Krzyknął
głośno i zwinął się z bólu w kłębek. Z jego oczu poleciały słone łzy, a on wbił
jeszcze mocniej paznokcie w łydki by poczuć się chociaż trochę lepiej. Jednak
nic to nie dało. Dalej czuł ten wszech ogarniając ból. Który mógł jedynie porównać
do płonięcia. Całe jego ciało płonęło. A najgorsze dopiero przed nim.
Każdy miesiąc
zaczynał i kończył się tak samo. Kiedy tylko wychodził ze skrzydła szpitalnego
czuł się niczym nowo narodzony. Jednak jakiś tydzień przed pełnią zaczynały się
problemy. Zawsze ten sam system. Na początku czuł niepokój. Po około dwóch
daniach następowała bez senność. Ona
była najgorsza, razem z nią była wszach ogarniająca irytacja i jeszcze większy
niepokój. Jednak nic nie mogło się równać z dniem przed transformacją. Zaczynał
się on od bólu głowy, który utrzymywał się cały dzień, do niego dochodziły
zawroty głowy i zmęczenie, całego organizmu. Ledwo umiał zrobić krok do przodu
gdyż jego nogi bardzo często odmawiały współpracy. Dodatkowo z minuty na minutę
ból promieniujący z głowy, zyskiwał na sile i rozprowadzał się po cały ciele. A
kiedy budził się w dzień pełni. Czuł jak każda najmniejsza komórka jego ciała
płonie. Bolało go wszystko. Łącznie z rzęsami i paznokciami. Każdy najmniejszy
ruch czy dotknięcie sprawiało że ból narastał. Jednak było to do zniesienia,
najgorszą częścią przemiany było uczucie upokorzenia. Uczucie które zawsze się
pojawiało kiedy James, czy Syriusz zaprowadzali go pod ramię do dormitorium,
bądź do pielęgniarki. Kiedy nie mógł wejść na schody, kiedy musiał okłamywać
wszystkich dokoła że jedzie do matki, kiedy mimowolnie płakał z bólu, kiedy już
po pełni pielęgniarka lub chłopacy znajdowali go nagiego i całego we krwi na
podłodze tego potwornego domu. Jednak nic nie mogło się równać… nic niebyło tak
upokarzające jak ten współczujący wzrok i ta ogromna chęć ulżenia mi w
cierpieniu ze strony jego przyjaciół. Tak to była najgorsza część pełni.
Krzyknął
jeszcze raz, poczym ugryzł z całych sił dolną wargę. Po jego szczęce i szyli
leciał cienki strumyk krwi. Remus kiedy poczuł że coś ścieka na jego kolana,
łzy znowu poleciały z jego oczu. Czuł taką bezradność, taką wielką
bezradosność. Miał już dosyć, miał już po prostu dosyć. Dosyć
tego cierpienia, dosyć bycia rozważnym, dosyć martwienia się, dosyć
bezradności, dosyć godzenia się z losem. Dosyć bycia sobą. Czasami marzył o
śmierci. Marzył by zasnąć i już nigdy się nie obudzić, bądź obudzić się
zdrowym.
Kolejna fala
bólu przeszyła jego ciało. Jeszcze mocniej przygryzł wargę i wbił paznokcie w
łydki. Chciał krzyczeć ale już niemiał siły. Niemiał już siły, by krzyczeć, by
uciec od tego bólu. Otworzył tylko usta i podniósł głowę do góry, nie wydawał z
siebie dźwięków. Tylko otworzył usta i ścisnął mocno oczy z których leciały
słone łzy rozpaczy. Kolejna fala, tym razem o wiele silniejsza. Jego ciało
wygięło się do tyłu. Wbił paznokcie w podłogę i czuł jak ból powoli opuszcza jego ciało. Mięśnie się
rozluźniły, a Remus już niemiał siły nawet się zwinąć w kłębek. Niemiał już
siły krzyczeć, ani ruszyć. Łzy powoli spływały po jego policzkach, niektóre z
nich nawet do ucha. Spojrzał na sufit, był cały z szarych desek. Cała chata
była z nich, jednak ten sufit, ten sam co miesiąc temu, ten sam od pięciu lat, ten potworny
sufit który był świadkiem jego cierpienia. Był jego świadkiem i śmiał mu się
prosto w twarz.
Resztkami sił
podniósł swoja dłoń. Była już cała owłosiona, a wystające z niej szpony były
pokryte krwią. Wiedział co to oznacza. Już niedługo straci świadomość. Zaśnie. Lecz
będzie i tak wszystko czuł. Każde najmniejsze uderzenie, skaleczenie, wszystko
będzie czuł. Przełknął ślinę i zamknął
oczy.
Ściana, tak to
chyba była ściana. Kolejne uderzenie całym ciałem, poczym uderzenie plecami o
coś ostrego. Ból ręki, niezwykle silny i jakby rozrywający. Tak na pewno
rozrywający. A teraz stopy. Straszny ból, potworny wręcz. Czyżby ? Tak zrywał
sobie skórę ze stup, a teraz z dłoni i klatki piersiowej. Teraz szpony które
wbiły się w nowo powstałe rany. Poczym ponownie ściana, a może podłoga. Nie
jednak ściana. I znowu ściana. Wbił szpony w uda i ciągnął nimi wzdłuż. A teraz padł na kolana i walił głową w podłogę. A nagle przestał.
Czyżby się zmęczył. Nie, słońce zaczęło wschodzić. Poczuł jak odzyskuje kontrolę
nad swoim ciałem, jak powoli jego ciało wraca do swojej podstawowej postaci.
Przyjął pozycję na psa i mocno zacisnął zęby. Wszystkie kości, kręgi, mięsnie
znowu przyjmowały swoją ludzką formę. Nie był to przyjemny proces. Czuł jak
jego zbolałe i poranione mięśnie ruszają się pod skórą. Nagle wszystko wróciło
do normy. Otworzył powoli oczy i spojrzał na podłogę. Była cała w krwi. Nie
mając już siły padł niczym kłoda na nią i kontem oka spojrzał na sufit. Był
teraz o wiele jaśniejszy. Jednak dalej sprawiał wrażenie okrutnego obserwatora.
Był taki zmęczony, taki zbolały. Zamknął oczy i chyba zasnął. Obudziły go ich
kroki. Nie musiał otwierać oczu by wiedzieć kto przyszedł go zabrać. Już kiedy
wchodzili po schodach słyszał jak Syriusz warczy na Petera bo znowu się
potknął. Słyszał jak James ich przywołuje do porządku, a potem jak weszli do
pokoju. Przerażenie Petera, które usłyszał w jego jęknięciu. To jak James
zbliżył się do niego i zarzucił na nagie ciało przyjaciela koc. Pachniał on tak ładnie. Takim szczęściem i
miłością. Syriusz kucnął przed nim i zaciągnął się papierosem.
- Zgaś to –
warknął James mocząc ścierkę. Syriusz kiwnął głową i wyrzucił niedopałek i z
wilkiem żalem spojrzał na przyjaciela.
- Musimy jak
najszybciej się nauczyć animagi – stwierdził – nie możemy go tak zostawiać. Nie
możemy – powiedział przejętym głosem i spojrzał na James. Ten jednak nie
zmienił nawet wyrazu twarzy. Natarł dokładnie szmatę jakimś eliksirem i
znacząco spojrzał na Blacka. – Przepraszam – szepnął do przyjaciela i
delikatnie go podniósł. Ten jęknął z bólu. Black umieścił go w pozycji pół
siedzącej pomiędzy swoimi nogami.
-Dobra
Księżniczko – zaśmiał się smutno James najdelikatniej jak potrafił biorąc jego
dłoń. – Zaboli – rzekł i spojrzał na Syriusza. Ten kiwnął głową mocnej
obejmując ramionami Remusa. Potter z lekkim przerażeniem spojrzą na jego dłonie
na których była zerwana całkowicie skóra. Westchnął ciężko i szybkim oraz
zdecydowanym ruchem przetarł szmata dłoń przyjaciela. Lupin krzyknął głośno i
próbował się wyrwać spod objąć Blacka. Ten jednak niemal ze łzami w oczach
trzymał go jeszcze mocniej. – Dobrze –
powiedział James kiedy jego przyjaciel się uspokoił. – Jeszcze nogi i lewa
ręka. Klatą będzie musiał zająć Peter bo strasznie będzie się nam wyrywał –
Syriusz kiwnął głową. Zaś Peter przełknął głośno ślinę daje patrząc z
przerażeniem na Remusa. Potter przetarł jego rękę, a potem nogi. Rany w tych
miejscach wyglądały już o wiele lepiej, niż na początku.
- Peter –
zaczął Syriusz kładąc delikatnie Lupina na podłogę. – Pamiętaj jeden szybki
ruch – powiedział stanowczo – a jeśli nie to przyrzekam ci że poczujesz to samo
co on podczas czyszczenia ran.
-Spokojnie –
powiedział James, patrząc na Blacka ostrzegawczo – jeden szybki i na całej
powierzchni rany. Rozumiesz ? – Peter kiwnął głową, a James uśmiechnął się do niego
delikatnie. Kiedy już Black i Potter zacisnęła dłonie na rękach Remusa, Peter
ukląkł do strony James.
-Na trzy. Raz.
Dwa. Trzy – wyliczył Black, a Peter szybko prześcignął szmatę po całości rany.
Jednak kiedy Lupin zaczął się wyrywać z bólu. Peter jej nie zabrał. Ścierka
została na ciele Remusa. Black spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach, zaś
James chwycił swojego przyjaciela od tyłu i ustał z nim. Remus dalej krzyczał i
wyrywał się na wszystkie strony świata, jednak Potter dalej trzymał go. Syriusz
szybko stanął przed nimi i zacisnął dłonie na twarzy Lupina. Próbując
przywrócić mu pełną świadomości i kontrolę nad swoimi czynami. Kiedy wreszcie
Remus spojrzał na niego w szale, zaczął się uspokajać. Poczym Black owinął go
kocem i razem z nim usiadł na podłodze. Obok nich usiadł James, zaś Peter
wyszedł.
-Masz jednak
tą parę – zaśmiał się James. Remus spojrzał na niego spod byka.
-Jestem
zmęczony – powiedział Remus. – Bardzo, bardzo zmęczony – rzekł. James z
Syriuszem wymienili spojrzenia. Poczym obaj schylili głowy.
~*~
Do świąt
zostały dwa tygodnie, a Severus coraz bardziej czuł związany z powrotem do domu
niepokój. Wiedział dokładnie jak miną te święta. Kiedy tylko wróci do domu,
ojciec da mu odczuć świąteczny klimat. Na początku zacznie go obrażać i mówić
jakim jest nieudacznikiem, potem zajmie się obrażeniem swojej żony. Po dokończeniu
trzeciej butelki wódki, zacznie rzucać wszystkim co jest aktualnie pod ręką, poczym
sam padnie na podłogę i będzie się po niej rzucał. Matka jak zawsze będzie
chciała mu pomóc, jakby nie wiedziała że za same dobre chęci dostanie.
Oczywiście Severus żuci się jej na pomoc, a ojciec zacznie go tłuc na kwaśne
jabłko, jego matka będzie tylko płakała w kącie i patrzyła co robi jej mąż.
Kiedy wreszcie z nim skończy, zrobi tak jak w ostanie święta, podejdzie do żony
i chwyci ją za włosy rzucając na podłogę. Severus będzie tak obolały że nawet
nie zacznie jej bronić, tylko będzie słyszał lub widział, jak ojciec zdejmuje
spodnie, a matka będzie próbowała uciec od niego. Kiedy już zdejmie dolną część
garderoby chwyci ją, a ona będzie go błagała żeby ją zostawił w spokoju, wtedy
on uderzy ją w twarz, opadnie na podłogę, a jej mąż weźmie ją siłą od tyłu, by
nie daj Boże nie zaszła w ciąże. Kobieta będzie krzyczała i płakała, a Severus
będzie musiał tego słuchać. Kiedy ojciec skończy chwyci kolejną butelkę i zacznie
ją pić siadając przed telewizorem. Po pewnym czasie krzyknie do żony by ta
przyniosła mu piwo, kobieta wstanie i potulnie to zrobi, poczym podjedzie do
syna. Severus odskoczy do niej i weźmie płaszcz, poczym pobiegnie do Lily. Prawdopodobnie
będzie już noc więc cały dom Evansów będzie spał. Wejdzie na podwórko i pójdzie
w stronę huśtawki. Policzy okna na piętrze i kiedy doliczy do trzeciego weźmie
mały kamyczek ze stawu i rzuci w okno, Lily nie obudzi się za pierwszym razem
więc żuci jeszcze ze cztery. Kiedy zjawi
się w oknie, on od razu się ucieszy, wychyli się spod drzewa i pomacha do niej.
Dziewczyna kiwnie głową i zejdzie szybko na dół. Severus w tym czasie podejdzie
pod skalane drzwi które będą prowadziły do salonu. Po chwili Lily otworzy,
spojrzy na niego z lekkim przerażeniem i bez zbędnych pytań przytuli go do
siebie mocno. Będzie pachniała swoim ulubionym szamponem o zapachu egzotycznych
owoców i kremem przeciw alergicznym. Wpuści go do środka, każe mu usiąść na
białej kanapie na której pani Evans wcześniej położyła koc w kolorowe ptaki i
poduszki w przeróżnych kolorach. Lily zapali światło, poczym przyniesie mu
herbatę z cytryna i dwiema łyżeczkami cukru, oraz miskę z ziemną wodą w której
będzie już ścierka, prawdopodobnie jej ulubiona w błękitną kratkę. Usiądzie na
brzegu i będzie przykładać mu tą ścierkę do oka. Jej włosy które przed snem
zawsze związuje w niechlujny kok będą
jej opadać na oczy, po pewnym czasie się zdenerwuje i go rozwiąże, a jej piękne
włosy opadną na ramiona. Kiedy skończy zaczną rozmawiać, ona będzie słuchać go
uważnie i delikatnie kciukiem gładzic jego dłoń, parę razy go przytuli, a potem
weźmie go po cichu na górę. Mina pokój jej babci, potem rodziców i staną przed
jej pokojem. Lily najciszej jak będzie umiała otworzy drzwi, jednak jak często
się zdarzało jej babcia się obudzi, wepchnie Severusa do pokoju i powie
staruszce ze zachciało się jej jeść, ta pocałuje wnuczkę w czoło i pójdzie
spać. Lily odetchnie z ulgą i przez kolejny tydzień będzie miała poczucie winy
że okłamała ukochaną babunię. Severus weźmie z jej łóżka jedną z trzech
poduszek na których Evansówna sypia w domu, dziewczyna wyciągnie z komody dwa
koce i grubszy rozłoży przy swoim łóżku, a ciększy poda chłopakowi. Snape
położy się, a Lily jak zawsze zażartuje czy chce jednego z jej misiów, poczym
sam się położy. Jednak podniesie się i zwiąże włosy ponownie w kok. Powie mu
dobranoc i przewróci się w stronę najbliższej ściany. Chłopak jeszcze przez
chwilę będzie leżał i patrzył na jej łóżko, poczym sam zaśnie. Lily obudzi go o
szóstej rano, on szybko się zbierze i po cichu wyjdzie z domu Evansów.
Dziewczyna pomacha mu, a on odpowie jej uśmiechem i zacznie iść do swojego
domu.
-Mam już dosyć
tej laski – usłyszał nagle głos swojego współlokatora, szybko schował zdjęcie
Lily pomiędzy kartki książki i wstał z łóżka. Amycus Carrow wszedł do
dormitorium, kiedy tylko zobaczył Severusa przegnał się z kolegą. Zmierzył
współlokatora wzrokiem i ciężko westchnął, jakby przygotowywał się do ciężkiej
rozmowy. – Co u ciebie słychać Sverusie ? – zapytał z niechęcią. Snape był
zaskoczony jego pytaniem, Amycus nigdy nie był dla niego przyjazny, a wręcz
kiedy zamieszkali razem był wściekły.
-Dobrze –
odpowiedział szybko. Jego współlokator westchnął jeszcze ciężej niż poprzednio.
-A u twojej
ślicznej przyjaciółeczki – powiedział z odrazą, Severus zmarszczył czoło,
dokładnie wiedział że status jego krwi oraz przyjaźni z Lily nie przysparzają
mu popularności.
-Też dobrze –
odpowiedział mu. Amycus podszedł do jego łóżka i wziął książkę, przekartkował
ją dokładnie i kiedy trafił na zdjęcie dziewczyny wyjął je. Przyjrzał się jej
dokładnie i mimowolnie się uśmiechnął. Zawsze uważał Evansównę za nie zwykle
piękną jak na swój status krwi dziewczynę.
-Przepiękna –
powiedział, a Snape szybko się odwrócił i spojrzał z przerażeniem na zdjęcie
które jego współlokator trzymał w dłoni. – Nic dziwnego że Potter się nią
interesuje, ba Potter, sądzę żeby między nią a Remusem jest coś więcej niż
przyjaźń – rzekł z uśmiechem, a kiedy wiedział jak w oczach Severusa pojawiają
się ogniki wściekłości poczuł satysfakcję. – Oktawia miała racje – pomyślał
patrząc na Snape.
-Lily jest
bardzo życzliwą osobą i dlatego przyjaźni się z Lupinem – powiedział z nutą
wściekłości Severus.
-Być może, ale
wiesz te wspólne dyżury, pisanie sprawozdań. Wątpię żeby tylko na tym spędzali
czas, a jeszcze Lupin jest przyjacielem Pottera, wiec na pewno z nim też spędza
dużo czasu – rzekł z uśmiechem i dalej obserwował reakcje Snape. Osobiście
bardzo go bawiła ta sytułacja. Musiał przyznać Oktawai rację jeśli mężczyzna
jest zazdrosny o kobitę niezwykle łatwo daje sobą manipulować. – Nie wiem jak
ciebie ale mnie strasznie denerwuje ta ich wyższość nad innymi, zwłaszcza Black
– Sverus spojrzał na niego pytająco. – Nie wiesz ? Musisz bardziej włączyć się
w życie naszego domu Severusie. Syriusz Black odwrócił się od swojej rodziny i
uciekł do Potterów. Jego brat sam powiedział że odkąd dołączył do tej bandy to
po przewracało mu się w głowie – Snape uśmiechnął się mimowolnie na myśl bezdomnego
Syriusza Blacka.
-Nawet nie
wyobrażasz sobie jak mnie oni irytują tą swoją wielkością. Zwłaszcza Potter i
Blacka – powiedział siadając na łóżku i zakrywając twarz dłońmi. – Tak bardzo
chciałbym dać im nauczkę - Amycus uśmiechnął się, wszystko szło według ich
planu, co lepsze Huncwoci sami się podłożyli.
-To daj –
rzekł, a Severus spojrzał na niego zdziwiony.
-Jak ?
Zadzieranie z nimi to czyste samobójstwo – stwierdził.
-W pojedynkę
tak, ale w grupie nie – powiedział Carrow podając mu zdjęcie Lily, chłopak
spojrzał na nie rozmarzenie, co nie uszło uwadze jego współlokatora. – Jakbyś
się ich pozbył twoje życie niestało by się łatwiejsze. Wreszcie koniec poniżeń,
śmiechów, docinków, droga do serca twojej wymarzonej dziewczyny była by o
stokroć łatwiejsza. Wystarczyło by porozmawiać z odpowiednimi ludźmi – Severus
pogładził twarz Lily kciukiem.
-Być może, ale
wole nie ryzykować. Jakby coś nie wyszło ich zemsta – pokręcił tylko głową na
samą myśl, a w oczach Amycus pojawiały się ogniki wściekłości, starał się
uspokoić by nie zepsuć planu ale było to niezwykle trudne. Wypuścił powietrze z
płuc i zebrał wszystkie siły by się uśmiechnąć do chłopaka. Severus chwycił torbę i ruszył w kierunku
drzwi.
-Przemyśl to
Severusie, jakby co wiesz gdzie mnie znaleźć – powiedział Carrow, nawet nie
odwracając się do chłopaka, ten uśmiechnął się smutno do jego pleców i wyszedł
z pokoju. Severus zszedł powoli po schodach zastanawiając się nad sensem słów
Carrow. Z jednej strony propozycja Carrowa o działaniu w grupie by pogrążyć
Huncwotów była kusząca, lecz z drugiej strony była niezwykle podejrzana. Severus
był realistą i trudno było mu uwierzyć ze po tych pięciu latach znajomości,
Carrow nagle zaczął darzyć go sympatią. W tej jego nagłej zmianie musiało być
drugie dno jednak Snape wolał się w nie, nie zagłębiać.
OD AUTORA :
Przepraszam ze nie odpisuje Wam na komentarze i ten rozdział jest taki krótki ale mam strasznie dużo zajęć aktualnie ( wolontariat, zdjęcia, nauka itd ). Następny rozdział będzie dłuższy obiecuje :D
Przepraszam ze nie odpisuje Wam na komentarze i ten rozdział jest taki krótki ale mam strasznie dużo zajęć aktualnie ( wolontariat, zdjęcia, nauka itd ). Następny rozdział będzie dłuższy obiecuje :D
Bardzo mi się podobało. Mało akcji, bo w sumie głównie była tu opisówka uczuć dwóch osób, ale i tak było nad dobrym poziomie. Świetna część z przemianą Lupina, oryginalnie :) i absolutnie uwielbiam moment kiedy Snape myśli o Lily i pamięta wszystkie te szczegóły, uwielbiam to uczucie, którym ją darzy i wszystko co się z tym łączy. Zawsze jest mi go niezmiernie żal kiedy czytam te wszystkie opowiadania :c
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na następny i trochę więcej wydarzeń. Już nie mogę się doczekać, coś mi mówi, że Severus jednak wybierze zemstę i gorzko tego pożałuje.
{2 rozdział na http://stop-dreaming-hp.blogspot.com/ ! może Cię to zainteresuje :))}
Pozdrawiam, Atelier
Miałam trochę depresyjny humor ostatnio gdyż moja najlepsza przyjaciółka wylądowała w szpitalu :( nie mogłam wymyślić nic ciekawego wiec napisałam to :D
UsuńWłaśnie jak czytałam inne blogi brakowało mi opisu przemiany Lupina więc go sama napisałam :D Severus cóż będzie jedna z pięciu osób której będzie dużo w następnym rozdziale ( świątecznym )
A chciałam też napisać coś odnośnie Twojego ostatniego komentarza. Syriusz nie jest u mnie potworem. Może sie taki wydawać gdyz ma taki styl bycia, go po prostu łatwo wyprowadzić z równowagi, a jeśli ktoś zna jakąś ofermę życiowa jak Peter to wie że łatwo można sie wkurzyć :D
Jak tylko będę miała czas ( a mam go mało ) to zajrzę na Twojego bloga :D
Całuje i pozdrawiam Salvio Hexia
Hm, może po prostu ja to tak odebrałam z racji tego, że było tam strasznie dużo momentów w których Peter był po prostu zwykłym popychadłem dla Syriusza, ale jak mówiłam, może to ja to tak odebrałam.
UsuńW takim razie czekam na kolejny z niecierpliwością! xx
Właśnie wiem sama czytając moje notki widzę że muszę dodać trochę łagodności do Blacka.
UsuńRozdział jest świetny. Brak akcji nie przeszkadza, czasami trzeba dodać trochę opisów. Podobało mi się jak przedstawiłaś transformacje Remusa, i pokazałaś odczucia huncwotów. Zazdroszczę takiej przyjaźni. Fajnie że dodałaś trochę Severusa. Osobiście nie trawię tej postaci, i nie przekonują mnie te wszystkie gadki o jego skrywanej dobroci, ale u ciebie mogę o nim czytać bez niechęci. Ale ciągle go nienawidzę! Co do Petera- nie lubię go, ale trochę rozumiem. Nie umie być taki jak reszta huncwotów, a Syriusz mu nie pomaga. Właściwie to sposób w jaki Black traktuję Petera jest jego jedyną wadą :). Naprawdę lubię twojego bloga i nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńDziękuje.
UsuńTo było genialne. To jak opisałaś przemianę Remusa i to wszystko, co się z nim działo. Normanlnie serce mi się krajało. Tak bardao chciałam mu pomóc. Wiem, że to fikcyjna postać, ale mimo wszystko podziwiam go. Zawsze go podziwiałam i innych Huncwotów też, nawet Petera. Cieszę się, że Severus nie dał się przekonać. Przynajmniej na razie. To były przerażające i zarazem słodkie jak opisywałaś jego świeta. Naprawdę świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawia ;)
Dziękuje :D chciałam dodać tu trochę powagi i przekazać te emocje :D
UsuńBardzo dobra notka. Chyba pierwszy raz czytałam opis przemiany Remusa i to było bardzo ciekawe, przekazałaś emocje. Uwielbiam Remusa, to, że jest taki spokojny a z kolei strasznie mi go szkoda, przez to co go spotkało. Dobrze, że On i reszta chłopaków mają siebie nawzajem. Z kolei Severus - zawsze drażniła mnie ta postać, nie tylko dlatego, że to Ślizgon, choć po tym jak poznaliśmy prawdę na temat jego uczuć do Lily i jak to naprawdę było, trochę okazuje mu więcej sympatii. Przeczytałam wcześniejsze notki, ciekawi mnie wątek z ojcem Jamesa, choć oczywiście nigdy nie podejrzewałabym go o zdradę. Ciekawie piszesz. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :D
UsuńWitaaj. Przeczytałam komentarz w którym pisałaś, że twoja przyjaciółka wylądowała w szpitalu. Mam nadzieję, że z nią już lepiej i jakbyś mogła pozdrów ją ode mnie! Wiem, że jej nie znam, ale przykro mi że coś jej się stało...
OdpowiedzUsuńRozdział może jest krótki, ale bardzo mi się podoba! Ta przemiana Remiego była tak realistycznie napisana, że aż mnie przerażenie wzięło. James, Syriusz i Peter tak się o niego martwią i tak go kochają... Szkoda, że nie czują tego samego do Petera, bo on jest naprawdę wartościowym chłopakiem i gdybym była w tamtych czasach w twoim opowiadaniu, to na pewno bym go polubiła! On jest świetnym, wrażliwym i zastraszanym chłopakiem. Cieszę się, że chociaż James jakoś go broni :) Szkoda mi i Remusa i Petera, a Syriusz niech idzie się pieprzyć. Trochę przesadza, trochę... PFFF! Chłopie, ty lepiej zajmij się Oktawią i odjeb się od Petera! Wiem, wiem ta twoja rodzinka cię takiego zrobiła, ale to nic nie zmienia! Masz go zostawić w spokoju. Amycus, mały manipulant :D Snape mu we wszystko uwierzy, we wszystko! Myślisz idioto, że Lily rzuca się na pierwszego lepszego chłopaka i wskakuje z nim do łóżka?! To jest idiotyzm! Człowieku ogarnij tą tłustą dupę i zaufaj Lilce!
UWIEEEEELBIAM CIĘ!!! <33333 No i oczywiście twojego bloga, Petera, Lily, JAMESA :* Jak tam się trzymasz? Mam nadzieję, że jest już lepiej <3
Wenyy dużo życzę :)
Panna Zgredkowa
Dziękuje bardzo i na pewno jej przekaże :D
UsuńW następnych rozdziałach będzie trochę Lily ale bez Jamesa :( James będzie zbyt zajęty swoją byłą by dokuczać Lilce :D
Co do Petera i Syriusza ja przedstawiam wam prawdziwa twarz Syriusza. Ale jakbyście zauważyli on do każdego się tak odnosi taki ma po prostu styl bycia. Szkoda że go nie lubisz na moim blogu :(
Dziękuje jeszcze raz.
A kto powiedział, że nie lubię Syriusza? ;) Uwielbiam go, ale mnie wkurza tylko troszeczkę, bo w końcu Peter też jego przyjaciel :P
UsuńTo dobrze, a jak ty się czujesz, Kochana? :*
Szczerze jestem strasznie zmęczona :(
UsuńNie wiem czemu usunęłaś poprzedni post, ale wiedz, że Cię wspieram :*
UsuńA kiedy można spodziewać się nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuńTrudne pytanie...
UsuńDopiero wczoraj napisałam plan, więc dwa tygodnie najprawdopodobniej :( Przepraszam Was ale jestem niesamowicie zalatana ostatnio.
Wiem, że pewnie nie masz na to ochoty i nie interesuje Cię to teraz, ale...
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię w Liebster Blog Award ;3
Więcej informacji: http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/2014/04/liebster-award-2.html
PS. Jak tam się trzymasz?