Peter przeszedł
przez Pokój Wspólny niezauważony, nie licząc paru zderzeń z innymi uczniami.
Jednak i tak wszyscy udawali że go nie za uwarzyli, bądź nie znają. Kiedy
wreszcie dostał się na schody, odetchnął z ulgą. Nie znosił wracać sam do dormitorium.
Kiedy szedł z którymś z chłopaków, czuł się pewniej. Wszyscy się z nim witali,
rozmawiali, śmiali, a nie udawali że nie istnieje. Kiedy był z nimi był …
zauważalny. Nieważne dla niego było to że ludzie tak naprawdę z nim nie
rozmawiali, nie śmieli się z jego żartów. Najważniejszy był dla niego fakt że
wreszcie wszyscy go widzieli, mimo że postrzegali go jako cień reszty
Huncwotów, ale widzieli.
Spojrzał
jeszcze raz na gryfonów którzy znajdowali się w Pokoju Wspólnym. Wszyscy byli w
swoich grupkach, nikt nie siedział sam. Kontem oka dostrzegł Mary Anne z
szóstego roku, która zawzięcie rozmawiała o czymś z Lily Evans. Nagle obie
dziewczyny spojrzały w jego kierunku. Mary Anna pomachała, a Lily uśmiechnęła
się szeroko, miła taki zaraźliwy uśmiech że Peter sam nie wiedział kiedy go odwzajemnił.
Nagle obie wstały z miejsc i zaczęły iść w jego kierunku. Peter automatycznie
poprawił swój sweter i zmierzwił włosy.
-Remus –
powiedziała z radością Mary Anna. Peter odwrócił się, rzeczywiście stał za nim
Lupin, rozmawiał z szukającym gryfonów Maksem Deliverem.
-Hej Remus –
zaczęła Lily, po czym włożyła wsuwkę we włosy i odwróciła głowę w stronę Petera,
spojrzała na niego ze zdziwieniem – o Peter nie za uwarzyłam cie – powiedziała
to z tak pięknym uśmiechem że złość która się w nim gotowała od razu zgasła.
-Hej Lily, hej
Mary Ann – powiedział smutno, ruda uśmiechnęła się szeroko i pogładziła jego
ramię, zaś szatynka tylko podniosła głowę, po czym szybko wróciła do rozmowy z
Remusem. Peter spojrzał na nich, dziewczyny mówiły bardzo głośno i energicznie
wymachując przy tym rekami, zaś Remus tylko patrzył na nie z lekkim
zażenowaniem. Pettigrew oddalał się od nich powoli, patrząc z nadzieją że może
jednak za uwarzą jego brak, jednakże nic takiego nie miało miejsca. Żadne z nich
nie zwróciło najmniejszej uwagi na jego brak. Peter kiwnął tylko głową i zaczął
powoli piąć się po schodach do dormitorium.
Na schodach jakaś para całowała się namiętnie, przeszedł obok nich i
kiedy był szczytów schodów, jeszcze raz się na nich spojrzał. Czasami wyobrażał
sobie minę chłopaków gdyby przyprowadził do dormitorium jakaś ślicznotkę. Jednak
były to tylko marzenia, jak na razie to obok nich kręciły się prawdziwe
piękności. Na przykład była James, Sue. Potter nigdy nie był fanem związków,
żeby zostać jego dziewczyna potencjalna kandydatka musiała się nieźle
nagimnastykować; lubił za to poflirtować, jednak nic poza tym. Jednak Sue była
wyjątkiem, latał za nią jak pies, kiedy wreszcie ją zdobył nie mógł się nią
nacieszyć. Być może dlatego kiedy zdradziła go podczas imprezy rozpoczynającej
początek lata, poczuł się taki urażony, kiedy go zdradziła na oczach wszystkich
obecnych. Peter wiedział że James jest mściwy, ale to co on zrobił było pokroju
Syriusza, a nie jego. Potter postanowił zniszczyć przyjaźń Sue z Anną. Cóż
udało się. Anna nawet się nie broniła. James tak ją zmanipulował i rozkochał w
sobie że świata poza nim nie widzi. I do tego właśnie dążył, został jeszcze
jeden punkt w jego planie, jednak jak sam Potter powiedział, jak na razie za
dobrze się bawił kosztem Sue by to zakończyć. Remus ostatnio powiedział, że
James ma poczucie winy, dlatego przedłuża ostateczny punkt zemsty, jednak jego
zawiść do byłej jest większa niż jego sumienie.
-Peter –
krzyknął Lupin, tym samym wyrywając Petera z zamyślenia. – Daj to Jamesowi. Ja
lecę na dyżur na razie – dał mu książkę i szybko zbiegł po schodach. Peter
pokręcił tylko głową, odkąd Lily miała dyżury z Tonym, a on z Rechel, Remus
zaczął kpić entuzjazmem.
-Tworzenie
zaklęć dla zaawansowanych. Klasa 7 – przeczytał tytuł i tworzył drzwi do
dormitorium.
-Uważaj łamago
– krzyknął Syriusz zanim chłopak zdążył postawiać nogę. Peter pełen zdziwienia
spojrzał pod swoje stopy. Zupełnie zapomniał że dzisiaj Syriusz i James
zaczynają rysowanie mapy.
-Niemów tak do
niego – powiedział James rzucając w Blacka pergaminem. Okularnik powoli
manewrował między stertami książkę i pergaminów idąc do Petera. – To książka od
Maksa – zaczął wyciągając rękę ku niej. Peter szybko tworzył pierwsza stronę i
zaczął szukać podpisu właściciela. Nagle zauważył rękę Jamesa, palcem
wskazującym pokazywał mu prawy dolny róg. Peter uśmiechnął się niezgrabnie i
dał mu książkę, ten jednak tylko kiwnął głowa i tym razem nieco szybciej wrócił
tą sama droga. Peter odprowadził go wzrokiem i spojrzał mimowolnie na Syriusza
który patrzył na niego nienawistnym wzorkiem, blondyn przełknął głośno ślinę, a
jego przyjaciel wrócił do pracy kręcąc z dezaprobatą głową.
-Mogę wam
jakoś pomóc ? – na pytanie Petera, obaj chłopacy wymienili porozumiewawcze
spojrzenia. James uśmiechnął się do Syriusza łobuzersko, a ten zaśmiał się
serdecznie.
-A wiesz co ?
– zaczął Potter, a Peter drygnął ze szczęścia. – Mógłbyś coś dla nas zrobić –
odłożył książkę i wstał z fotela, po czym podszedł do Petera. – Widzisz, Black i
ja mamy dużo roboty i widzisz po nim jak bardzo jesteśmy przemęczeni – objął
Petera i zaprowadził go do drzwi. – Kojarzysz Aleksa i Baneya – Pettergive pokiwał
tylko głową z uśmiechem. – Świetnie, wiec zaleź ich powiedz że Potter z
Blackiem, chcą wreszcie odebrać swoje. Spokojnie będą wiedzieli o co chodzi –
powiedział i zamknął za nim drzwi.
-Będziemy
marzyc się w piekle – zaśmiał się Syriusz, uważnie przyglądając się szkicowi
lochów, który razem z Remusem rysowali już od ponad dwóch tygodni. James tylko
wzruszył ramionami. – Jamie – zaczął Black.
-Tak ? –
powiedział James z nad książki. – Ej – warknął wściekły kiedy doszły do niego
słowa Blacka, ten tylko uśmiechnął się.
-Już się tak
nie oburzaj – James spojrzał na niego zaskoczony. – No co ? – powiedział Black
czytając notatki.
-Nic, nic.
Tylko ta laska, z która się spotykasz ma na ciebie dobry wpływ – zaśmiał się
Potter, a Black wstrzymał oddech. – Rozwijasz się przy niej umysłowo – po tych słowach Syriusz rzucił w niego
poduszką, a James tylko się śmiał dalej czytając książkę. Black wypuścił powoli
powietrze. Nienawidził okłamywać James. Wszystkich dokoła ale nie jego. Młody
Potter był dla niego jak brat. Brat było mało powiedziane, był dla niego
wszystkim. Mógł by dodać za niego życie, a teraz mimo że James był dla niego
taki życzliwy i hojny, pokazując mu jak wygląda prawdziwa rodzina, on
odwdzięczył się mu będąc z siostrą jego znienawidzonej kuzynki. Nawet nie chciał myśleć
co by się stało gdyby James dowiedział się o nim i Roksanie. Znał Pottera jak
własną kieszeń, bardzo trudno było go wyprowadzić z równowagi, zawsze w
trudnych sytuacjach zachowywał spokój i trzeźwy umysł. Tylko raz udało się mu
do prowadzić James do furii, ale był wtedy po operacji i nieźle zalany. – W
ogóle kiedy ją poznam – powiedział nagle Potter.
-Eee nigdy –
odpowiedział mu z uśmiechem Black.
-Czemu ? Duża
ilość dziewczyn uważa że jestem uroczy – powiedział James, delikatnie
wystawiając pośladki do tyłu i dotykając placem ust. Syriusz ze śmiechu spadł z
krzesła. Potter zaczął robić dziwne miny, niesamowicie podobne do tych które
robią przy nich młodsze dziewczyny. – Nie zaprzeczysz prawda – powiedział,
kładąc się na podłodze po której tarzał się ze śmiechu Black i oparł głowę na
dłoniach mrugając do niego urokliwie.
-Jesteś walnięty
– rzekł ze śmiechem Black siadając na podłodze. James dalej leżał w tej samej
pozycji, machając nogami. Syriusz spojrzał na niego z wielkim uśmiechem. –
James, tak na poważnie teraz – zaczął, ale jak tylko spojrzał na Pottera który
opierał się na jednaj ręce i bawił sie nieudolnie swoimi włosami od razu dopadł
go atak śmiechu. – Co jak skończymy szkołę ?
-Mamy do tego
jeszcze dwa lata – powiedział James odwracając się na plecy. Syriusz kiwnął
głową. – Teraz jest czas na zabawę, na popełnianie błędów, na imprezy, na
głupie dziewczyny, a po szkole – zrobił dłuższą przerwę – sam wiesz co będzie –
dokończył. Black śledził każdy jego najmniejszy ruch. James wstał dosyć szybko
i podrapał się po mostu, po czym podszedł do sterty książek i wziął jedną do
ręki, zmierzwił włosy i wyjął różdżkę z tylnej kieszeni spodni, machnął nią
delikatnie, a na tablicy którą zeszłej nocy pożyczyli od Slughona zaczęło
pojawiać się jakieś zaklęcie. – Wiem że mam zajebisty tyłek ale nie musisz się
na niego patrzeć – zaśmiał się James.
-Jesteś moją
dziwka, wiec mogę się gapić gdzie mi się żywnie podoba – odpowiedział mu Black,
z tak niesamowita powagą że aż sam zaczął się śmiać ze swoich słów. Powoli
wstał i podszedł do stołu na którym jak zawsze panował bałagan i usiadł przy
nim. Rozejrzał się dokładnie po całym, dormitorium. Bałagan był u nich niczym
nowym, ale ich pokój przypominał aktualnie księgarnie. Łóżka zostały
przysunięte od siebie pozostawiając tylko małe odstępy, fotela i stolik do
kawy, który u nich służył za podnóżek i
przechowywanie prac domowych , zostały umieszczone z prawej strony łóżek, a
stół z krzesłem i szafa były z lewej strony, zaś całą podłogę pokrywały sterty
pergaminów i książkę.
-Syriusz –
zaczął James, Black od razu na niego spojrzał. – Co robisz dzisiaj w nocy –
powiedział z entuzjazmem. Syriusz otworzył szerzej oczy i dotknął klatki
piersiowej z rozdziawioną miną.
-Wiesz James
bardzo cie lubię i niezłe z ciebie ciacho, ale nie jesteś w moim typie –
powiedział, udając smutek. Potter uderzył dłonią w czoło.
-Złamałeś mi
normalnie serce. Ale tak na serio mam pomysł – rzekł z ogromnym uśmiechem, tak
zaraźliwym że aż Black się uśmiechnął.
~*~
-Nie wiem jak
można być taką idiotką jak Sue – powiedziała Adelajda, Remus spojrzał na nią z
lekką pretensją. Brakowało jeszcze Lily oraz Mary Anny i zebranie kółka plotkarskiego było by w
komplecie. – Mary Anny – krzyknęła Adelajda, rzucając się z uściskiem na rudą, a Lupin tylko dotknął z grymasem
swojego ucha. Rachel zaśmiała się delikatnie patrząc na Remusa, chłopak do razu
się szeroko do niej uśmiechnął, a ona lekko zaczerwieniona odwróciła twarz.
-Kółko
plotkarskie w pełnym składzie – zaśmiał się do siebie Remus, a Mary Anny do
razu spojrzał na niego ostrzegawczo.
-O czym
gadaliście ? –zapytała Mary Anny, Adelajda zaczęła jej opowiadać o najnowszych
plotkach. A Remus z Rachel szli powoli za nimi.
-Nie obraź się
ale jakoś mi do nich nie pasujesz – powiedział Remus, a Rachel tylko wzruszyła
ramionami. Nawet nie wiedziała jak bardzo chciał poznać jej myśli. Jak bardzo
chciał ją poznać. Jak bardzo chciał wiedzieć o czym myśli kiedy się uśmiecha
tak tajemniczo jak teraz. Czemu jest taka cicha, czemu zakrywa usta kiedy się
śmieje, czemu mówi tak cicho i ostrożnie dobiera słowa, czemu się rumieni kiedy
na nią patrzy, czemu jest tak skromna, czemu jest tak zamknięta w sobie. Tak
bardzo chciał teraz poczuć jej dłoń, tak bardzo chciała ją przytulić, poczuć
jej ciepło, poznać zapach jej perfum, tak bardzo chciał ją pocałować, zobaczyć
czy całuje tak jak myślał, tak delikatnie, trochę ze wstydem, czy jednak
odwrotnie niż myślał, namiętnie, niedokładnie. Była taka piękna. Tak urocza.
Taka wspaniała. Taka cicha. Taka spokojna. Taka delikatna. Taka idealna, tak
jakby była stworzona dla niego. Chciał wykrzyczeć całemu światu co teraz
myślał, co teraz do niej czuł.
-Wiem –
odpowiedziała smutno. – Chciałabym być jak one – spojrzał na nią pytająco. –
Taka wolna. Taka młoda. Wiem że mam tyle lat co one, ale one mają wybór co do
swojego życia, a mi go odebrano – po jej policzkach spłynęła łza, szybko ją
wytarła i na siłę się uśmiechnęła.
-Zabrzmi to
głupio i pewnie mi nie uwierzysz -
zaczął, przełknął ślinę głośno i spojrzał na swoje buty. – Ale mam identyczny
problem co ty. Znasz pewnie z opowieści moich przyjaciół. Są tacy…
-Niepokorni –
dokończyła za niego.
-Dokładnie.
Żyją chwilą i mają wybór, nie muszą się niczym przejmować, a ja – zrobił
dłuższą przerwę – cóż ja musze. I tak jak ty byłem zawsze ten spokojny i z
boku, dalej jestem, ale mój przyjaciel James powiedział mi kiedyś coś bardzo
mądrego. ,,Jeżeli życie daje nam przeszkody trzeba je przeskoczyć i biec dalej
bo to jak będziemy wspominać nasze życie zależy od nas. A nawet z najgorszej
sytuacji jest zawsze wyjście tylko trzeba umieć i chcieć je znaleźć ‘’. Wiesz
co mu powiedziałem wtedy, żeby się pieprzył bo co takie dziecko szczęścia wie o
życiu. Cóż miałem racje, ale kiedy pewnego wieczoru oni poszli robić dowcip a
ja zostałem i wszystko przemyślałem, doszedłem do takiego samego wniosku co on.
– Rachel uśmiechnęła się smutno.
-Masz
niezwykle mądrego przyjaciela – powiedziała, a Remus roześmiał się radośnie.
-Bywa,
wierz mi bywa.
-Niestety ja
nie jest tak jak ty, a moja sytuacja wcale nie jest taka łatwa – powiedziała ze
smutnym uśmiechem i spojrzała na Mary Anny i Adelajdę które były całkowicie
pochłonięte rozmowa.
-Jeszcze raz
zacytuje James ,, Jeżeli nie wiesz jak coś zrobić, spójrz na to z innej strony
‘’ – Rachel zaśmiała się delikatnie. – Coś mnie wzięło na gadanie o nim. Ale
jeśli chcesz mogę powiedzieć parę mądrości Syriusza Blacka, tylko uprzedzam są
cenzuralne.
-Wiesz co –
zaczęła patrząc mu w oczy – wolałabym posłuchać mądrości Remusa Johna Lupina –
chłopak uśmiechnął się uroczo, tym razem Rachel patrzyła mu w oczy a nie
uciekła spojrzeniem i do tego się uśmiechała.
-Rachel –
warknęła Mary Anny kiedy na nich spojrzała, Rachel od razu odsunęła się od
Lupina na parę metrów i schyliła potulnie głowę. Remus prawie prysnął śmiechem
widząc tą scenkę, niczym z domu Syriusza kiedy jeszcze mieszkał z rodzicami. –
Powiedz mi lepiej co u mojego brata – powiedziała z fałszywym uśmiechem, a
Remus tylko spojrzał na Rachel pytająco, tak jednak daje patrzyła na swoje
buty.
-Lily, dzięki
Merlinowi – powiedział uradowana Adelajda. Lily zmierzyła wszystkich wzorkiem,
poczym wbiła go w Mary Annę, która wzruszyła ramionami. Ruda pokręciła głową.
Remus patrzył po dziewczynach ze zdziwieniem, zwłaszcza na Lily która tak
nienawistnym wzrokiem świdrowała Mary Annę że ta aż stanęła do niej plecami. Ruda
po pewnym czasie odpuściła i uśmiechnęła się do Remusa jednym z tych swoich
uśmiechów który oznaczał że ledwo powstrzymuje się od rozpoczęcia awantury.
Lupin zawsze uważał Lily za niezwykłą dziewczynę. Z jednej strony była
najbardziej urokliwą i najwspanialsza osobą jaką poznał, a drugiej nigdy w
życiu nie chciał być jej wrogiem. Jak Lily kogoś nie lubiła, bądź nie
tolerowała, nie ukrywał tego, jej
zachowanie może o tym nie świadczyło, ale samym spojrzeniem torturowała swoich
wrogów, jednak nic i tak nie mogło się to równać z tym ogromnym fałszywym
uśmiechem który pojawiał się na jej ślicznej twarzy kiedy była zła lub coś nie
szło po jej myśli.
-Zaraz zaczną
się dyżury nauczycieli. Remus odprowadź Rachel, a my mamy do pogadania – powiedziała stanowczo
Lily. Adelajda zaśmiała się i poszła za nią, zaś Mary Anna spojrzała znacząco
na Rachel i powolnym krokiem pełnym dumy poszła za swoją przyjaciółką.
-Ta Lily to ma
charyzmę co – zaśmiał się Remus, Rachel kiwnęła tylko głową. –Co się dzieje
miedzy tobą a Mary Ann ? – Rachel spojrzała pustym wzrokiem przed siebie i
zaczęła niespokojnie oddychać, po paru sekundach dopiero jej oddech się
uspokoił.
-To bardzo
długa historia – odpowiedziała.
-Mamy czas,
najwyżej odprowadzisz mnie parę razy – zaśmiał się Remus, po czym chciał się
uderzyć w głowę. Sam nie wiedział co się z nim działo, w ogóle nie był sobą.
-Remus, nie
chce o tym rozmawiać – powiedziała stanowczo, Remus spojrzał na nią ze
zdziwieniem. Musiała to być bardzo nieprzyjemna sprawa jeżeli Rachel odważyła
się na stanowczość.
-Opowiem ci
całą historie konfliktu Evans Potter – oświadczył Lupin, a Rachel się zaśmiała
delikatnie.
-Słucham.
~*~
Peter stanął
obok wejścia do wierzy Kurkonów. Krukonki które go mijały chichotały między
sobą, a kiedy je zaczepiał udawały że nie słyszą. Kiedy wreszcie przesłał
polować na dziewczyny, poprosił jednego z młodszych chłopców żeby poprosił
Aleksa i Barneya. Usiadł na schodach, powoli obracając różdżkę przez place,
jednak ta ciągle mu z nich wypadała.
-Hej –
powiedziała przechodząc obok. Peter tak szybko obrócił głowę by zobaczyć
Marlenę że aż położył się na ziemi. Mar zachichotała i podeszła do niego
pomagając mu wstać. – Słodka z ciebie ciamajda Peterze – powiedziała delikatnie
czyszcząc mu sweter. Peter zbierał się żeby coś powiedzieć jednak język zawsze
kiedy ją widział odmawiał mu posłuszeństwa. – I teraz znowu jesteś czysty. W
ogóle co tu robisz o tej porze, zaraz zacznie się zmiana nauczycieli.
-Eee… ja po…
bo ten… James mnie… - zaczął się jąkać, a Marlena tylko chichotała.
-Peter,
maluchy mówiły że coś ode mnie chciał mój drogi przyjaciel James – powiedział
Aleks, wysuwając w stronę Petera ręce, po czym radośnie objął jego dłoń swoimi.
Za nim stał Barney który o wiele bardziej był zainteresowany Marleną niż
blondynem z Gryfindoru.
-Eee tak – powiedział
szybko odrywając wzrok od Mar i kierując go na Aleksa. – Wysłał mnie po właściwie
nie wiem co – rozłożył ręce, a Aleks skwasił się, nie znosił kiedy musiał
udawać ze kogoś lubi. Jednak tym razem musiał, Potter z Blackiem i Lupinem dali
mu jasno do zrozumienia że ma się odnosić z szacunkiem do Petera bo inaczej będzie miał kłopoty. Obaj z
Barneyem byli na tyle inteligentni by nie narażać ich przyjaźni z Huncwotami na
szwank. – James mówił że chce wreszcie odzyskać swoją własność – dokończył, a
czy bliźniaków i Marleny stały się większe.
-Ty masz to
wsiąść – powiedział z przerażeniem Barney, a Peter tylko kiwnął głową. Aleks
spojrzał na barta, a ten tylko się uśmiechnął i poszedł do Pokoju Wspólnego
Kruponów.
-Oni ogłupieli
– rzekła Marlena poprawiając swojego idealnie prostego i długiego kucyka. Aleks
patrzył razem z Peterem jak to robi, wychodząc z podziwu, dla jej urody.
-Na pewno
sobie poradzisz – zaśmiał się Barney podstawiając pod jego nogi całą skrzynkę z
piwem karmelowym. Peter spojrzał na nią z przerażeniem, a potem na chłopaków,
ci jednak tylko się śmiali, nawet Marlena chichotała delikatnie.
-Tak poradzę
sobie – powiedział patrząc na Malinę i szybko chwycił skrzynkę podnosząc ją.
-To dobrze,
ale pamiętaj nie używaj na niej żadnych zaklęć – zaczął Barney, a Peter
spojrzał na niego pytająco. – To nie jest tylko i wyłącznie piwo – dokończył
puszczając do niego oko. Chłopak kiwnął głowa i ruszył powoli ze skrzynka na
schody.
-Jesteście
tacy sami jak moi bracia, nawet mu nie pomrzecie – powiedziała krzyżując ręce na piersiach i patrząc na
Petera który bał się zrobić krok w dół.
-Ty kochasz
swoich braci, więc nas też – zaśmiał się Aleks, Marlena uśmiechnęła się do
siebie próbując na niego nie patrzeć. Peter w tym czasie zrobił krok do przodu,
delikatnie się zachwiał ale schodził daje, kiedy dotarł na dłuższy schodek
położył skrzynkę na posadce i odetchnął.
-Dobrze ci
idzie teraz tylko jakiej 300 schodów – zaśmiał się za nim Barney. Peter
przełknął pod nosem i ruszył dalej,
skrzynka była tak ciężka że nogi same mu się uginały. Nagle schody się
poruszyły na chłopak razem ze skrzynką przechylili się w prawo niebezpiecznie
balansując, po czym uderzył ramieniem w barierkę.
-Nic się
nie stało – krzyknął uradowany do bliźniaków puszczając przy tym skrzynkę. Kiedy
usłyszał śmiechy chłopaków dopiero zorientował się co zrobił.
-Brawo, zabiją
cie wiesz – zaśmiał się Aleks. Peter patrzył tylko z przerażeniem na rozbite
butelki z piwem i jak napój ścieka powoli wzdłuż schodów. Blondyn zaczął powoli
zbierać rozbite butelki i pochwycił skrzynkę schodząc szybko po schodach, za
sobą słyszą tylko śmiechy krukonów. Już słyszał jak James razem z Syriuszem się
z niego nabijają, albo wręcz odwrotnie są wściekli, bo przez niego są do tyłu z
pieniędzmi. Oczami wyobraźni widział jak Black chce go zabić a James tylko go
trzyma.
