środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 10 cz.1

 Wiem że długo na niego czekaliście wiec daje wam cz.1.

* Z życia dziewczyn Huncwotów *


-Dziwoląg, dziwoląg – krzyczała grupka dzieci, tańcząc i śmiejąc się dokoła piaskownicy. A w niej skulona w kłębek siedziała mała dziewczynka o rudych włosach, które były związane w zgrabny warkocz.
-Zostawcie mnie w spokoju – mówiła dławiąc się własnymi łzami. Jednak dzieci dalej ganiały dokoła niej. Biedna dziewczynka dalej szlochała, skulona tej piaskownicy.
-Jesteś wiedźmą, masz brodawki i krzywe zęby. Spłoniesz na stosie, jak każda brzydka wiedźma – krzyczał mały chłopiec o jasno brązowych włosach. Chwycił kamień który obok niego leżał i rzucił w rudowłosą dziewczynkę. Ta zaczęła jeszcze mocniej płakać i chwyciła się za rozcięte ramię. Jej biała niczym papier skóra pokryła się krwią, a włosy się do niej przykleiły.
-Zostawcie mnie – krzyknęła, lecz nic to nie pomogło. Kolejne dziecko rzuciło w nią kamieniem, tym razem trafiło w głowę. Rudowłosa dziewczynka z bólu położyła się na piachu, który szybko pokrył się krwią. – Zostawcie mnie – krzyknęła histerycznie, jednak jeszcze bardziej nakręciło to dzieci, które zaczęły śpiewać i tańczyć wokół niej ,,Dziwadło, dziwadło, dziwadło ‘’.  – Dosyć – krzyknęła, a wtedy nagle wszystko ucichło. Dzieci przestały śpiewać, ani się ruszać, nawet wiatry ustąpił. Dzieciaki spojrzały po sobie z przerażeniem, a rudowłosa dziewczynka dalej leżała skulona w piaskownicy i się nie ruszała.
-Dziwadło – powiedziała jednak z dziewczynek.
-Powiedziałam dosyć – krzyknęła ponownie, a wtedy drzewko które stało około 10 metrów od piaskownicy zostało przecięte na pół. Dzieci z krzykiem, wybiegły z placu zabaw, zostawiając Lily samą. Dziewczynka podniosła powoli głowę i rozejrzała się dokoła. Nikogo niebyło na placu, huśtawki delikatnie poruszał wiatr, a zjeżdżalnia stała z boku, całkowicie bez życia, drzewko które stało niedaleko niej, było rozcięte na pół. Rudowłosa spojrzała na nie, a ono powoli się zrosło. Kiwnęła głową i podciągnęła kolana do podbródka. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści, a kiedy je otworzyła przeciągnęła po ramieniu, a potem po głowie. Po rozcięciach niebyło śladu. Westchnęła ciężko i  spojrzała w niebo. Niebyło ani jednaj chmurki co było dziwne, gdyż odkąd się przeprowadzili ze Francji ciągle padał deszcz. – Panie Boże, co jest ze mną nie tak – wyszeptała z płaczem. – Proszę spraw abym była taka jak wszyscy, proszę spraw bym chociaż znalazła kogoś takiego jak ja. Błagam – ponownie zamknęła oczy i zaczęła się delikatnie bujać by uspokoić łzy.

-Lily – powiedział, jednak dziewczyna dalej patrzyła się tępo w sufit. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Ona się zmieniła. Niebyła już biedną 6 latką, którą wszyscy pomiatali, teraz była Lily Evans. Lily Evans panią prefekt gryfindoru, jednak z najzdolniejszych uczennic na roku, znaną i lubianą dziewczyną, za która oglądali się prawie wszyscy chłopacy w szkole. Była uważana za jedną z najładniejszych dziewczyn w Hogwarcie. Każdy ją znał i lubił, a przede wszystkim nikt niemiał odwagi nią pomiatać. Była pewna siebie i nie dawała sobą rządzić nikomu. – Lil – rudowłosa spojrzała na niego beznamiętnym wzrokiem, a chłopak się uśmiechnął.
-Coś się stało ? – zapytała zaspanym głosem. Chłopak tylko pokręcił głową, patrzył na nią z uwielbieniem. Jednak Lily tego nie zauważała, a może raczej nie chciała zauważyć. Kochała Severusa, ale tak samo jak Remusa, czyli jak brata. Był w jej życiu czymś stałym, niezmiennym.
-Co dzisiaj robisz ? – zapytał rozmarzony.
-Poczekam na Mary Annę a potem razem pójdziemy na sylwestra u McKinnonów. A ty ? – powiedziała, poczym ziewnęła i przytuliła do siebie prześcieradło.
-Myślałem że spędzimy go razem – rzekł ze smutkiem Sev. Lily uśmiechała się delikatnie i z zamkniętymi oczami pogładziła go po policzku. Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem. Leżała taka bezbronna w swoim łóżku przykryta białą kołdrą w malutkie różowe kwiatki. Jej ogniste włosy delikatnie oplatały jej śliczną twarz. Niezwykle jasna cera niezwykle dobrze komponowała się z jej delikatnie różowymi ustali i długimi rudymi rzęsami. Tak, Lily niemiała dla niego wad, była idealna w każdym calu. Była zabawna, inteligętna, miła, popularna i niezwykle śliczna do tego miała piękne zgrabne ciało, które nieraz sobie wyobrażał. – Lilpad nie śpij – powiedział, czule odgarniając jej kosmyk z twarzy. Dziewczyna przekręciła się na plecy i rozciągnęła powoli.
-Sev – chłopak mrukną, patrząc  jak promienie słońca które się przebijały przez firankę oświetlały jej szyje i dekolt. – Może byś poszedł ze mną na tą imprezę ? – zapytała.
-Myślę że moja obecność przeszkadzała by twoim przyjaciołom – burknął Snape, Lily spojrzała na niego kontem oka i się zaśmiała.
-A od kiedy przeszkadza ci opinia innych – powiedziała ze śmiechem i usiadła na łóżku, przecierając zaspane oczy.
-Nie przeszkadza, po prostu wiesz że nie przepadam za McKinnonami, a do tego od lat przyjaźnią się z Potterem i jego zgrają wiec na pewno będą zaproszeni – słysząc to Lily zmarszczyła czoło. – Wiesz że wolę unikać tej czwórki, z wiadomych powodów.
-Tak wiem, ale weź Sev – dziewczyna chwyciła jego dłoń – będzie fajnie. Ja tam będę i będziesz się ze mna bawił – rzekła z ogromnym uśmiechem. Chłopak przekręciła głowę i się uśmiechnął gładzą jej dłoń.
-Może bym uwierzył, ale znam życie. Ledwie wejdziemy a od razu ktoś mi cie zabierze, jak zawsze – powiedział ze smutkiem. Lily chwyciła jego twarz w dłonie.
-Nikt ci mnie nie odbierze, nigdy. Nigdy się mnie nie pozbędziesz rozumiesz ? – Severus patrzył w jej piękne zielone oczy i tak bardzo chciała wierzyć w to co mówiła. Tak bardzo chciał ją teraz pocałować.
-Kiedyś ktoś mi ciebie odbierze Lil – zaczął.
-Sev – powiedziała ale chłopak przyłożył jej palec do ust.
-Pewnego dnia, się w kimś zakochasz i z nim odejdziesz, na dobre. Nie tak jak teraz że odchodzisz do Remusa, Marlena McKInnon, Mary Anny ale na zawsze. A ja tego nie zdołam przeżyć Lily. Nie przeżyje kiedy odejdziesz ode mnie, a najgorsze jest to że wiem że pewnego dnia to zrobisz. Poznasz kogoś, zakochasz się i o mnie zapomnisz. To tylko kwestia czasu – powiedział z żalem. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę.
-Nigdy o tobie nie zapomnę Severusie. Na zawsze będziesz w moim sercu. Wiesz dla czego – chłopak pokręcił głową. – Bo cie kocham. Kocham jak brata i mogę ci obiecać że nigdy nie pozwolę by jaki kolwiek chłopak miedzy nami stanął.
-Obiecujesz ? – wyciągnął mały palec, a Lily go bez wąchania pochwyciła.
-Obiecuje – powiedziała ze śmiechem. – A teraz wstajemy bo muszę się zrobić na mega piękność, zresztą ty też – zaśmiała się i szybko wyskoczyła z łóżka. Severus tylko się zaśmiał kiedy zobaczył jak przewróciła się o stertę książek. – Severusie, zdarza się najlepszym – rzekła, uśmiechając się przy tym uroczo i zarzucając uwodzicielko włosami że aż chłopakowi stanęło serce.
-Lilpad, co mam ubrać ? – zapytał zakładając spodnie i podchodząc do drzwi łazienki. Lily jednak jej do końca nie zamknęła i przez przerwę miedzy drzwiami a futryną było ją widać. Dziewczyna stała tam przed lustrem w samej bieliźnie i wcierała w swoje zgrabne ciało balsam o delikatnym zapachu karmelu. Miała na sobie czarny stanik idealnie dobrany do jej małych lecz zgrabnych piersi i majtki w kropki. Severus wiedział że Evansówna była zgrabna dziewczyną ale widok jej w samej bieliźnie przekroczył jego wszelkie oczekiwania. Była szczupła, może trochę za bardzo, ale dalej miała piękne okrągłe kształty. Piękne długie, zgrabne i szczupła nogi, delikatnie zaokrąglone biodra, zgrabna i jędrna pupa, do tego wyraźne wcięcie w tali i idealnie płaski brzuch, lekko wystające żebra dodawały jej uroku i małe lecz jędrne piersi, szczupła ramiona i wystające elegancko obojczyki, do tego te piękne lekko zakręcona rude włosy które subtelnie opadały na jej ciało. Tak Lily Evans była zdecydowanie jego idałem.

3 komentarze:

  1. Czy ja jestem na serio pierwsza? Rozdział cudowny,choć dopiero co trafiłam na Twojego bloga, przeczytałam już wszystko. Bardzo podoba mi się, w jaki sposób opisujesz relacje Remusa i Lily (brat-siostra) , niewiele jest takich blogów! Masz ciekawy styl pisania, co mega mi się podoba :D Ojej, ale to długie wyszło, a nie miałam się rozpisywać :P Weny, weny i jeszcze raz WENY!!! ~Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! Dlaczego i tak nie lubię Severusa, nawet jeśli opisujesz go pochlebnie? Cóż, nic z tym raczej nie zrobię, ale zawsze mnie wkurza, i u J.R. i w każdym opowiadaniu...

    Rozdział, a właściwie jego początek- dobry i nawet brak błędów ;) Czekam z niecierpliwością na więcej ^.^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy