piątek, 21 marca 2014

Rozdział 7.



Krzyknął głośno i zwinął się z bólu w kłębek. Z jego oczu poleciały słone łzy, a on wbił jeszcze mocniej paznokcie w łydki by poczuć się chociaż trochę lepiej. Jednak nic to nie dało. Dalej czuł ten wszech ogarniając ból. Który mógł jedynie porównać do płonięcia. Całe jego ciało płonęło. A najgorsze dopiero przed nim.
Każdy miesiąc zaczynał i kończył się tak samo. Kiedy tylko wychodził ze skrzydła szpitalnego czuł się niczym nowo narodzony. Jednak jakiś tydzień przed pełnią zaczynały się problemy. Zawsze ten sam system. Na początku czuł niepokój. Po około dwóch daniach następowała bez senność.  Ona była najgorsza, razem z nią była wszach ogarniająca irytacja i jeszcze większy niepokój. Jednak nic nie mogło się równać z dniem przed transformacją. Zaczynał się on od bólu głowy, który utrzymywał się cały dzień, do niego dochodziły zawroty głowy i zmęczenie, całego organizmu. Ledwo umiał zrobić krok do przodu gdyż jego nogi bardzo często odmawiały współpracy. Dodatkowo z minuty na minutę ból promieniujący z głowy, zyskiwał na sile i rozprowadzał się po cały ciele. A kiedy budził się w dzień pełni. Czuł jak każda najmniejsza komórka jego ciała płonie. Bolało go wszystko. Łącznie z rzęsami i paznokciami. Każdy najmniejszy ruch czy dotknięcie sprawiało że ból narastał. Jednak było to do zniesienia, najgorszą częścią przemiany było uczucie upokorzenia. Uczucie które zawsze się pojawiało kiedy James, czy Syriusz zaprowadzali go pod ramię do dormitorium, bądź do pielęgniarki. Kiedy nie mógł wejść na schody, kiedy musiał okłamywać wszystkich dokoła że jedzie do matki, kiedy mimowolnie płakał z bólu, kiedy już po pełni pielęgniarka lub chłopacy znajdowali go nagiego i całego we krwi na podłodze tego potwornego domu. Jednak nic nie mogło się równać… nic niebyło tak upokarzające jak ten współczujący wzrok i ta ogromna chęć ulżenia mi w cierpieniu ze strony jego przyjaciół. Tak to była najgorsza część pełni.
Krzyknął jeszcze raz, poczym ugryzł z całych sił dolną wargę. Po jego szczęce i szyli leciał cienki strumyk krwi. Remus kiedy poczuł że coś ścieka na jego kolana, łzy znowu poleciały z jego oczu. Czuł taką bezradność, taką wielką bezradosność.  Miał  już dosyć, miał już po prostu dosyć. Dosyć tego cierpienia, dosyć bycia rozważnym, dosyć martwienia się, dosyć bezradności, dosyć godzenia się z losem. Dosyć bycia sobą. Czasami marzył o śmierci. Marzył by zasnąć i już nigdy się nie obudzić, bądź obudzić się zdrowym.
Kolejna fala bólu przeszyła jego ciało. Jeszcze mocniej przygryzł wargę i wbił paznokcie w łydki. Chciał krzyczeć ale już niemiał siły. Niemiał już siły, by krzyczeć, by uciec od tego bólu. Otworzył tylko usta i podniósł głowę do góry, nie wydawał z siebie dźwięków. Tylko otworzył usta i ścisnął mocno oczy z których leciały słone łzy rozpaczy. Kolejna fala, tym razem o wiele silniejsza. Jego ciało wygięło się do tyłu. Wbił paznokcie w podłogę i czuł jak  ból powoli opuszcza jego ciało. Mięśnie się rozluźniły, a Remus już niemiał siły nawet się zwinąć w kłębek. Niemiał już siły krzyczeć, ani ruszyć. Łzy powoli spływały po jego policzkach, niektóre z nich nawet do ucha. Spojrzał na sufit, był cały z szarych desek. Cała chata była z nich, jednak ten sufit, ten sam co miesiąc  temu, ten sam od pięciu lat, ten potworny sufit który był świadkiem jego cierpienia. Był jego świadkiem i śmiał mu się prosto w twarz.
Resztkami sił podniósł swoja dłoń. Była już cała owłosiona, a wystające z niej szpony były pokryte krwią. Wiedział co to oznacza. Już niedługo straci świadomość. Zaśnie. Lecz będzie i tak wszystko czuł. Każde najmniejsze uderzenie, skaleczenie, wszystko będzie czuł.  Przełknął ślinę i zamknął oczy.
Ściana, tak to chyba była ściana. Kolejne uderzenie całym ciałem, poczym uderzenie plecami o coś ostrego. Ból ręki, niezwykle silny i jakby rozrywający. Tak na pewno rozrywający. A teraz stopy. Straszny ból, potworny wręcz. Czyżby ? Tak zrywał sobie skórę ze stup, a teraz z dłoni i klatki piersiowej. Teraz szpony które wbiły się w nowo powstałe rany. Poczym ponownie ściana, a może podłoga. Nie jednak ściana. I znowu ściana. Wbił szpony w uda i ciągnął nimi wzdłuż.  A teraz padł na kolana  i walił głową w podłogę. A nagle przestał. Czyżby się zmęczył. Nie, słońce zaczęło wschodzić. Poczuł jak odzyskuje kontrolę nad swoim ciałem, jak powoli jego ciało wraca do swojej podstawowej postaci. Przyjął pozycję na psa i mocno zacisnął zęby. Wszystkie kości, kręgi, mięsnie znowu przyjmowały swoją ludzką formę. Nie był to przyjemny proces. Czuł jak jego zbolałe i poranione mięśnie ruszają się pod skórą. Nagle wszystko wróciło do normy. Otworzył powoli oczy i spojrzał na podłogę. Była cała w krwi. Nie mając już siły padł niczym kłoda na nią i kontem oka spojrzał na sufit. Był teraz o wiele jaśniejszy. Jednak dalej sprawiał wrażenie okrutnego obserwatora. Był taki zmęczony, taki zbolały. Zamknął oczy i chyba zasnął. Obudziły go ich kroki. Nie musiał otwierać oczu by wiedzieć kto przyszedł go zabrać. Już kiedy wchodzili po schodach słyszał jak Syriusz warczy na Petera bo znowu się potknął. Słyszał jak James ich przywołuje do porządku, a potem jak weszli do pokoju. Przerażenie Petera, które usłyszał w jego jęknięciu. To jak James zbliżył się do niego i zarzucił na nagie ciało przyjaciela koc.  Pachniał on tak ładnie. Takim szczęściem i miłością. Syriusz kucnął przed nim i zaciągnął się papierosem.
- Zgaś to – warknął James mocząc ścierkę. Syriusz kiwnął głową i wyrzucił niedopałek i z wilkiem żalem spojrzał na przyjaciela.
- Musimy jak najszybciej się nauczyć animagi – stwierdził – nie możemy go tak zostawiać. Nie możemy – powiedział przejętym głosem i spojrzał na James. Ten jednak nie zmienił nawet wyrazu twarzy. Natarł dokładnie szmatę jakimś eliksirem i znacząco spojrzał na Blacka. – Przepraszam – szepnął do przyjaciela i delikatnie go podniósł. Ten jęknął z bólu. Black umieścił go w pozycji pół siedzącej pomiędzy swoimi nogami.
-Dobra Księżniczko – zaśmiał się smutno James najdelikatniej jak potrafił biorąc jego dłoń. – Zaboli – rzekł i spojrzał na Syriusza. Ten kiwnął głową mocnej obejmując ramionami Remusa. Potter z lekkim przerażeniem spojrzą na jego dłonie na których była zerwana całkowicie skóra. Westchnął ciężko i szybkim oraz zdecydowanym ruchem przetarł szmata dłoń przyjaciela. Lupin krzyknął głośno i próbował się wyrwać spod objąć Blacka. Ten jednak niemal ze łzami w oczach trzymał go jeszcze mocniej.  – Dobrze – powiedział James kiedy jego przyjaciel się uspokoił. – Jeszcze nogi i lewa ręka. Klatą będzie musiał zająć Peter bo strasznie będzie się nam wyrywał – Syriusz kiwnął głową. Zaś Peter przełknął głośno ślinę daje patrząc z przerażeniem na Remusa. Potter przetarł jego rękę, a potem nogi. Rany w tych miejscach wyglądały już o wiele lepiej, niż na początku.
- Peter – zaczął Syriusz kładąc delikatnie Lupina na podłogę. – Pamiętaj jeden szybki ruch – powiedział stanowczo – a jeśli nie to przyrzekam ci że poczujesz to samo co on podczas czyszczenia ran.
-Spokojnie – powiedział James, patrząc na Blacka ostrzegawczo – jeden szybki i na całej powierzchni rany. Rozumiesz ? – Peter kiwnął głową, a James uśmiechnął się do niego delikatnie. Kiedy już Black i Potter zacisnęła dłonie na rękach Remusa, Peter ukląkł do strony James.
-Na trzy. Raz. Dwa. Trzy – wyliczył Black, a Peter szybko prześcignął szmatę po całości rany. Jednak kiedy Lupin zaczął się wyrywać z bólu. Peter jej nie zabrał. Ścierka została na ciele Remusa. Black spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach, zaś James chwycił swojego przyjaciela od tyłu i ustał z nim. Remus dalej krzyczał i wyrywał się na wszystkie strony świata, jednak Potter dalej trzymał go. Syriusz szybko stanął przed nimi i zacisnął dłonie na twarzy Lupina. Próbując przywrócić mu pełną świadomości i kontrolę nad swoimi czynami. Kiedy wreszcie Remus spojrzał na niego w szale, zaczął się uspokajać. Poczym Black owinął go kocem i razem z nim usiadł na podłodze. Obok nich usiadł James, zaś Peter wyszedł.
-Masz jednak tą parę – zaśmiał się James. Remus spojrzał na niego spod byka.
-Jestem zmęczony – powiedział Remus. – Bardzo, bardzo zmęczony – rzekł. James z Syriuszem wymienili spojrzenia. Poczym obaj schylili głowy.

~*~

Do świąt zostały dwa tygodnie, a Severus coraz bardziej czuł związany z powrotem do domu niepokój. Wiedział dokładnie jak miną te święta. Kiedy tylko wróci do domu, ojciec da mu odczuć świąteczny klimat. Na początku zacznie go obrażać i mówić jakim jest nieudacznikiem, potem zajmie się obrażeniem swojej żony. Po dokończeniu trzeciej butelki wódki, zacznie rzucać wszystkim co jest aktualnie pod ręką, poczym sam padnie na podłogę i będzie się po niej rzucał. Matka jak zawsze będzie chciała mu pomóc, jakby nie wiedziała że za same dobre chęci dostanie. Oczywiście Severus żuci się jej na pomoc, a ojciec zacznie go tłuc na kwaśne jabłko, jego matka będzie tylko płakała w kącie i patrzyła co robi jej mąż. Kiedy wreszcie z nim skończy, zrobi tak jak w ostanie święta, podejdzie do żony i chwyci ją za włosy rzucając na podłogę. Severus będzie tak obolały że nawet nie zacznie jej bronić, tylko będzie słyszał lub widział, jak ojciec zdejmuje spodnie, a matka będzie próbowała uciec od niego. Kiedy już zdejmie dolną część garderoby chwyci ją, a ona będzie go błagała żeby ją zostawił w spokoju, wtedy on uderzy ją w twarz, opadnie na podłogę, a jej mąż weźmie ją siłą od tyłu, by nie daj Boże nie zaszła w ciąże. Kobieta będzie krzyczała i płakała, a Severus będzie musiał tego słuchać. Kiedy ojciec skończy chwyci kolejną butelkę i zacznie ją pić siadając przed telewizorem. Po pewnym czasie krzyknie do żony by ta przyniosła mu piwo, kobieta wstanie i potulnie to zrobi, poczym podjedzie do syna. Severus odskoczy do niej i weźmie płaszcz, poczym pobiegnie do Lily. Prawdopodobnie będzie już noc więc cały dom Evansów będzie spał. Wejdzie na podwórko i pójdzie w stronę huśtawki. Policzy okna na piętrze i kiedy doliczy do trzeciego weźmie mały kamyczek ze stawu i rzuci w okno, Lily nie obudzi się za pierwszym razem więc żuci jeszcze ze cztery.  Kiedy zjawi się w oknie, on od razu się ucieszy, wychyli się spod drzewa i pomacha do niej. Dziewczyna kiwnie głową i zejdzie szybko na dół. Severus w tym czasie podejdzie pod skalane drzwi które będą prowadziły do salonu. Po chwili Lily otworzy, spojrzy na niego z lekkim przerażeniem i bez zbędnych pytań przytuli go do siebie mocno. Będzie pachniała swoim ulubionym szamponem o zapachu egzotycznych owoców i kremem przeciw alergicznym. Wpuści go do środka, każe mu usiąść na białej kanapie na której pani Evans wcześniej położyła koc w kolorowe ptaki i poduszki w przeróżnych kolorach. Lily zapali światło, poczym przyniesie mu herbatę z cytryna i dwiema łyżeczkami cukru, oraz miskę z ziemną wodą w której będzie już ścierka, prawdopodobnie jej ulubiona w błękitną kratkę. Usiądzie na brzegu i będzie przykładać mu tą ścierkę do oka. Jej włosy które przed snem zawsze związuje w  niechlujny kok będą jej opadać na oczy, po pewnym czasie się zdenerwuje i go rozwiąże, a jej piękne włosy opadną na ramiona. Kiedy skończy zaczną rozmawiać, ona będzie słuchać go uważnie i delikatnie kciukiem gładzic jego dłoń, parę razy go przytuli, a potem weźmie go po cichu na górę. Mina pokój jej babci, potem rodziców i staną przed jej pokojem. Lily najciszej jak będzie umiała otworzy drzwi, jednak jak często się zdarzało jej babcia się obudzi, wepchnie Severusa do pokoju i powie staruszce ze zachciało się jej jeść, ta pocałuje wnuczkę w czoło i pójdzie spać. Lily odetchnie z ulgą i przez kolejny tydzień będzie miała poczucie winy że okłamała ukochaną babunię. Severus weźmie z jej łóżka jedną z trzech poduszek na których Evansówna sypia w domu, dziewczyna wyciągnie z komody dwa koce i grubszy rozłoży przy swoim łóżku, a ciększy poda chłopakowi. Snape położy się, a Lily jak zawsze zażartuje czy chce jednego z jej misiów, poczym sam się położy. Jednak podniesie się i zwiąże włosy ponownie w kok. Powie mu dobranoc i przewróci się w stronę najbliższej ściany. Chłopak jeszcze przez chwilę będzie leżał i patrzył na jej łóżko, poczym sam zaśnie. Lily obudzi go o szóstej rano, on szybko się zbierze i po cichu wyjdzie z domu Evansów. Dziewczyna pomacha mu, a on odpowie jej uśmiechem i zacznie iść do swojego domu.
-Mam już dosyć tej laski – usłyszał nagle głos swojego współlokatora, szybko schował zdjęcie Lily pomiędzy kartki książki i wstał z łóżka. Amycus Carrow wszedł do dormitorium, kiedy tylko zobaczył Severusa przegnał się z kolegą. Zmierzył współlokatora wzrokiem i ciężko westchnął, jakby przygotowywał się do ciężkiej rozmowy. – Co u ciebie słychać Sverusie ? – zapytał z niechęcią. Snape był zaskoczony jego pytaniem, Amycus nigdy nie był dla niego przyjazny, a wręcz kiedy zamieszkali razem był wściekły.
-Dobrze – odpowiedział szybko. Jego współlokator westchnął jeszcze ciężej niż poprzednio.
-A u twojej ślicznej przyjaciółeczki – powiedział z odrazą, Severus zmarszczył czoło, dokładnie wiedział że status jego krwi oraz przyjaźni z Lily nie przysparzają mu popularności.
-Też dobrze – odpowiedział mu. Amycus podszedł do jego łóżka i wziął książkę, przekartkował ją dokładnie i kiedy trafił na zdjęcie dziewczyny wyjął je. Przyjrzał się jej dokładnie i mimowolnie się uśmiechnął. Zawsze uważał Evansównę za nie zwykle piękną jak na swój status krwi dziewczynę.
-Przepiękna – powiedział, a Snape szybko się odwrócił i spojrzał z przerażeniem na zdjęcie które jego współlokator trzymał w dłoni. – Nic dziwnego że Potter się nią interesuje, ba Potter, sądzę żeby między nią a Remusem jest coś więcej niż przyjaźń – rzekł z uśmiechem, a kiedy wiedział jak w oczach Severusa pojawiają się ogniki wściekłości poczuł satysfakcję. – Oktawia miała racje – pomyślał patrząc na Snape.
-Lily jest bardzo życzliwą osobą i dlatego przyjaźni się z Lupinem – powiedział z nutą wściekłości Severus.
-Być może, ale wiesz te wspólne dyżury, pisanie sprawozdań. Wątpię żeby tylko na tym spędzali czas, a jeszcze Lupin jest przyjacielem Pottera, wiec na pewno z nim też spędza dużo czasu – rzekł z uśmiechem i dalej obserwował reakcje Snape. Osobiście bardzo go bawiła ta sytułacja. Musiał przyznać Oktawai rację jeśli mężczyzna jest zazdrosny o kobitę niezwykle łatwo daje sobą manipulować. – Nie wiem jak ciebie ale mnie strasznie denerwuje ta ich wyższość nad innymi, zwłaszcza Black – Sverus spojrzał na niego pytająco. – Nie wiesz ? Musisz bardziej włączyć się w życie naszego domu Severusie. Syriusz Black odwrócił się od swojej rodziny i uciekł do Potterów. Jego brat sam powiedział że odkąd dołączył do tej bandy to po przewracało mu się w głowie – Snape uśmiechnął się mimowolnie na myśl bezdomnego Syriusza Blacka.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak mnie oni irytują tą swoją wielkością. Zwłaszcza Potter i Blacka – powiedział siadając na łóżku i zakrywając twarz dłońmi. – Tak bardzo chciałbym dać im nauczkę - Amycus uśmiechnął się, wszystko szło według ich planu, co lepsze Huncwoci sami się podłożyli.
-To daj – rzekł, a Severus spojrzał na niego zdziwiony.
-Jak ? Zadzieranie z nimi to czyste samobójstwo – stwierdził.
-W pojedynkę tak, ale w grupie nie – powiedział Carrow podając mu zdjęcie Lily, chłopak spojrzał na nie rozmarzenie, co nie uszło uwadze jego współlokatora. – Jakbyś się ich pozbył twoje życie niestało by się łatwiejsze. Wreszcie koniec poniżeń, śmiechów, docinków, droga do serca twojej wymarzonej dziewczyny była by o stokroć łatwiejsza. Wystarczyło by porozmawiać z odpowiednimi ludźmi – Severus pogładził twarz Lily kciukiem.
-Być może, ale wole nie ryzykować. Jakby coś nie wyszło ich zemsta – pokręcił tylko głową na samą myśl, a w oczach Amycus pojawiały się ogniki wściekłości, starał się uspokoić by nie zepsuć planu ale było to niezwykle trudne. Wypuścił powietrze z płuc i zebrał wszystkie siły by się uśmiechnąć do chłopaka.  Severus chwycił torbę i ruszył w kierunku drzwi.
-Przemyśl to Severusie, jakby co wiesz gdzie mnie znaleźć – powiedział Carrow, nawet nie odwracając się do chłopaka, ten uśmiechnął się smutno do jego pleców i wyszedł z pokoju. Severus zszedł powoli po schodach zastanawiając się nad sensem słów Carrow. Z jednej strony propozycja Carrowa o działaniu w grupie by pogrążyć Huncwotów była kusząca, lecz z drugiej strony była niezwykle podejrzana. Severus był realistą i trudno było mu uwierzyć ze po tych pięciu latach znajomości, Carrow nagle zaczął darzyć go sympatią. W tej jego nagłej zmianie musiało być drugie dno jednak Snape wolał się w nie, nie zagłębiać.


OD AUTORA :
Przepraszam ze nie odpisuje Wam na komentarze i ten rozdział jest taki krótki ale mam strasznie dużo zajęć aktualnie ( wolontariat, zdjęcia, nauka itd ). Następny rozdział będzie dłuższy obiecuje :D


18 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podobało. Mało akcji, bo w sumie głównie była tu opisówka uczuć dwóch osób, ale i tak było nad dobrym poziomie. Świetna część z przemianą Lupina, oryginalnie :) i absolutnie uwielbiam moment kiedy Snape myśli o Lily i pamięta wszystkie te szczegóły, uwielbiam to uczucie, którym ją darzy i wszystko co się z tym łączy. Zawsze jest mi go niezmiernie żal kiedy czytam te wszystkie opowiadania :c
    Czekam w takim razie na następny i trochę więcej wydarzeń. Już nie mogę się doczekać, coś mi mówi, że Severus jednak wybierze zemstę i gorzko tego pożałuje.
    {2 rozdział na http://stop-dreaming-hp.blogspot.com/ ! może Cię to zainteresuje :))}
    Pozdrawiam, Atelier

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam trochę depresyjny humor ostatnio gdyż moja najlepsza przyjaciółka wylądowała w szpitalu :( nie mogłam wymyślić nic ciekawego wiec napisałam to :D
      Właśnie jak czytałam inne blogi brakowało mi opisu przemiany Lupina więc go sama napisałam :D Severus cóż będzie jedna z pięciu osób której będzie dużo w następnym rozdziale ( świątecznym )
      A chciałam też napisać coś odnośnie Twojego ostatniego komentarza. Syriusz nie jest u mnie potworem. Może sie taki wydawać gdyz ma taki styl bycia, go po prostu łatwo wyprowadzić z równowagi, a jeśli ktoś zna jakąś ofermę życiowa jak Peter to wie że łatwo można sie wkurzyć :D

      Jak tylko będę miała czas ( a mam go mało ) to zajrzę na Twojego bloga :D

      Całuje i pozdrawiam Salvio Hexia

      Usuń
    2. Hm, może po prostu ja to tak odebrałam z racji tego, że było tam strasznie dużo momentów w których Peter był po prostu zwykłym popychadłem dla Syriusza, ale jak mówiłam, może to ja to tak odebrałam.
      W takim razie czekam na kolejny z niecierpliwością! xx

      Usuń
    3. Właśnie wiem sama czytając moje notki widzę że muszę dodać trochę łagodności do Blacka.

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny. Brak akcji nie przeszkadza, czasami trzeba dodać trochę opisów. Podobało mi się jak przedstawiłaś transformacje Remusa, i pokazałaś odczucia huncwotów. Zazdroszczę takiej przyjaźni. Fajnie że dodałaś trochę Severusa. Osobiście nie trawię tej postaci, i nie przekonują mnie te wszystkie gadki o jego skrywanej dobroci, ale u ciebie mogę o nim czytać bez niechęci. Ale ciągle go nienawidzę! Co do Petera- nie lubię go, ale trochę rozumiem. Nie umie być taki jak reszta huncwotów, a Syriusz mu nie pomaga. Właściwie to sposób w jaki Black traktuję Petera jest jego jedyną wadą :). Naprawdę lubię twojego bloga i nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  3. To było genialne. To jak opisałaś przemianę Remusa i to wszystko, co się z nim działo. Normanlnie serce mi się krajało. Tak bardao chciałam mu pomóc. Wiem, że to fikcyjna postać, ale mimo wszystko podziwiam go. Zawsze go podziwiałam i innych Huncwotów też, nawet Petera. Cieszę się, że Severus nie dał się przekonać. Przynajmniej na razie. To były przerażające i zarazem słodkie jak opisywałaś jego świeta. Naprawdę świetnie piszesz.
    Pozdrawia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :D chciałam dodać tu trochę powagi i przekazać te emocje :D

      Usuń
  4. Bardzo dobra notka. Chyba pierwszy raz czytałam opis przemiany Remusa i to było bardzo ciekawe, przekazałaś emocje. Uwielbiam Remusa, to, że jest taki spokojny a z kolei strasznie mi go szkoda, przez to co go spotkało. Dobrze, że On i reszta chłopaków mają siebie nawzajem. Z kolei Severus - zawsze drażniła mnie ta postać, nie tylko dlatego, że to Ślizgon, choć po tym jak poznaliśmy prawdę na temat jego uczuć do Lily i jak to naprawdę było, trochę okazuje mu więcej sympatii. Przeczytałam wcześniejsze notki, ciekawi mnie wątek z ojcem Jamesa, choć oczywiście nigdy nie podejrzewałabym go o zdradę. Ciekawie piszesz. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaaj. Przeczytałam komentarz w którym pisałaś, że twoja przyjaciółka wylądowała w szpitalu. Mam nadzieję, że z nią już lepiej i jakbyś mogła pozdrów ją ode mnie! Wiem, że jej nie znam, ale przykro mi że coś jej się stało...
    Rozdział może jest krótki, ale bardzo mi się podoba! Ta przemiana Remiego była tak realistycznie napisana, że aż mnie przerażenie wzięło. James, Syriusz i Peter tak się o niego martwią i tak go kochają... Szkoda, że nie czują tego samego do Petera, bo on jest naprawdę wartościowym chłopakiem i gdybym była w tamtych czasach w twoim opowiadaniu, to na pewno bym go polubiła! On jest świetnym, wrażliwym i zastraszanym chłopakiem. Cieszę się, że chociaż James jakoś go broni :) Szkoda mi i Remusa i Petera, a Syriusz niech idzie się pieprzyć. Trochę przesadza, trochę... PFFF! Chłopie, ty lepiej zajmij się Oktawią i odjeb się od Petera! Wiem, wiem ta twoja rodzinka cię takiego zrobiła, ale to nic nie zmienia! Masz go zostawić w spokoju. Amycus, mały manipulant :D Snape mu we wszystko uwierzy, we wszystko! Myślisz idioto, że Lily rzuca się na pierwszego lepszego chłopaka i wskakuje z nim do łóżka?! To jest idiotyzm! Człowieku ogarnij tą tłustą dupę i zaufaj Lilce!
    UWIEEEEELBIAM CIĘ!!! <33333 No i oczywiście twojego bloga, Petera, Lily, JAMESA :* Jak tam się trzymasz? Mam nadzieję, że jest już lepiej <3
    Wenyy dużo życzę :)
    Panna Zgredkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo i na pewno jej przekaże :D
      W następnych rozdziałach będzie trochę Lily ale bez Jamesa :( James będzie zbyt zajęty swoją byłą by dokuczać Lilce :D
      Co do Petera i Syriusza ja przedstawiam wam prawdziwa twarz Syriusza. Ale jakbyście zauważyli on do każdego się tak odnosi taki ma po prostu styl bycia. Szkoda że go nie lubisz na moim blogu :(
      Dziękuje jeszcze raz.

      Usuń
    2. A kto powiedział, że nie lubię Syriusza? ;) Uwielbiam go, ale mnie wkurza tylko troszeczkę, bo w końcu Peter też jego przyjaciel :P
      To dobrze, a jak ty się czujesz, Kochana? :*

      Usuń
    3. Szczerze jestem strasznie zmęczona :(

      Usuń
    4. Nie wiem czemu usunęłaś poprzedni post, ale wiedz, że Cię wspieram :*

      Usuń
  6. A kiedy można spodziewać się nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne pytanie...
      Dopiero wczoraj napisałam plan, więc dwa tygodnie najprawdopodobniej :( Przepraszam Was ale jestem niesamowicie zalatana ostatnio.

      Usuń
  7. Wiem, że pewnie nie masz na to ochoty i nie interesuje Cię to teraz, ale...
    Nominowałam Cię w Liebster Blog Award ;3
    Więcej informacji: http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/2014/04/liebster-award-2.html

    PS. Jak tam się trzymasz?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy