Rozdział 10 cz.1

 Wiem że długo na niego czekaliście wiec daje wam cz.1.

* Z życia dziewczyn Huncwotów *


-Dziwoląg, dziwoląg – krzyczała grupka dzieci, tańcząc i śmiejąc się dokoła piaskownicy. A w niej skulona w kłębek siedziała mała dziewczynka o rudych włosach, które były związane w zgrabny warkocz.
-Zostawcie mnie w spokoju – mówiła dławiąc się własnymi łzami. Jednak dzieci dalej ganiały dokoła niej. Biedna dziewczynka dalej szlochała, skulona tej piaskownicy.
-Jesteś wiedźmą, masz brodawki i krzywe zęby. Spłoniesz na stosie, jak każda brzydka wiedźma – krzyczał mały chłopiec o jasno brązowych włosach. Chwycił kamień który obok niego leżał i rzucił w rudowłosą dziewczynkę. Ta zaczęła jeszcze mocniej płakać i chwyciła się za rozcięte ramię. Jej biała niczym papier skóra pokryła się krwią, a włosy się do niej przykleiły.
-Zostawcie mnie – krzyknęła, lecz nic to nie pomogło. Kolejne dziecko rzuciło w nią kamieniem, tym razem trafiło w głowę. Rudowłosa dziewczynka z bólu położyła się na piachu, który szybko pokrył się krwią. – Zostawcie mnie – krzyknęła histerycznie, jednak jeszcze bardziej nakręciło to dzieci, które zaczęły śpiewać i tańczyć wokół niej ,,Dziwadło, dziwadło, dziwadło ‘’.  – Dosyć – krzyknęła, a wtedy nagle wszystko ucichło. Dzieci przestały śpiewać, ani się ruszać, nawet wiatry ustąpił. Dzieciaki spojrzały po sobie z przerażeniem, a rudowłosa dziewczynka dalej leżała skulona w piaskownicy i się nie ruszała.
-Dziwadło – powiedziała jednak z dziewczynek.
-Powiedziałam dosyć – krzyknęła ponownie, a wtedy drzewko które stało około 10 metrów od piaskownicy zostało przecięte na pół. Dzieci z krzykiem, wybiegły z placu zabaw, zostawiając Lily samą. Dziewczynka podniosła powoli głowę i rozejrzała się dokoła. Nikogo niebyło na placu, huśtawki delikatnie poruszał wiatr, a zjeżdżalnia stała z boku, całkowicie bez życia, drzewko które stało niedaleko niej, było rozcięte na pół. Rudowłosa spojrzała na nie, a ono powoli się zrosło. Kiwnęła głową i podciągnęła kolana do podbródka. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści, a kiedy je otworzyła przeciągnęła po ramieniu, a potem po głowie. Po rozcięciach niebyło śladu. Westchnęła ciężko i  spojrzała w niebo. Niebyło ani jednaj chmurki co było dziwne, gdyż odkąd się przeprowadzili ze Francji ciągle padał deszcz. – Panie Boże, co jest ze mną nie tak – wyszeptała z płaczem. – Proszę spraw abym była taka jak wszyscy, proszę spraw bym chociaż znalazła kogoś takiego jak ja. Błagam – ponownie zamknęła oczy i zaczęła się delikatnie bujać by uspokoić łzy.

-Lily – powiedział, jednak dziewczyna dalej patrzyła się tępo w sufit. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Ona się zmieniła. Niebyła już biedną 6 latką, którą wszyscy pomiatali, teraz była Lily Evans. Lily Evans panią prefekt gryfindoru, jednak z najzdolniejszych uczennic na roku, znaną i lubianą dziewczyną, za która oglądali się prawie wszyscy chłopacy w szkole. Była uważana za jedną z najładniejszych dziewczyn w Hogwarcie. Każdy ją znał i lubił, a przede wszystkim nikt niemiał odwagi nią pomiatać. Była pewna siebie i nie dawała sobą rządzić nikomu. – Lil – rudowłosa spojrzała na niego beznamiętnym wzrokiem, a chłopak się uśmiechnął.
-Coś się stało ? – zapytała zaspanym głosem. Chłopak tylko pokręcił głową, patrzył na nią z uwielbieniem. Jednak Lily tego nie zauważała, a może raczej nie chciała zauważyć. Kochała Severusa, ale tak samo jak Remusa, czyli jak brata. Był w jej życiu czymś stałym, niezmiennym.
-Co dzisiaj robisz ? – zapytał rozmarzony.
-Poczekam na Mary Annę a potem razem pójdziemy na sylwestra u McKinnonów. A ty ? – powiedziała, poczym ziewnęła i przytuliła do siebie prześcieradło.
-Myślałem że spędzimy go razem – rzekł ze smutkiem Sev. Lily uśmiechała się delikatnie i z zamkniętymi oczami pogładziła go po policzku. Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem. Leżała taka bezbronna w swoim łóżku przykryta białą kołdrą w malutkie różowe kwiatki. Jej ogniste włosy delikatnie oplatały jej śliczną twarz. Niezwykle jasna cera niezwykle dobrze komponowała się z jej delikatnie różowymi ustali i długimi rudymi rzęsami. Tak, Lily niemiała dla niego wad, była idealna w każdym calu. Była zabawna, inteligętna, miła, popularna i niezwykle śliczna do tego miała piękne zgrabne ciało, które nieraz sobie wyobrażał. – Lilpad nie śpij – powiedział, czule odgarniając jej kosmyk z twarzy. Dziewczyna przekręciła się na plecy i rozciągnęła powoli.
-Sev – chłopak mrukną, patrząc  jak promienie słońca które się przebijały przez firankę oświetlały jej szyje i dekolt. – Może byś poszedł ze mną na tą imprezę ? – zapytała.
-Myślę że moja obecność przeszkadzała by twoim przyjaciołom – burknął Snape, Lily spojrzała na niego kontem oka i się zaśmiała.
-A od kiedy przeszkadza ci opinia innych – powiedziała ze śmiechem i usiadła na łóżku, przecierając zaspane oczy.
-Nie przeszkadza, po prostu wiesz że nie przepadam za McKinnonami, a do tego od lat przyjaźnią się z Potterem i jego zgrają wiec na pewno będą zaproszeni – słysząc to Lily zmarszczyła czoło. – Wiesz że wolę unikać tej czwórki, z wiadomych powodów.
-Tak wiem, ale weź Sev – dziewczyna chwyciła jego dłoń – będzie fajnie. Ja tam będę i będziesz się ze mna bawił – rzekła z ogromnym uśmiechem. Chłopak przekręciła głowę i się uśmiechnął gładzą jej dłoń.
-Może bym uwierzył, ale znam życie. Ledwie wejdziemy a od razu ktoś mi cie zabierze, jak zawsze – powiedział ze smutkiem. Lily chwyciła jego twarz w dłonie.
-Nikt ci mnie nie odbierze, nigdy. Nigdy się mnie nie pozbędziesz rozumiesz ? – Severus patrzył w jej piękne zielone oczy i tak bardzo chciała wierzyć w to co mówiła. Tak bardzo chciał ją teraz pocałować.
-Kiedyś ktoś mi ciebie odbierze Lil – zaczął.
-Sev – powiedziała ale chłopak przyłożył jej palec do ust.
-Pewnego dnia, się w kimś zakochasz i z nim odejdziesz, na dobre. Nie tak jak teraz że odchodzisz do Remusa, Marlena McKInnon, Mary Anny ale na zawsze. A ja tego nie zdołam przeżyć Lily. Nie przeżyje kiedy odejdziesz ode mnie, a najgorsze jest to że wiem że pewnego dnia to zrobisz. Poznasz kogoś, zakochasz się i o mnie zapomnisz. To tylko kwestia czasu – powiedział z żalem. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę.
-Nigdy o tobie nie zapomnę Severusie. Na zawsze będziesz w moim sercu. Wiesz dla czego – chłopak pokręcił głową. – Bo cie kocham. Kocham jak brata i mogę ci obiecać że nigdy nie pozwolę by jaki kolwiek chłopak miedzy nami stanął.
-Obiecujesz ? – wyciągnął mały palec, a Lily go bez wąchania pochwyciła.
-Obiecuje – powiedziała ze śmiechem. – A teraz wstajemy bo muszę się zrobić na mega piękność, zresztą ty też – zaśmiała się i szybko wyskoczyła z łóżka. Severus tylko się zaśmiał kiedy zobaczył jak przewróciła się o stertę książek. – Severusie, zdarza się najlepszym – rzekła, uśmiechając się przy tym uroczo i zarzucając uwodzicielko włosami że aż chłopakowi stanęło serce.
-Lilpad, co mam ubrać ? – zapytał zakładając spodnie i podchodząc do drzwi łazienki. Lily jednak jej do końca nie zamknęła i przez przerwę miedzy drzwiami a futryną było ją widać. Dziewczyna stała tam przed lustrem w samej bieliźnie i wcierała w swoje zgrabne ciało balsam o delikatnym zapachu karmelu. Miała na sobie czarny stanik idealnie dobrany do jej małych lecz zgrabnych piersi i majtki w kropki. Severus wiedział że Evansówna była zgrabna dziewczyną ale widok jej w samej bieliźnie przekroczył jego wszelkie oczekiwania. Była szczupła, może trochę za bardzo, ale dalej miała piękne okrągłe kształty. Piękne długie, zgrabne i szczupła nogi, delikatnie zaokrąglone biodra, zgrabna i jędrna pupa, do tego wyraźne wcięcie w tali i idealnie płaski brzuch, lekko wystające żebra dodawały jej uroku i małe lecz jędrne piersi, szczupła ramiona i wystające elegancko obojczyki, do tego te piękne lekko zakręcona rude włosy które subtelnie opadały na jej ciało. Tak Lily Evans była zdecydowanie jego idałem.

Komentarze

  1. Czy ja jestem na serio pierwsza? Rozdział cudowny,choć dopiero co trafiłam na Twojego bloga, przeczytałam już wszystko. Bardzo podoba mi się, w jaki sposób opisujesz relacje Remusa i Lily (brat-siostra) , niewiele jest takich blogów! Masz ciekawy styl pisania, co mega mi się podoba :D Ojej, ale to długie wyszło, a nie miałam się rozpisywać :P Weny, weny i jeszcze raz WENY!!! ~Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! Dlaczego i tak nie lubię Severusa, nawet jeśli opisujesz go pochlebnie? Cóż, nic z tym raczej nie zrobię, ale zawsze mnie wkurza, i u J.R. i w każdym opowiadaniu...

    Rozdział, a właściwie jego początek- dobry i nawet brak błędów ;) Czekam z niecierpliwością na więcej ^.^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 11

Rozdział 13

Rozdział 1