-Peter –
podskoczył ze strachu słysząc jego głos. Remus zmierzył go z kwaszoną miną
wzorkiem, zaś jego koleżanka uśmiechała się delikatnie. – Co się tobie stało ?
-Bo chłopacy
mnie wysłali do Aleksa i Barney po skrzynkę z piwem, a ja nie mogłem jej
udźwignąć wiec mi wypadła z rąk i wszystko się rozbiło. Potem to zbierałam i zbierałem i szedłem i
spotkałem was i ty się mnie spytałeś co się stało, a ja ci powiedziałem i tyle
– powiedział to z taka szybkością że parę razy zakrztusił się swoją własną
silną. Rachel zaśmiała się delikatnie, a
Remus tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Co za
kretyni, zaczął się dyżur nauczycieli – zaczął sycząc przy tym, Rachel
spojrzała na niego uśmiechając się przy tym rozmarzenie. – Po pierwsze
pacanie czemu tego nie zaczarowałeś by
było lżejsze, po drugie – pokazał dwa palce – czemu kiedy się rozbiło nie
użyłeś zaklęcia powracającego do dawnego stanu.
-Bo oni
powiedzieli że jest tu coś czego niemożna czarować – krzyknął, Remus zakrył
twarz dłońmi. Rachel za to zajrzała do skrzynki, delikatnie odsunęła rozbite
butelki i wyjęła z niego małą buteleczkę z kartką. Podała ją Remusowi.
-,,To za nasz
prezent urodzinowy A&B McKinnon ‘’ – przeczytała Remus i zaczął się śmiać.
Peter spojrzał na niego zdziwiony. – Mówili prawdę że niemożna tego czarować.
Wiesz co to ? – podniósł na wysokość jego oczy buteleczkę, a Peter pokręcił
głową. – To Walencja. Bardzo silny środek ziemnych płomieni sprawczy, wystarczy
mały czar by go uruchomić – zaśmiał się jeszcze. – Pamiętasz jak w
pierwszej klasie James z Syriuszem
wrzucili to Isile do torby, a potem w nocy dziewczyny krzyczały tak że
pobudziły pół Hogwartu. To właśnie za sprawą Walencji.
-Biedna
dziewczyna – powiedział Rachel z wielkim uśmiechem, jednak zaraz zasłoniła go
ręką.
-Tak, nawet
nie wiesz jak bardzo – potwierdził Remus, po czym spojrzał na blondynkę. Rachel
zarumieniła się pod wpływem jego wzroku.
-To ja już
pójdę – powiedział Peter zabierając skrzynkę, a Remus z Rachel nawet na niego
nie spojrzeli, jedyne co teraz się liczyło ale Remusa to jej piękne błękitne
oczy. Była taka piękna, to jedyne co mu przychodziło do głowy kiedy na nią
patrzył. Delikatnie dotknął jej policzka, a ona tylko się zarumieniła.
-Co się tutaj
do jasnej cholery dziej – ktoś krzyknął, a ręka Remusa automatycznie się
cofnęła. Obok nich stanął nieco niższy od Lupina chłopak o delikatnie blond
włosach i umięśnionej sylwetce. – Kim jesteś ? Kto to jest ? – warknął
chwytając Rachel za ramię, a dziewczyna pisnęła z bólu.
-Ej uważaj –
powiedział Remus popychając go. Chłopak z gniewem spojrzą na niego i zacisnął
pięści.
-Co się tutaj
dzieje ? – cała trójka spojrzała w stronę z której dochodził głos nauczyciela
od czarnej magii w tym roku. – Remus Lupin, Rachel McZkaston i Aleksander Berry
– powiedział nauczyciel.
-Berry –
powtórzył Remus – jesteś bratem Mary Anny Berry ? – blondyn pokiwała tylko
głową.
- Koniec
pogaduszek. Tym razem wam odpuszczę ale rozejść się i to już – warknął
nauczyciela, a oni kiwnęli głowami. Berry chwycił Rachel za ramię i prowadził,
dziewczyna prawie szlochała, a Remus patrzył jak odchodzą. – Masz ochotę na
szlaban Remusie – powiedział. Remus kiwnął głową i wszedł do Pokoju Wspólnego
Gryfonów. Nikogo już w nim nie było, spojrzał na zegar było już dobrze po 22,
pokręcił głową i zaczął iść do swojego
dormitorium. Zawsze się zastanawiał co dziewczyny widzą w tak zdawanych Bad
Boyach, na przykład jego siostra Amanda chodziła już ze wszystkimi najgorszymi
draniami w Hogwarcie, nie licząc Syriusz i Jamesa, jednak żaden jej nie
uderzył, ba jakby się ośmielił to by już nie żył. Prawdopodobnie zabity prze
Lupina lub jego siostrę, która nie dawała sobie dmuchać w kasze. Nagle naszła
go myśl że może on jej nie bije, ale takie szarpania tak słodkiej i małej
osóbki jak Rachel było szczytem chamstwa. Jak można w ogóle pomyśleć o
szarpnięciu lub uderzeniu tak małych istot jak Rachel, jak można w ogóle
pomyśleć o zrobieniu tego jakiej kol wiek dziewczynie bądź kobiecie. Dla Remusa
było to jednoznaczne z utratą męskości.
-Księżna –
krzyknął uradowany Black rzucając do Remusa butelkę z piwem, chłopak nieco
niezdarnie ją złapał i otworzył wspomagając się szafką.
-Już
skończyliście ? – zapytał Lupin, po tym jak rozejrzał się po pokoju który był
już posprzątany.
-Nie, jeszcze
cały Hogward do narysowania i Happston, ale – powiedział z entuzjazmem James
zrywając się z fotela i podchodząc do tablicy. – Mamy wszystkie zaklęcia, tylko
jest jedne mały problem – upił łyk piwa. – Żeby na mapie były imiona i nazwiska
musi ona o nich wiedzieć.
-No raczej –
powiedział Remus siadając ciężko na fotelu. – W gabinecie McGonngala są
wszystkie akta uczniów którzy należeli, należą i będą należeć do Hogwartu i
innych szkół. – James uśmiechnął się szeroko i usiadł na komodzie. – Jak
chcecie się tam włamać i kiedy ?
-Już od razu
włamać – zaśmiał się Syriusz i spojrzał na James, który tylko przymknął oczy w
geście zgody. – Nikt się nie włamie, tylko ktoś jak zawsze pod koniec miesiąca
pójdzie tam i jakoś się zakręci że te wszystkie nazwiska będą zapisane na mapę.
-Ta, ale nowi
uczniowie – powiedział Remus upijając łyk piwa.
-To zalecie –
James podkreślił jedno ze trzydziestu zaleć na tablicy – dzięki niemu mapa
będzie połączona ze wszystkimi aktami które znajdą się w szkolę.
-Nie rozumiem
– powiedział Peter, wszyscy od razu na niego spojrzeli.
-Dobrze to
specjalnie dla ciebie wyjaśnię to powoli – zaczął ze sztucznym uśmiechem James.
– Wszystkie akta które znajdują się w Hogwarcie przechodzą przez ręce Minevry,
ona jej kopiuje i wkłada do specjalnej skrytki która już od założenia szkoły
przechowuje wszystkie dokumenty. Na tych aktach są zapisane dane czarodzieja, a
na nich są miedzy innymi jego podstawowe dane takie jak adres, różdżka,
rodzice, oraz najważniejszy który pomoże działać mapie, kod rdzenia – Peter
spojrzą na niego pytająco. – Zaraz po urodzeniu do ministerstwa automatycznie
jest przesyłany kod danego rdzenia i to każdego bez wyjątku, wliczając w to
mugoli, magiczne stworzenia i czarodziei. Kiedy ktoś ma się uczęszczać do
Hogwartu jego akta są tu przysyłane jeśli nie tez gdyż są potrzebne bo każdy czarodziej ma obowiązek
pójścia do jakiej kol wiek szkoły a kiedy zostanie to zaniedbane to leci dyrektor
ze stołka, wiec chcąc nie chcą muszą wiedzieć gdzie kto idzie. Co do zwierząt
magicznych, jeżeli znajdują się w Hogwarcie i są nauczycieli lub są w zakazanym
lesie, muszą być zaznaczone w aktach. Jeżeli mapa zostanie połączona z ta
skrytką na akta to nigdy nie zawiedzie.
Bo bardzo mi przykro ale nit z nas nie zmieni sobie rdzenia. Dziękuje – wszyscy
trzej zaczęli bić brawo a Potter ukłonił się.
-A z historii
magii ma ledwo zadowalający – powiedział Black, James uśmiechnął się do niego
huncwocko.
-Cóż nie
wszyscy umieją docenić taki geniusz jak mój – rzekł Potter dopijając piwo.
-Wiec jedyne
co na zostało to narysowanie mapy i połączenie jej z aktami – powiedział Remus a
James kiwnął głowa. – To powiedzenia, bo ja tego nie zrobię.
-Ej, czy my
kiedykolwiek chcieliśmy coś od ciebie ? – zapytał Black, ale po chwili sam
pokręcił głowa – Dobra źle zadane pytanie – Remus podniósł butelkę z piwem w
jego stronę. – Tak się napracowaliśmy, a ty masz zamiar to zniszczyć.
-Co będę za to
miał ? – na pytanie Lupina, oczy Balck i Pottera się rozszerzyły, spojrzeli na
siebie zdziwieni.
-Od kiedy taki
jesteś ? Co ? Zaczynasz przypominać Syriusza – zaśmiał się James.
-Właśnie –
szybko poparł go Black jednak po chwili dotarł do niego sens słów Pottera. – Ja
niby robie wszystko z interesem dla siebie ? Robię ? – powiedział oburzony.
-Tak –
odpowiedzieli mu wszyscy trzej na raz.
-Dobrze,
dobrze. Jestem egoistą ale nie musimy tego mówić głośno, dobrze ? – powiedział
Syriusz, a wszyscy pokiwali głowami. –Weź Remi – zaczął delikatnie łaskotać
Lupina a ten spojrzał na niego jak na idiotę. – Chyba za dużo wypiłem –
stwierdził po czym wstał i zaczął iść w stronę łazienki kiwając się po bokach.
-Co było w
jego piwie ? – zaśmiał się Remus.
-Znasz go,
gdyby wypił tylko piwo – odpowiedział mu James, po czym wyciągnął paczkę
papierosów i wyjął jednego. – Chcesz ? –
zapytał zapalając papierosa.
-Umrzesz na
raka – powiedział Remus sięgając po jeden z pergaminów leżących na ławie.
-Wątpię, a
poza tym na coś trzeba umrzeć – odpowiedział James, a Remus tylko pokręcił
głowa z uśmiechem.
-James –
zaczął Peter stając obok niego, okularnik spojrzał na niego pytająco. – Mam
taką sprawę. Tylko się nie denerwuj – Remus mimowolnie się zaśmiał słysząc to.
-Jak coś się
stało Katherine – warknął James podbiegając do futerału – to cie zabije –
oświadczył po czym wyjął gitarę i dokładnie ja obejrzał i odetchnął z ulgą.
Remus za to ledwo powstrzymywał atak śmiechu.
-Nie, nie.
Przecież ja mam zakaz dotykania jej – powiedział Peter, a James patrzył z
uśmiechem na Katharine. – Tylko chciałem się zapytać czy… nie miałbyś nic
przeciwko gdybym umówił się z Marleną – James spojrzał na niego z ogromnym
uśmiechem, a Remus zaczął się śmiać, tak głośno że aż Syriusz wyszedł z
łazienki zobaczyć co się stało.
-Z moją
Marleną ? – zapytał Potter dla pewności, a Peter kiwnął głową z lekkim
przerażeniem. – Ty ? – dopytał, a ten znowu kiwnął głową z jeszcze większym
przerażaniem, wtedy Potter zaczął się śmiać. – Syriusz Peter chce zaprosić
naszą siostrę na randkę – powiedział do Blacka, a ten automatycznie zaczął się
śmiać. – Wiesz co Peter ? – objął blondyna, a ten trząsł się ze strachu. – Ty
możesz zawsze – Peter odetchnął z ulgą i uśmiechnął się do Pottera.
-Będę ją
traktował z należytym szacunkiem – blondyn zapewniał Jamesa, a ten tylko
powstrzymywał śmiech. Oczami wyobraźni widział jak jego idealna siostrzyczka
chodzi z Peterem.
~*~
Profesor
odwrócił się do tablicy i zaczął zapisywać zaklęcia obronne. Syriusz przewrócił
oczami i spojrzał na James. Chłopak rysował coś na pergaminie, co chwila
zerkając w stronę Snape i Evans. Black przechylił się trochę w przód i spojrzał
na Remusa, który dokładnie zapisywał wszystko co mówił nauczyciel. Zaś Peter
który siedział rząd niżej próbował nie zasnąć. Balck zaśmiał się cicho i
spojrzał na profesora, biedak uczył tu dopiero trzeci miesiąc i ledwo sobie
radził. Lekcje u niego były niezwykle luźne i często nie zrozumiałe, bo sam
gubił się w swoich słowach.
-To było by na
tyle. Póki trawa lekcja dokończcie eseje – powiedział, profesor i usiadł na
swoim krześle. Syriusz rozejrzał się po sali wszyscy byli pochłonięci rozmową,
bądź pisaniem eseju. Zerknął przez ramię James który już kończył swój rysunek i
ledwo powstrzymał śmiech.
-Stary, masz
talent – rzekł klepiąc go po plecach. James się uśmiechnął łobuzersko.
-Się wie –
odpowiedział mu okularnik, Remus oderwał się od książki i spojrzał na pergamin
James.
-Szukasz tylko
powodu by się z nią kłócić – stwierdził Lupin, kręcąc głową.
-Trzeba mieć
jakieś przyjemności w życiu – powiedział
James dokładnie składając pergamin, po czym i tak go zgniótł w kulkę i żucia w
kierunku Lily. Kiedy kulka pergaminu uderzyła w jej plecy dziewczyna od razu
spojrzała w kierunku Huncwotów. Widząc jej wzrok Remus od razu zaczął czytać, a
Black udawał że zasnął, zaś James rozglądał się po sali. Dziewczyna pokręciła
głową i schyliła się po kulkę. Spojrzała na Severusa, ten dokładnie czytał swój esej, uśmiechnęła się
delikatnie i rozwinęła kulkę. Widząc rysunek od razu otworzyła usta,
przedstawiał on karykaturę Lily i Severusa w intymnej sytuacji. Odwróciła się
do Huncwotów, a James Potter uśmiechnął się do niej uwodzicielko i puścił do
niej oko, Lily pokręciła głową i zapisała cos na pergaminie po czym rzuciła go w
kierunku Pottera trafiając w jego twarz, chłopak spojrzał na nią zdziwiony
po czym się uśmiechnął. Evanswóna zaznała ten uśmiech aż za dobrze, od pierwszej
klasy używali go miedzy sobą, a zastępował im słowa ,,Chcesz wojny będziesz ją
miał/ła ‘’. James powoli rozwinął kulkę i ze śmiechem przeczytał co napisała,
po czym odpisał jej i odrzucił kartkę. Remus pokręcił tylko głowa. Lily szybko
odrzuciła mu kartkę, a James równie szybko uczynił to samo.
-Evans, Potter.
Jeżeli chcecie robić wojnę na pergaminy, lub ze soba porozmawiać to proszę to
robić po lekcjach, albo umówcie się na randkę i dajcie innym żyć – powiedział
nauczyciel, a cała klasa wybuchła śmiechem.
-To co Evans
kiedy umawiamy się na randkę ? – zaśmiał się James podnosząc znacząco brwi.
Lily pokręciła głową i się zaśmiała.
-Najlepiej
nigdy – odpowiedziała mu i spojrzała na niego znacząco.
-Normalnie
serce mi złamałaś – zaśmiał się James, Evans pokręciła głową.
-Cóż bywa –
wzruszyła ramionami. Severus spojrzał z niesmakiem na Pottera i Lily którzy
ciągle patrzyli sobie w oczy, uśmiechając się do siebie. Miał czasami już dosyć
okularnika, zawsze kiedy się pojawiał mieli z Lily dosyć długą wyminę zdań.
Evans mówiła że go nie znosi, a Potter nie był jej dłużny. Lecz chyba każdy kto
widział ich kłótnie, uważał ze ta dwójka ma się do siebie. Coś w tym było, mimo
tej widocznej nienawiść, zamiast się unikać, albo udawać że nie istnieje dany
obiekt nienawiści oni nawzajem siebie prowokowali. Doprowadzają przy tym
Severusa do szewskiej pasji. – Sev – powiedziała dziewczyna stojąc nad nim.
Snape szybko schował rzeczy do torby i wstał dodając esej profesorowi. – O czym
myślisz ? – zapytała ze słodkim uśmiechem, który tak bardzo uwielbiał.
-O niczym –
odpowiedział jej i jeszcze raz na nią spojrzał, była taka piękna. Miał bardzo
jasna cerę wręcz mleczną i takie delikatne rysy twarzy, lekko zadarty nos,
ogromne zielone oczy otoczone mnóstwem rzęs i ten niesamowicie zaraźliwy
uśmiech, do tego ta burza rudych puszystych włosów otaczających jej anielska
buźkę.
-I jak ci się
podobał rysunek Evans – powiedział Potter, Severus spojrzał na niego
nienawistnym spojrzeniem. Tak bardzo go nienawidził, jego durnego uśmiechu,
tego luzackiego stylu życia, a przed wszystkim tej wyższości nad wszystkimi dookoła.
-Daruje sobie
Potter – odpowiedziała mu Lily, przekręcając głowę w prawą stronę.
-Już nawet nie
można być dobrym kolegą, bo ty od razu atakujesz – zaśmiał się Potter wkładając
ręce do kieszeni. Snape zmierzył go dokładnie wzrokiem, był tylko z Peterem, co
znaczyło ze coś w czwórkę kombinują.
-Do kiedy ty
jesteś moim kolegą i to w dodatku dobrym – powiedziała Lily dalej patrząc na
niego z uśmiechem. Potter podszedł bliżej i stanął niecały metr od dziewczyny.
-Właśnie
chciałem to zmienić – oczy Evans rozszerzyły się. – Myślę że powinniśmy się
umówić – powiedział patrząc na nią z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
-To jakiś żart
– zaśmiała się Evans.
-Nie. Umówisz
się ze mną Evans ? – zapytał z ogromnym uśmiechem.
-Nie – powiedział
Lily delikatnie wystawiając głowę do przodu.
-A powinnaś –
rzekł Potter wyciągając różdżkę.
-Czemu ? –
zapytała Lily.
-Bo w innym
wypadku twój przyjaciel będzie wisiał – powiedział a Lily tylko pokręciła
głową, Potter szybko machnął różdżką, a Severus zawisł za krostę. Evans
spojrzała na Pottera ze wściekłością. Wszyscy na korytarzu zaczęli się śmiać, a
Severus próbował wyciągnąć różdżkę z kieszeni. Jednak Potter szybko ją
przechwycił. – Coś nie wyszło – zaśmiał się.
-Właśnie –
powiedział ze śmiechem Peter. Lily wyjęła swoja różdżkę i przystawiała ją do
głowy Pottera, ten zaśmiał się tylko.
-Zabawna
jesteś – powiedział Potter.
-Puść go –
warknęła ruda. James udawał przez chwilę że się zastanawia po czym pokręcił
głową.
-Nie póki się
nie nauczy że nieładnie tak obrażać cudzych przyjaciół – powiedział James, tym
razem patrząc na Sverusa. Ten tylko spojrzą na niego z nienawiścią.
-O czym ty
mówisz ? Sev nigdy nie obraził ani Blacka, ani Petera, ani Remusa – krzyknęła
Lily, a James tylko się uśmiechnął.
-Przy tobie
nie, ale przy swoich nowych kumplach jest jakoś bardziej odważny. Prawda ? –
powiedział Potter.
-Już –
krzyknął z końca korytarza Remus pokazując mu pergamin. James uśmiechnął się i
kiwnął głową.
-Dobra, tylko
i wyłącznie dla ciebie – rzekł do Lily James opuszczając różdżkę. – Ale
następnym razem radziłbym właściwiej dobierać słowa przy Syriuszu – powiedział
do Severusa która ocierał plecy. Ujął dłoń Lily i ją pocałował puszczając do
niej przy tym oko i razem z Peter poszedł do Remusa, który tylko kręcił głową.
-Zapłacisz mi
za to Potter – krzyknął za nim Snape, James kiedy był już na końcu korytarza
odwrócił się do niego.
-Wątpię –
powiedział rozkładając ręce i uśmiechając się.
-Kiedy
powiedziałem żebyś odwrócił uwagę wszystkich, nie miałem na myśli poniżenie
Severusa i dokuczenie Lily – powiedział ze wściekłością Remus.
-Czepiasz się
upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, przecież sam wiesz że mu się należało
za to co zrobił dzisiaj rano – rzekł James biorąc od Syriusza pergamin. – Pomierzyliście
wszystko dokładanie – spojrzał na szkic obydwu sal na tym piętrze i ich
pomiary.
-Tak –
powiedział Black. – Ej z tej Evans to nawet niezła dupa, nie myślałeś żeby
jednak coś z nią pokręcić – zaśmiał się obejmując Jamesa, który uśmiechnął się
pod nosem. – Z tym swoimi ognistym charakterkiem powinna być dobra w łóżku.
-Jest za
inteligentna by się nabrać na wasze sztuczki – powiedział Lupin, obaj spojrzeli na Remusa a potem na siebie z uśmiechem.
-Ej bulwersuj
się tak, Księżniczko rozumiem że ty pierwszy ją obczaiłeś już w pierwszej
klasie ale skoro ty mniemasz jaj by dobrać się jej do majtek, to nie odbieraj
nam tej szansy – powiedział z uśmiechem Black.
-Ty siebie
czasami słyszysz – rzekł Remus kręcą głową. – Oj – powiedział widząc ją.
-Co oj ? –
powiedzieli James z Syriuszem, a potem
spojrzeli w tym samym kierunku co Remus. Potter schował do torby pergamin, a
Black z Lupinem obserwowali tylko jego twarz, która aktualnie była niczym
pokerowa.
-Hej –
powiedziała przejmująco kiedy stanęła przed nimi.
-O hej Sue co
tam u ciebie ? – zaczął Peter, ale jak zobaczył wzrok reszty chłopaków zamilkł.
-Nic
ciekawego. James możemy porozmawiać ? – powiedział dotykając jego ramienia,
chłopak szybko się cofnął i spojrzał na nią beznamiętnie.
-Nic się nie
zmieniłaś odkąd się ostatnio widzieliśmy, nie jednak jest coś inaczej. Ach
teraz jesteś ubrana i nie kaleczysz przed jakimś chłopakiem dobierając mu się
do rozporka – powiedział Black z ogromnym uśmiechem, a w oczach dziewczyny
pojawiały się łzy. James westchnął ciężko i zmierzwił włosy.
-Idźcie na
obiad i zajmijcie mi miejsce – rzekł stanowczo Potter do chłopaków, Remus
kiwnął głową, a Syriusz tylko patrzył
okularnikowi w oczy jakby poradzili telepatyczna rozmowę.
-Jak chcesz –
powiedział Black unosząc ręce. – Do zobaczenia mała kurewko – krzyknął do Sue
kiedy schodził po schodach.
-Syriusz jak
zawsze uroczy – zaśmiała się ocierając łzy, jednak James się nie śmiał tylko
skrzyżował ręce na piersi. Sue kiwnęła głową. – To jak tam u ciebie ?
-Przyszłaś tu
zapytać się jak u mnie. Nie mam jakoś ochoty z tobą na miłą pogawędkę – rzekł
Potter. – Powiedz czego chcesz i miejmy to z głowy.
-James, ja cie
tak bardzo przepraszam, proszę wybacz mi – zaczęła szlochać. James tylko
pokręcił głową, dziewczyna przytuliła się do niego mocno, a on walczył ze sobą
by jej nie objąć.
-Sue – odsunął
ją od siebie i spojrzał jej w oczy. – Ja – zaczął, po jej lekko brązowej twarzy
ściekały czarne łzy, które zostawiały ciemne smugi na jej ślicznej twarzy, a
jej złote oczy patrzyły na niego z nadzieją.
Rozdział, rozdział, rozdział! Pojawił się rozdział ♥ Z resztą jest jak zwykle cudowny! Nie spodziewałam się, kiedy pisałaś, że Peter będzie miał dziewczynę to będziesz miała na myśli Marlenę. Kobieto, ale mnie zaskoczyłaś! Tworzenie Mapy Huncwotów idzie pełną parą :) James już leci na Evans ^^ Uwielbiam ten związek, to mój ulubiony paring. Taki magiczny, gorący, namiętny, słodki, zakazany! Tyle w tym będzie namiętności i erotyzmu, że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Remus i Rachel, jacy oni są słodcy *-* Syriusz, ach jak on mnie tu wkurwia! Chłopak może mnie denerwuje, ale to nie znaczy że go nie uwielbiam. Kocham go kuźwa! ♥ Peter, jak ja go uwielbiam! Nie spodziewałam się, że kiedyś poczuję względem niego jakieś inne uczucia oprócz nienawiści, a tu proszę... Ale niespodzianka, uwielbiam Peterka! Marlena. Boże, jak ja ją wielbię! Chyba jedna z moich najulubieńszych postaci! Jest taka wspaniała, ech... Co tu więcej mówić? Po prostu ją uwielbiam! ♥ Pewnie myślałaś, że napiszę tylko "weny" i koniec, ale nieee! Ja dopiero się rozkręcam! Poprawiłaś mi humor :) Kiedy obejrzałam "Kamienie na szaniec" ryczałam przez pół dnia xD Ach ta moja wrażliwość -,- To takie smutne... No i znowu ryczę. W ogóle ta śmierć Zośki i Rudego... ;_______; No dobra mniejsza z tym... Ważne, że humor mi się poprawił i znowu się uśmiecham. Dziękuję, Kochana ♥ Dobrze, że James powiesił Smarkerusa pod sufitem ^^ Jak pewnie zauważyłaś, nienawidzę gnoja! Przecież to idiota! No dobra, to też odłóżmy na później... Aleks i Baney, oni mnie rozwalają! Dobry pomysł z tymi piwami ^^ James... No i kolejny raz muszę przyznać, że... KOCHAM GNOJA! ♥ ♥ ♥ On serio nie jest zły. On po prostu kocha Sue! Jaki słodziak... On udaje takiego twardego, a w rzeczywistości jest małym i zagubionym chłopcem, którego przerosły uczucia! Peter i Marlena, fajna by była z nich parka ^^ No ale na serio. Mi się widzi taki paring! Petena... Jak to słodko brzmi! *-* O mam pomysł! Niech Śmierciojadaki naszemu kochanemu Snape'kowi postawią ogromny pomnik z napisem "Nasz bohater. Mister Brudnych Gaci 1975 roku. Mister tłustych Nietoperzowatych włosów 1976 roku." Najlepiej niech będzie ze złota, a co tam zaszalejmy! Oooooo! Niech nie ma nosa! Chwała i cześć Czarnemu Panu! A jak! O! I niech nie ma też spodni, żeby brudne bacie było widać! A ze środka głowy niech tryska łój! Przecież to będzie najlepszy na świecie pomnik! Przecież Voldi będzie się rzucał "Czemu od nie ma nosa?! Tylko ja go nie mogę mieć! DO JASNEJ CHOLERY! PRZECIEŻ TO JEST MÓJ ZNAK ROZPOZNAWSZY!!!" i wtedy dostanie mega szajby i zacznie wozpierdzielać wszystkich Śmierciojadaków. Biedni, nie pomyśleli, że mogli pomalować ten pomnik na czarno! Uwielbiam Cię, Salvio! No oczywiście Pottera i Blacka też, ale Ciebie bardziej no bo to Ty ich tworzysz ♥ ♥ ♥ Rozdział wyszedł Ci naprawdę genialny, a akcja w rozdziale idealna! ;3 Koooooocham Cie, oooł jeee! Ale mi odpierdala xD No ale wiedz, ze uwielbiam Ciebie, Twoje rozdziały i cudownego bloga oraz talent! Chyba zrobiłam tyle powtórzeń, że gdyby moja nauczycielka od Polaka to zobaczyła to by mi pieprzła Avadą ♥ Ale dla Ciebie się poświęcę i przyjmę to zaklęcie na klatę ...albo coś innego, ale to już sprawa polonistki xD Jezuuuu jaki krótki komentarz :D No wiem, wiem mogłam się bardziej postarać i ogarnąć go trochę , ale jestem głupia i piszę to co myślę, a wydaje mi się to kompletnie nieprzemyślane i nieogarnięte ^^ KOCHAM CIĘ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Panna Zgredkowa
------------------------------------
http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/
Wrrr.... Wrrr.... Wrrr.... GIŃ SUE! GIŃ! JAK MOŻNA BYĆ TAKĄ *****, JAK MOŻNA ZDRADZIĆ KOGOŚ TAK ********** JAK JAMES?! JAK MOŻNA POTEM OCZEKIWAĆ WYBACZENIA I ŻE WSZYSTKO SKOŃCZY SIĘ SZCZĘŚLIWIE?! Spadaj debilko! Jeśli nie odczepisz się od MOJEGO Jamesa będziesz mieć do czynienia z kompletną wariatką, która spóżnia się z komentowaniem boskich rozdziałów tego opowiadania! Uciekniesz, widząc moej skrajne szaleństwo!
OdpowiedzUsuńEch, tak to ja- ta pozerka, która spóźniła się z komentarzem i nie raczy tego nadrobić. Tak, ta sama. Przeczytałam jednak poprzedni rodział (boże, musiałam, przecież JILY zatańczyli i MIELI boską WYMIANĘ ZDAŃ, a James ZŁAPAŁ ją za POŚLADEK!- mam czym się podniecać przez caaaały czas oczekiwania na następną taką scenę :D. Cieszę się, że wpuściłaś, Droga Autorko, trochę światła w tę poplątaną relację Evans-Potter, bo naprawdę świetnie sobie ją wykreowałaś. Moim zdaniem oboje już coś tam do siebie czują, ale naturalnie to wypierają. DOWODY?
U Lily wiadomo, na pierwszy rzut oka widać, że ona coś do niego ma. W sumie, jak tu się dziwić tej dziewczynie- ja na jej miejscu już dawno rzuciłabym się na niego. Ale okej:
a) podczas ich tańca DOTKNĘŁA mimowolnie RĘKĄ jego policzka. Co oznacza, że straciła nad sobą panowanie. Co oznacza, że traci przy nim panowanie. Co oznacza, że nie myśli trzeźwo przy nim. Tak samo jak ja, a ponieważ ja kocham go bezgranicznie, i skoro ona reaguje jak ja bym zareagowała, oznacza to, że ona również kocha go bezgranicznie.
b) podczas ich tańca James zasugerował, że na niego leci, a ona trochę skrępowana wydukała "chciałbyś". Gdyby faktycznie na nieog nie leciała nie powiedziałaby tego, bo tak mówią tylko ci, którzy na tego drugiego lecą. To tak samo powszechnie znany tekst jak "jesteśmy tylko przyjaciółmi" albo "on mi się wcale nie podoba"
c) uśmiechnęła się smutno, kiedy na nią spojrzał po tańcu. To oznacza, że ma smutne marzenia, któe w jej mneimaniu się nie spełnią. A jedynym sensownym wytłumaczeniem, byłoby to, że na nieog leci.
d) szczerzy się do niego, a takie dziewczyny jak Lily szczerzą się tylko do facetów-którzy-im-się-podobają.
Wiem! U niej miłość do kwadratu. A co się tyczy Jamesa:
a) James uśmiechnął się lekko, gdy Syriusz rozpoczął swoje erotyczne wywody z Evans w roli głównej (to było genialne xD). Gdyby nie podobałą mu się i naprawdę uważał, że ma masło w głowie prychnąłby czy coś, ale nie- ON SIĘ UŚMIECHNĄŁ.
Usuńb) Marlena powiedziała, że oni do siebie pasują, a James zapytał, czy dobrze się czuje. To tak powszechnie znana wymówka jak wcześniej :chciałbyś". Każdy wie, że jeśli ktoś się komuś podoba, to podczas takich sugestii zaprzeczamy. Przecież to jest oczywiste.
c) James zachowuje się jak typowy dzieciak, kiedy podoba mu się dziewczyna- dokucza jej.
d) James rysuje rysunki jej i Snape' a, a potem go atakuje. Wniosek? Zazdrość. Tu wcale nie chodziło o Syriusza!
e) fantazje JAmesa, kiedy Marlena powiedziałą, że jest ładna. Był dziwnie spostrzegawczy. NA PEWNO coś wtedy poczuł.
Fakt niestronny:
a) każdy, nawet SNAPE zdaje sięzauważać, że oni mają się ku sobie. Na tyle, że Głupia Idiotka ISla zaczyna beczeć. Sorry, kochana lepiej zejdź z tapty, bo załatwie cię jak tę sukę Sue.
Podsumowując- oni już w tej chwili są bardzo blisko pełnej, ognistej, jiliowej miłości.
Podobał mi się również fragment, w którym Marlena mówi mu, że jeśli się zakocha, to będzie to wielkie uczucie, a dziewczyna bardzo wyjątkowa. Celniej trafić nie mogłaś, kochana xD.
Okej, skoro zaczęłam mój zacny komentarz od Jily przejdźmy do Kącika Hejtowania dwóch wywłok, czyli Isly i Sue... NIENAWIDZĘ ICH!
Najpierw Isla:
ojeja, ona się kocha w Jamesie, a on tego nie dostrzega. Normalnie jesteś tak poszkodowana przez życie jak ja (tak, wiem mamy podobny problem, ale i tak się z nią nie utożsamię). Lepiej znajdź sobie jakiegoś chłopaka, który NIE JEST JUŻ PRAKTYCZNIE ZARĘCOZNY Z LILY EVANS, DZIEWCZYNĄ KTÓRA MOŻE CIĘ BEZ PROBLEMU ZDEPTAĆ, POSIEKAĆ I ZNISZCZYĆ. Może Peter? Oboje są zakompleksieni i są taaaacy biedni. Pasują do siebie. Potem niech razem dołączą do Voldka i zdradzą Jamesa. A potem niech Isla się zawiesi. Postać tragiczna-tragiczny koniec. Mam nadizeję, że zejdzie z tapety jak jej radziłam i nie będzie mnie i Lily wpieniać... Może niech zginie? Albo zostanie zakonnicą? Albo niech zajdzie w ciążę z Peterem? Tak- niech jej miłość pozostanie platoniczna. Islo, jestem gotowa mimo mojej niechęci do twej persony, przyjąć cię do Powszechnego Kółka Szlaonych Fanek Jamesa.
Teraz Sue. Moja droga, kurewko, jak pięknie cię opisał Syriusz, idź już lepiej puszczać się gdzie indziej i zostaw JAmesa w spokoju, dobrze? Zraniłaś jego uczucia i niech on mówi że nie, ale ja wiem, że w głębi duszy jest wrażliwym i kochającym mężczyzną więc daj mu przelać całą dzierżącą jego serce miłość na Lily (no, ewentualnie jestem skłonna zaakceptować też mnie), dobrze? Bo inaczej będziesz miała do czynienia ze mną. Ach, i patrz początek komentarza.
Dobrze, kończymy już gadkę o Jily, chociaż chętnie bym sobie jeszcze pojeździła po Isli i Sue. Przejdźmy dalej:
SYRIUSZ JEST Z OKTAWIĄ? O MATKO BOSKA. To... nie może być dobra kombinacja. Ona próuje go wykorzystać, zranić JAmesa... Omamiła go, podałą eliksir miłosny... wykorzystała biedne serce Mojego Drugiego Męża... (Pierwszym pozostanie James, nie ma co xD). Jeśli go zranisz, Oktawio- zniszczę cię jak Sue i Islę. Idź jak one do zakonu, dobra? Na pewno jakiś jest w pobliżu. Przyjmują nawet śmieci.
UsuńNo i Rachel i Remus. Rachel jest póki co jedyną (prócz Lily) dziewczyną, w której jakiś Huncwot może być zakochany, którą szczerze polubiłam. Kibicuje jej i Remusowi i radzę Aleksandrowi Barry wyrzec się tego zacnego nazwiska, który nosiła Diana Barry i Rachel Barry i uciekać, jak reszta do zakonu. Chyba muszę nadać mu nazwę... Niech będą jameski. Zakon dziewczęcy, ale ciebie, dorgi Aleksandrze, też przyjmą. Sądzę, że nie rozróżnią płci.
Z kolei Aleksander i BArney mnei rozwalili z tym kawałem przeciw Peterowi... Wiem, to było wredne, ale jakoś nie jest mi go żal xD. Ciekawe dlaczego, co nie? Co do ich trójkąta... Jestem za BArneyem :D. Słabość do imienia. Aleksander zbytnio przypomina mi tego szuję, Barry' ego. Peter- leć do Isli, zgwałć, niech zostanie matką zdradzieckich peterątek i ucieka do zakonu jamesek. Ehh... Islę darze szczególnym uczuciem... Nie cierpie jej bardziej niż Sue.. Pewnie dlatego, że tamtej nie można być pewnym- pewnie znowu jej się znudzi i pójdzie się puścić (JAMES BŁAGAM CIĘ NIE WYBACZAJ JEJ- LILY NA CIEBIE CZEKA, NIE PCHAJ JEJ W RAMIONA JAKIEGOŚ TWOJEGO REALA QUDDITCHOWEGO (Snape' a nie biorę pod uwagę, więc wykorzystuje znany motyw wędorwny )- NIE RÓB TEGO).
Podsumowując- ostatnie dwa rozdziały były bardzo emocjonujące. Jedyne o co błagam na kolanach, to to, żeby Isla cierpiała, James wygarnął Sue i żeby coś się zakręciło między nim i Lily. Pliiiiiiiis ;>
Dobra, dużo weny, kochana i pisaj, pisaj, pisaj!
Abigail
[hogwart-z-tamtych-lat]
Wybacz, że dopiero teraz czytam, ale wcześniej nie mogłam wejść. Ten rozdział zrobił na mnie wrażenie. Szczerze to w tamtym nie załapałam o co chodzi z Oktawią. Czytam dużo blogów i imiona trochę mi się mylą. Teraz już wiem i to troszeczkę... szokujące to, co przeczytałam. Nie wiem, co myśleć. Syriusz nie powinien okłamywać Jamesa, ale z drugiej strony rozumiem go. Zrobiło mi się szkoda Petera. Jak czytam te wszystkie blogi to zaczyanm naprawdę rozumieć dlaczego zdradził. Tutaj jak dla mnie on jest po prostu słodki. Taki nieśmiały, niezauważalny, no i ogólnie jest coś takiego w nim. Lubięntakie osoby i w prawdziwym życiu wynajduje je. A teraz pójdę do jednego z koivh ulubionych bohaterów, a konkretnie Remusa. To nam się zakochał chłopak. Fajna ta jego przyszła dziewczyna (taką mam nadzieję) Nawet jak to czytałam to myślałam, že się pocałują. No, ale dobrze, że tak nie zrobiłaś, bo to by było za szybko. Rozdział fantastyczny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://szkolaastridlilo.blogspot.com
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com
Cudowny rozdział, po prostu uwielbiam Twoją wersję Jamesa i Lily <3
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się rozdziału, o jakże cudownym numerku 7?
Więc obiecałam sobie, że skomentuję jak nadrobię poprzednie rozdziały i w końcu skończyłam, więc mogę się zabierać do komentowania. Uwielbiam Twoje pióro, to jak oddajesz uczucia bohaterów, wszystko. Zacznę od Remusa, któremu strasznie kibicuję i wierzę, że jego nowa koleżanka nie zostanie zwykłą znajomą, a kimś więcej. Genialne pokazanie sytuacji Petera, naprawdę, często ludzie zapominają, że musiał mieć jakiś powód by zdradzić, a tutaj jakby zaczynam go rozumieć, choć jak dla mnie robisz z Blacka strasznego potwora xd Momenty Lily-James są świetne, uwielbiam ten pomysł z imprezą, naprawdę mi zaimponowałaś! A cały poboczny wątek z mapą, o mój boże! To chyba jedyny blog, na którym coś takiego znalazłam i jest świetne. Serio, świetny pomysł i już nie mogę się doczekać, aż jej pierwszy raz użyją :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na rozdział 7, mam nadzieję, że pojawi się niedługo.
Informujesz o rozdziałach? Jeżeli tak, to byłabym naprawdę wdzięczna, gdybyś mnie informowała :))
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do mnie, też o Huncwotach, ale tym razem perspektywa Lily :D
{http://stop-dreaming-hp.blogspot.com/} Atelier xx