedział szybko.
-
Nie, nie, tylko od tygodnia się za nią uganiasz jakby była miłością twojego
życia. Zupełnie normalne i zdrowe zachowanie. Bardzo do ciebie podobne –
zaśmiał się Black.
-
Wypierdalaj – powiedział James.
-
Ja ? – zapytała dziewczyna zaskoczona.
-
Nie ty, on – powiedział uspakajająco Potter, pocałował mocno dziewczynę w usta
ugniatając jej pośladek. – Zaraz wam pokarze dziewczynki – zrzucił Sarah, czy
Sam, z kolan i podszedł do tej drugiej. – Jak tańczy kapitan – chwycił ją za
dłonie i zaczął tańczyć z nią.
-
No powiedz, walisz konia do kafelków, bo kształtem ją przypominają ? – zaśmiał się
Black na co Potter pokazał mu palec dalej tańcząc z dziewczyną. Dobrze, że ta ruda mu się opiera –
pomyślał Syriusz. Bawiła go ta fascynacja Pottera, ale nie miał ochoty tracić
kumpla do flaszki i skrzydłowego do podrywu dla jakiejś rudej bez cycków laski.
Na razie. Potem pomyśli, może być nawet świadkiem na ich ślubie. Jednak teraz
on i James musza się wyszaleć. To jest jego plan.
~*~
Stracił
ją.
Stracił
na zawsze.
Stracił
dla niego.
Widział
tylko jak odchodzi ze łzami w oczach. Później już nic nie miało znaczenia.
Potter szybko skończył zabawę i pobiegł za nią. Słyszał jak Lupin go
przekonuje, że to zły pomysł, ten jednak nie posłuchał.
Black
jednak został i zafundował mu kupa na brzuch, i splunięcie. Wszyscy odeszli i
go zostawili samego.
Czatował
na nią potem pod portretem, kiedy wyszła rzucała słowa niczym ostrza.
Tyle
dla niej poświęcił, tyle jej dał. A ona od tak go odrzuca.
W
jego domu powiedzieli mu, że to dobrze ona go tylko spowalnia w rozwoju.
Jestem już po lekturze tego rozdziału, ale przeczytam sobie jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńNa wstępie nawiążę, do moich komentarzy pod poprzednim postem i sądziłam, że tu będą inne działania wojenne (na linii Voldemort, cała reszta), a tu chodziło Ci o wojnę między Evans a Potterem.
Ta wojna podoba mi się bardzo.
Opis Lily na randce jest świetny. :D Aż się zdziwiłam, że nie uciekła jakoś tylnim wyjściem, czy przez okno, ale ona zachowała się przyzwoicie i faktycznie do tej łazienki poszła. Naprawdę trochę mi żal, że nie uciekła. :P
Cóż, Jamesa to ja się nie spodziewałam tak szczerze i tutaj miałam mały mindfuck, czy czasami nie minęło jakoś dużo czasu i doszli do porozumienia, ale to potem dowiedziałam się, że to część gry Rogacza. :D
Jejuśku, ale oni u Ciebie są charakterni. Bałam się, że przy drugim czytaniu, te iskry mi zginą, w końcu mam świadomość, że Potter chce jej zagrać na nosie, ale nadal widze między nimi iskrzenie. :D
Też tutaj już dodam, że bardzo mi się podobają takie smaczki typu "wiesz, kociołek na ogniu czy coś tam", jednak takie małe detale, a cieszą. :D I trochę się zdziwiłam, że przy takim dopieszczeniu stosujesz metryczny system miar (centrymetry), a nie brytyjski system miar (cale, jady, etc). :p Wybacz mi czepialstwo, ale naprawdę wydajesz się być Autorką dbającą o takie szczególiki. ;)
Chyba pierwszy raz mam do czynienia z taką Lily. Ona ma tak bystry umysł, że aż mnie to dziwi. Jest strasznie inteligentna. Szczególnie widzę to, przy fragmencie, gdy jest wspomniane, że James uwziął się na Snape'a. Widzi wady Jamesa, ale też dostrzega obsesję Severusa i widać, że nie podoba jej się to bardzo.
Syriusz w takiej roli to mistrzostwo!
Ogólnie, to rzadko kiedy lubię takiego Blacka, ale tutaj, jakoś on mi pasuje, bo chyba wiem, że nie zrobisz tej postaci krzywdy i nie spłycisz go, albo nie dostanie jakiegoś objawienia i z dnia na dzień się zmieni.
Może i liczę na jakąś zmianę u niego, ale jak tak się nie stanie, to nie szkodzi. :D Uwielbiam go!
Syriusz naprawdę dobrze zna Jamesa. Jednak Potter mówi swoje, ale Black domyśla się, że niby nauczka, ale może coś więcej.
W sumie Lily zachowuje się tak, że James, który jest przyzwyczajony do tego, że wszystko dostaje może stać się wyzwaniem.
Rany... W sumie są tylko trzy rozdziały, ale te postacie mają takie charaktery i taką historię, że ja teraz nie do końca wierzę, że oni finalnie mogą być inni. I ja uwielbiam kanonicznych Huncwotów i Lily, ale jednak takie wersje podobają mi się bardzo i jakaś część mnie chce, żeby James jakoś stonował, zakochał się bez pamięci w Lily i zmienił, a z drugiej, to nie. :D Arogancki z niego koleś i uwielbiam jego dupkowatość, a jak jeszcze jest połączony z Casanovą Blackiem, to już dla mnie cud i miód. :D
Dobra, zapomniałam o Snapie i właśnie sobie przypomniałam. Dobrze, że ominęłaś tę scenę na błoniach, no bo po co przepisywać test Rowling? To "po" jest ciekawsze i lepsze. Też widać, że Snape jest kreowany inaczej. Czuć tutaj, że ma żal i złości się na Lily, chociaż to on takie świństwo odwalił. No nic.
Dostrzegłam kilka błędów i pozwolę sobie wypisać te co mi się najbardziej rzuciły w oczy.
Wishy – whisky
nie wiele – niewiele
I na samym końcu "Black jednak został i zafundował mu kupa na brzuch...", mam nadzieję, że "zafundował mu kopa" :P Przez chwilę tak się patrzyłam i zastanawiałam, czy literówka, czy zły przypadek :D
Ach, i jak jest scena z Lily i Jamesem, to zdarza Ci się, że masz postawioną spację przed znakami zapytania i chyba jednym wykrzyknikiem. :)
Ach, i jak Lily się zastanawia nad imieniem tego gościa od randki, to tam jest: "Właśnie, jak on ma na imię.", tu mi się wydaje, że na końcu powinien być znak zapytania zamiast kropki.
Rozdział strasznie mi się podobał, momentami iskrzyło i było bardzo zabawnie. :P
Mam nadzieję, że szybko pojawi się coś nowego, bo to opowiadanie to ogień i jestem bardzo ciekawa, jak to z nimi dalej będzie. :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny!
Buziaki! :*
Dziękuje Ci bardzo za komentarz <3 wiele to dla mnie znaczy, że Ci się podoba, bo po prostu kocham Twojego bloga <3
UsuńCo do Lilly - bardzo chciałam pokazać jak ja ją widzę. Nie jako piękną, idealną, bez skazy tylko trochę zakompleksioną nastolatkę, która zawsze wie wszystko lepiej i jest miła (jakoś drażni mnie wizja Lilly suki bawiącej się Jamesem i Sevem).
James - mam pomysł jak sie zmieni w 7 klasie, ale mogę Ci obiecać, że dalej będzie dupkiem, ale będzie kochał Lilly bez pamięci (na swój sposób)
Co do Seva - trudno mi o nim pisać więc bardzo mnie cieszy, że Ci się podoba
Moja opowiadanie jest tylko po części zgodne z kanonem ;)
Zaraz poprawię błędy ortograficzne.
PS. tak dbam o szczegóły, ale po prostu nie znam się na innym systemie pomiaru niż centymetry i nie chce strzelić byka xd
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje za komentarz ;*
Jeju, nie sądziłam, że czytasz moje wypociny! :D
UsuńFajnie, że James nie straci na charakterze. Lily taka trochę zakompleksiona bardzo mi się podoba i to właśnie połączenie, przemądrzałej, ale równocześnie miłej, pasuje jej postaci. :)
Co do tych miar, to ja zawsze znajduje na internecie przelicznik z metrów, centymetrów na jardy, czy cale i samo się liczy. :D
Buziaki! :*